|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Puma
Naczelny Grafficiarz
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Paradise City Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:30, 07 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
*wywala gały*
Matko, Rose, Ty jesteś GENIALNA! Cudowna! Czytam to z otwartą paszczą, jak zawsze. Siostrzyczko, jak Ty to robisz? Czemu ja nie mam takiego talentu?
A co do Twojej twórczości - jak zwykle z bolącym sercem czytam o Astrid. Gdyby ona taka była w książce... :>
No i z niecierpliwością czekam na nową część, jak zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gaia
Elektrokinetyk
Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:59, 07 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Właśnie, gdyby. Powiem tyle, że Grant powinien to przeczytać i się zainspirować. Rose, dziewczyno. Jesteś niesamowita. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz. I nigdy nie przestawaj.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vanessa
Przenikacz
Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:00, 07 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
To jest genialne!
Rany boskie!
Dlaczego odkryłam to dopiero teraz?!
Żądam kolejnej części!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wyspa Crabclaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:59, 08 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
A i chciałabym zaznaczyć jedną rzecz, o której wcześniej zapomniałam. No tak, skleroza, zrozumcie... Otóż, wczesniejsza, ta i dwie następne części są pomysłu Nicole. Natomiast do mnie należy wyłącznie interpretacja tychże idei i samo wykonanie.
Giselle
Gaja przeciągnęła się jak kotka i zeskoczyła z łóżka. Spojrzała przelotnie w lustro: jej oczy zalśniły zielenią. I nie było to bynajmniej światło odbite. Zabrała z twarzy swoje długie, poskręcane włosy, jej usta wykrzywił potworny uśmiech. Przyjrzałam się jej z niepokojem. Ona coś planowała. Coś wisiało w powietrzu, coś było nie tak. Jeśli o niej można powiedzieć, że cokolwiek jest tak. Dziewczyna- już nie dziewczynka, jaką znalazłam w jaskini- kusząco wygięła ciało niczym wąż i przyłożyła usta do ucha leżącego Draka. I na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przyciągnął do siebie Gaję i posadził ją sobie na kolanach. Jego usta przy jej szyi. Sunące i górę i w dół. Jej głuchy jęk . Widziałam to tyle razy. Zawsze się tak zachowywali, kiedy przychodziło do rozlewu krwi. Nakręcali się wzajemnie do tego stopnia, ze byli prawie nieprzytomni z pragnienia, kiedy wreszcie wychodzili. Gdy ich nie było, gorączkowo pakowałam walizki, płacząc i modląc się na przemian. A później czytałam gazetę. Zgwałcone i zamordowane dziewczynki, dziewczęta. Stos kości zakatowanych zwierząt domowych, znalezionych w bocznych uliczkach. Ciało noworodka w śmietniku. Zmasakrowane trupy nastolatków, zabitych podczas imprezy. Każdy kolejny mord, był coraz gorszy, a im było mało i mało. Ale dziś…. Dziś chodziło o coś więcej , niż o kolejne morderstwo. Drake i Gaja byli zbyt nabuzowani, zbyt… zerknęłam w ich stronę i natychmiast odwróciłam wzrok. Krew dziewczyny plamiłam prześcieradło, jej krzyki i jęki przewiercały moje uszy, widziałam jej paznokcie, zaciśnięte jak szpony na poręczy łóżka, jej ramię owinięte jego biczem. Tu chodziło o coś więcej. A później usłyszałam imię, które szeptali.
Holly. Holly. Holly.
A więc moje przeczucie było jasne.
Stanęła mi przed oczami mała twarzyczka dziewczynki. Sprężyste kasztanowe loczki, ogromne, okrągłe błękitne oczy. Prześliczne dziecko. Jej rodzice muszą… musieli… ją bardzo kochać. Czułam wręcz instynktowną potrzebę chronienia tej małej. Była taka, jaką zawsze chciała mieć za córkę. Musiałam coś zrobić. Byłam w sidłach Gaiaphage. Bezsilna, oblepiona jak mucha w pajęczynie. Ale przecież…. Nie ja jedna. Mogłam użyć tego połączenia. Teoretycznie, to było jak sieć, prawda? A więc mogłam się skontaktować z każdym kto miał jakiś realny wpływ na los Holly. Kogo kiedyś opętał G….. Ach, tak…
Usłyszałam jęk sprężyn w materacu, a później kroki. Dwie, dyszące ciężko postacie wyszły i zatrzasnęły za sobą drzwi. Nie żeby to było potrzebne. I tak nie mogłam wyjść. Nie przez drzwi- pomyślałam z satysfakcją. Od dawna nie czułam się tak żywa. Polożyłam się na podłodze i zamknęłam oczy.
Caine…. Caine, gdziekolwiek jesteś…..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nicole
Super Silny
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:01, 08 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Rose, padam do stóp. Ja bym tego lepiej nie napisała. Czekam za reakcją Caine'a- więc radzę się pospieszyć.
A później Nikki wróci do gry.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Star
Super Silny
Dołączył: 21 Sty 2011
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:05, 09 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Rose. Nie wiem co powiedzieć. Brak mi słów.
Jesteś genialna. Tyle mogę powiedzieć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evolution
Odczytywacz
Dołączył: 15 Kwi 2011
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:27, 13 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Pisz, pisz. Już nie mogę się doczekać...
A pomysł z książką bardzo mi odpowiada.. Chętnie bym taką nabyła i przeczytała.. ;>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
panna_Soren
Przenikacz
Dołączył: 23 Lip 2011
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubuskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:07, 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Co? Virtue i Taylor nie żyją? Mój Virtue nie żyje? Niee! Wpędzacie mnie w stan przeddepresyjny. Tak. A jak dostanę depresji i wyląduje w Instytucie to macie mnie na sumieniu!
TO. JEST. GENIALNE. Padam do stóp. Wiem! Wzniosę świątynie na waszą cześć, a co roku dziesiątki tysięcy pielgrzymów będą przybywać by oddać pokłony przed wami i przed tym fan-fickiem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez panna_Soren dnia Nie 19:18, 14 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nicole
Super Silny
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:25, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Praca wspólna- nareszcie znów piszemy razem xD No i tym tekstem Nikki wraca do gry...
Caine
Było późno, gdy wreszcie zasnąłem. Nawet we śnie czułem ciało Diany obok mojego. Przewracała się niespokojnie. Znów śnił jej się koszmar. Albo Skye. Skoro mi było trudno po jej utracie… To jak musiała się czuć ona? Córka była jedyną rzeczą, którą Di obdarzyła miłością… taką prawdziwą. Nie namiastką miłości jak mnie. Diana kochała Skye bardziej niż cokolwiek na świecie. Wszystko co jej zostało, przelała na Holly. Co by zrobiła, gdyby i Holly zginęła? To by ją zniszczyło. Ale i ja śniłem o Holly.
I o tej pięknej kobiecie, którą pamiętałem z Instytutu. Jak ona miała na imię? Giselle. Tak… Giselle. Prosiła mnie, żebym ratował Holly.
I śniłem o Samie.
Dawniej cieszyłbym się z jego śmierci. Ale tyle się we mnie zmieniło przez te lata… tak wiele. Przez Dianę, przez Skye, przez ETAP I ..no tak, przez Sama też. A ja pozwoliłem mu umrzeć.
Tyle śmierci. Tyle krwi na rękach.
Caine, Caine, Caine, gdziekolwiek jesteś…
Bracie, chroń ją….
Caine otworzył oczy i usiadł na łóżku. Jeśli istniał jakiś sposób na ucieczkę od tych głosów to właśnie ten… ale nie umiał uciec od poczucia winy. Czy w ogóle się dało uciec od poczucia winy? Czy będzie musiał żyć z tym do końca życia? Z widokiem przestrzelonej głowy brata przed oczami?
Nie. Nie, jeśli nie dopuści, żeby Drake zabił jeszcze jedną dziewczynkę.
Zaraz, skąd Drake…
Giselle. Nie martw się, nie pozwolę mu na to. Już nie po raz drugi.
- Diano, obudź się. Mamy problem.
Rose
Biegła. Tak szybko jak tylko potrafiła, choć krew zalewała tył jej koszulki. To Drake. To znowu on. Machnął biczem, gdy nie patrzyła. I zaśmiał się. Ten śmiech słyszała, choć przecież już wystarczająco się oddaliła… Prawda? Przecież on jej nie goni, bo…
Jak mogła być taką idiotką?!
Coś owinęło się wokół jej stopy i pociągnęło do tyłu. Jęknęła głucho, próbując chwycić się chociażby korzenia jakiegoś drzewa, ale w tej ciemności wszystko dawało wrażenie obcego. Niebezpiecznego. Zwykły las zmienił się w scenografię horroru.
-Puść mnie, ty… Ty bydlaku- wycedziła, ale nie mogła opanować drżenia głosu. Zapiekła ją kostka, gdy Drake zacieśnił uchwyt i przyciągnął ją pod swoje stopy.
-W zasadzie moglibyśmy potraktować cię jako zakładnika- zaczęła Gaja ze słodkim uśmiechem.- Ale po co? Wyszłoby, że nic dla Caine’a nie znaczysz. Zresztą taka jest prawda. Wiesz, co by zrobił. Zabrał Dianę i dziecko Sama i uciekł, a ciebie zostawił na pewną śmierć.
-To nieprawda- zaprotestowała dziewczyna słabo.- On taki nie jest…
-Właśnie taki jest- Drake parsknął śmiechem.- A żeby ci to udowodnić dam ci szansę. Może będziesz umiała ją wykorzystać.
Puścił jej kostkę. I wtedy zaczęło się piekło.
Gdy skończył, Rose była ledwo przytomna. Broczyła krwią z ran na nogach, ramionach, brzuchu. W uszach nadal brzmiał jej śmiech Drake’a. Dziewczyna nie wiedziała, co się z nią dzieje. Nie mogła zawołać pomocy. Płakała z bólu. I marzyła, by ją zabił, by to wreszcie się skończyło…
-No, Rose, spisałaś się- Gaja uniosła brwi.- Teraz uciekaj, chyba że chcesz, byśmy cię zabili. Drakey, to nie byłoby takie…
-Nie. Mam wobec niej inne plany.
Rose zadygotała, wstała powoli, kurczowo trzymając się drzewa. Osłabiona upływem krwi i piekącymi ranami przez chwilę myślała, że zemdleje. Ale coś jej nie pozwalało. To byłoby tchórzostwo. Dezercja.
Tak często widziała ją ostatnimi laty, że teraz była czymś naturalnym, choć przecież nie powinna.
Cofnęła się kilka kroków.
-Udowodnię ci, że Caine to egoista. Jeśli dziś umrzesz, to tylko przez niego.
-Biegnij! Może uda ci się uratować małą Holly- zaśmiała się Gaja, a jej oczy zalśniły zielenią, jakby i tak była pewna zwycięstwa.
A więc o nią chodziło… Już Rose wiedziała, skąd wziąć siłę, by biec.
Dopadła ich drzwi w chwili, gdy zawroty głowy nasiliły się. Usłyszała natarczywy głos Caine’a.
-Diano, obudź się. Mamy problem.
Otworzyła drzwi dygoczącą ręką.
-Caine, nawet nie wiecie, jak wielki. Holly…- powiedziała z przerażeniem, unosząc głowę. Ja umieram, przemknęło jej przez myśl z jasnością błyskawicy. Później świat zawirował, a ona straciła przytomność, znacząc podłogę w świetle nocy niemal czarnymi plamami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evolution
Odczytywacz
Dołączył: 15 Kwi 2011
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:15, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Jeny, czy ona... Na prawdę umarła.. ?
Nienawidzę tej niepewności pod koniec rozdziału..
Piszcie dalej..!!! <prosi>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wyspa Crabclaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:24, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Ach, Nikki.... Nawet nie wiesz, jak wspaniale się czuję na tej podłodze...
Jak wracać to z hukiem, nie? Ale zawsze miałaś dobre wejścia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Star
Super Silny
Dołączył: 21 Sty 2011
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:49, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
No i co z Rose?
Nie lubię jak ludzie trzymają mnie w niepewności
Czekam z wielką niecierpliwością na kolejne części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
I'm not hardcore
Gyrokinetyk
Dołączył: 01 Lut 2011
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znasz GONE? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:51, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
To było totalnie nie fair! Strzelam focha!
Jak można mnie trzymać w niepewności?!
Holly. Holly. Holly.
Och, to jest takie piękne... to, że sprawiacie że się wzruszę.Uśmiechnę. Wzdrygnę. Rozpłaczę.
Gaja i Drake, parę rozdziałów wcześniej -
Paradoksalnie mam teraz dość mało czasu, ale pracuję nad TOP10 cytatów Utopii.
Coming soon...
(mwhahaha! i teraz to ja będę trzymać w niepewności!)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gaia
Elektrokinetyk
Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:07, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Rose, Nicole- cudo, cudo, cudo!
Gaja i Drake to moja oficjalnie ulubiona para. Są tacy upiorni...łączy ich miłość...do okrucieństwa.
Piszcie dalej, już nie mogę się doczekać wyjaśnienia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nicole
Super Silny
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:57, 20 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Rose, nie wiem, czy dokładnie o coś takiego Ci chodziło, ale spróbowałam. Teraz Twoja kolej :*
Astrid
Nie wiedziałam, ile minęło czasu. Nie wiedziałam, ile jeszcze musi go minąć, bym znowu była wolna. Ale nawet jeśli wydostałabym się z celi, czy miałam prawo twierdzić, że jestem prawdziwie wolna? Ja? Tchórz i dezerter? Zdrajca? Wiedziałam, że nie. A nawet jeśli, byłam tak zniewolona wyrzutami sumienia, że miałam pewność, że nigdy nie będę wolna. Nie po tym, co się stało z Samem i z naszą córeczką. A były chwile, że miałam ich na wyłączność, tak blisko jak nigdy. Sama przy moim ramieniu, Hope pod sercem. Dziewięć miesięcy, w czasie których żyliśmy w piekle, sami sobie tworząc raj.
Liczyłam cegły w murze. Dwudziesta szósta. Trzysta piętnasta brudna, szara cegła. Podkurczyłam nogi i oplotłam je rękami. Oparłam głowę na kolanach.
Trzysta szesnasta brudna, szara cegła.
Pobyt tu nie był czymś złym. Naprawdę. W gruncie rzeczy nawet byłam szczęśliwa. Bo będąc tutaj, ze świadomością że każdy dzień jest darem, a każda minuta cenna, bo może być tą ostatnią, nie marnowałam czasu na roztrząsanie tego, co jest teraz- jak wpadłam, ile błędów popełniłam, tylko wracałam myślami do momentów, gdy żyło mi się lepiej, bo miałam ukochane osoby na wyciągnięcie ręki.
Jesteś egoistką, Astrid Ellison uświadomiłam sobie po raz kolejny, choć i tak znów nic to nie zmieniło. Nagle coś sprawiło, że poderwałam głowę do góry, wciskając się w najdalszy kąt z paniką zwierzęcia schwytanego w śmiertelną pułapkę.
Kroki.
To stawało się rutyną- strach na każdy najlżejszy dźwięk, nawet na ledwo słyszalne uderzenia kropel wody kapiącej z sufitu na podłogę. Jednak za każdym razem strach był tak samo wielki i niespodziany.
A ja za każdym razem robiłam to samo.
Teraz też miałam zamiar.
Uciekłam.
Do swojej Utopii.
- Ja chciałam tylko wiedzieć…
Chłopak głaszcze ją po głowie, jakby była małym, niesfornym dzieckiem.
-Cii, nic nie mów. Lana prosiła, byś się nie męczyła. Nie po tym, co przeszłaś- poważna twarz Sama pobladła.
-Ale ja…
-Cii, śpij…- szepnął jej do ucha, zerkając na brzuch, już opięty lekko koszulką. Okrył ją kocem, jedynym, jaki znaleźli w tym magazynie.
Astrid pokręciła głową, ale jej powieki, jak sklejone, zamknęły się.
-Co teraz będzie?- spytała Brianna, cicho siadając obok Sama, który nadal klęczał przy nieruchomym ciele jasnowłosej dziewczyny.
Chłopak drgnął.
-Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć- Bryza zaśmiała się nerwowo.
-Nie zauważyłem, jak przyszłaś.
Na chwilę zapadła cisza. Bryza wlepiła spojrzenie w Astrid, która śniła w fazie REM, lekko poruszając gałkami ocznymi.
-Co teraz będzie?- odezwała się półszeptem.- Odkąd Caine z Dianą odeszli, my…
-Przestań- Sam wzdrygnął się z bólem.- Nie mów o nich. Nie to jest ważne. Mam przeczucie, że spotkamy się szybciej, niż przypuszczamy- dodał cicho.- Wiesz, że w życiu nie ma nic za darmo. My pracujemy na to, czy uda nam się przeżyć. Nikt inny.
-Boisz się, prawda?- spytała łagodnie, zaglądając mu w oczy.
Opuścił wzrok. Jarzeniówka nad ich głowami, tonąca w pajęczynach i luźnych zwojach kabli, zasyczała, wypuściła w powietrze snop iskier, jak złoty fajerwerk puszczony na ratunek.
-Jak cholera- wyszeptał, ledwo zwracając uwagę na spektakl u sufitu.- Nie nadaję się na ojca.
Lampa znów zasyczała, przygasła, iskry, niby spadające gwiazdy, na moment rozświetliły skąpane mrokiem kąty.
-Zdobyliście jedzenie?- spytał, kręcąc głową, jakby starając się odgonić te myśli.
-Kilka puszek z konserwą, dwie butelki wody, słoik sałatki warzywnej i chyba trzy paczki makaronu- wyliczyła Bryza, mrużąc oczy.
-Niezbyt dużo- mruknął Sam.- Jak na taką ilość dzieci. Musiałbym rozejrzeć się za czymś dla Astrid. Choć nie wiem, czego potrzebuje. Mi nie powie. Może ty byś spróbowała…
-A ja nie mogę?- dobiegł go spokojny, lekko rozbawiony głos Rose.- Mogę przeszukać jej myśli. Ale i tak nie masz pewności, że zdobędziesz to, o co ona nie śmie prosić.
-Wiem. Wiem- westchnął.- Świadomość, że nawalam…
Lampa nad ich głową znów zasyczała, sypnęła iskrami i zgasła. Ktoś krzyknął, rozległ się odgłos, jakby coś spadło, w ciemności zabłysło pojedyncze światło zapałki.
-Ja tylko chciałam wiedzieć- szepnęła Astrid, w ciemności odnajdując dłoń Sama.- Czy kochasz.
Chłopak nie odpowiedział, choć znał odpowiedź. Gdyby nie był jej pewny, nie byłoby go z nią.
Ból był coraz silniejszy. Astrid wbiła paznokcie w ramię Sama i zawyła nieludzko, upadając na ziemię.
-Niech to się skończy!
-Astrid, już w porządku, spójrz na mnie- chłopak uklęknął przy niej, kątem oka rejestrując, że są na końcu pochodu i reszta idzie dalej.- Spójrz na mnie. Jestem tu. Cały czas. Nie bój się, Astrid. Będzie dobrze.
-Sam!
Jej dygoczące ciało wygięło się w konwulsji.
-Nie jest dobrze! Jezu, jak to boli…- załkała, wczepiając się w niego.
Chłopak podtrzymał ją, gdy usiadła i zaczęła wymiotować żółcią w zeschłe liście. Wiedział, że nie będzie łatwo. Astrid sama mu mówiła, że jej DNA; jej i dziecka nie jest normalne. Cały czas się mutowało. To, co jej wstrzyknęli zmieniało ją. Zmieniało ją w potwora.
Minęło pół godziny delirycznego snu, w czasie którego Sam na zmianę wzywał pomocy u Boga i u ludzi, przytrzymywał dziewczynę, gdy chciała zrobić sobie krzywdę, lub gdy chciała skrzywdzić jego.
Ale w końcu otworzyła oczy.
-Powiedz mi…
Położył jej palec na ustach.
-Kocham, Astrid. Już nie musisz o to pytać.
„Czy kochasz?”
Odpowiedź na to pytanie zawsze była taka sama. Nawet, gdy widział ogarniętą szałem ukochaną, która nie wiedziała, co się z nią dzieje.
Tą parę spotkali na skraju lasu. Kobieta od razu rozpoznała, że dziewczyna spodziewa się dziecko. Nietrudno było się domyślić. To w końcu siódmy miesiąc.
Zabrali ich do domku, choć Sam wciąż pozostawał nieufny. Już odzwyczaił się, że ludzie mogą być dobrzy z natury, bezinteresownie.
Domek był uroczy. Mały, malowniczo położony wśród wzgórz, samotny. Może dlatego nagle do nich wróciło poczucie bezpieczeństwa.
Ale gdy tylko przekroczyli próg młodych małżonków, wydali na nich wyrok śmierci. I nie było ważne, że wcześniej dostali kolacje, ciepłą kąpiel...
DNA. Tylko DNA Astrid było winne temu, co się stało. Tak wmawiał sobie Sam. Nie dopuszczał do siebie myśli, że to wina dziecka. Jego dziecka.
Minęło sporo czasu, zanim znaleziono ich ciała. Podobno rozszarpały ich dzikie zwierzęta; tak to wyglądało. Ale dzikie zwierzęta nie wykopywały grobów i nie chowały ciał, starannie zacierając wszystkie ślady.
-Czy kochasz?
I tak tam zostali. Dopóki nie skończyło się jedzenie. Chwilę mogli bawić się w rodzinę, żyjąc w domu, który splamili krwią.
Jednak przeżyli tam wspaniałe chwile. Żyli z dnia na dzień, z minuty na minutę, choć czas, ten niewidzialny prześladowca deptał ich po piętach przypominając, że nie ma nic za darmo.
Że nie zasługują na tyle szczęścia. Przypominał, że wkrótce karty się odwrócą i nic już nie będzie takie samo.
Szarpnięcie wybudza mnie ze snu wspomnień. Powrót jest bolesny. Widziałam twarz Sama, nie mogąc jej dotknąć. Ale zaraz wraca prawda.
Sam nie żyje.
-Pani Temple?
Głos brzmi zaskakująco łagodnie, więc unoszę głowę. Wydaje mi się, że jeszcze go nie widziałam. Musiał być tu nowy. Uzbrojony mężczyzna w mundurze sprawiał wrażenie pokojowo nastawionego. Nie mogłam jednak mu ufać. Nie w tym miejscu.
-Ma pani wiadomość- zmarszczył brwi.- To dziwna sprawa, sam nie wiem, jak do mogło się stać…
Moje serce zamarło.
-Jaką wiadomość? Od kogo? Co się dzieje?
-Otrzymała pani wiadomość od…- zawahał się i zerknął na notatnik.- Od niejakiej Giselle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gaia
Elektrokinetyk
Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:56, 21 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Czy kochasz? Jasne, że kocham. Całym sercem. Astrid i Sama. Ciebie, Nicole. I Ciebie, Rose. I Waszą-moją-Utopię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wyspa Crabclaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:23, 22 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Wiesz co Nikki? Zrobiłas to lepiej, niz ja mogłabym marzyć. Dosłownie.
Moja kolej. * zaciera ręce* Trzeba będzie sie na serio napracować, żeby to przebić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gaia
Elektrokinetyk
Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:35, 22 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Aż się boję, Rose. To będzie bomba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
panna_Soren
Przenikacz
Dołączył: 23 Lip 2011
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubuskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:35, 23 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
*tańczy na stole, na chwilę zatrzymuje się widząc że nie ma nowej części ale potem tańczy dalej*Utopia to jeden z moich ulubionych FF. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
I'm not hardcore
Gyrokinetyk
Dołączył: 01 Lut 2011
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znasz GONE? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:34, 25 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Opornie mi idzie z TOP10 cytatów Utopii.
Ale czy kocham?
Kocham. Podobnie jak Gaiaphage. Całym sercem. Was i Waszą Utopię. I Ich.
Ech, zaliczcie mi to do spamu, czy nabijania postów.
Kocham...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|