[Fan-fick] Parodia Gone by Diana. i Caine&Diana

Caine&Diana

Hej! Mam zaszczyt przedstawić parodię Gone, którą stworzyłam wspólnie z Dianą.. Wszystkie uwagi proszę pisać w komentarzach

Cisza. Przeraźliwa cisza.
Nagle głowy wszystkich zebranych w kościele odwróciły się w stronę drzwi. Howard który miał zastępować księdza zaczął nucić marsz weselny. Do środka weszli Sam i Astrid. Chłopak miał minę, jakby miał zaraz uciec z krzykiem. Czemu on się na to zgodził? Wiedział czemu. Astrid postawiła mu warunek. Spojrzał na nią. Wydawała się być rozanielona. Wyglądała naprawdę ładnie w białej sukni. Czemu wydaje mi się, że wszyscy się na nas patrzą? – rozmyślał Sam. Gdy szli przez środek, dzieciaki wstawały i uśmiechały się, jak na przykład Bryza, Jack czy Dekka.
Niestety ten dzień był dla Taylor najgorszym jaki przeżyła. Oto chłopak w którym była zakochana pobiera się ze swoja piękną dziewczyną. Sam i Astrid dotarli już pod ołtarz. Howard uparł się, że ma mieć rozwiane włosy, więc za nim stało dwoje dzieciaków i wachlowały go książkami. Dawało to wspaniały efekt. Howard odchrząknął. Uśmiechnął się do Sama, który pozieleniał na twarzy.
- Czy ty, Samie, Świetlisty Samie, bierzesz sobie za żonę Genialną, Wszechwiedzącą Astrid?
- Tak. - powiedział Sam cicho. Łamał mu się głos, a nogi miał jak z waty. Wolałby już spotkać Drake'a Merwina, niż stać tu, w kościele. Kochał Astrid, ale ślub udzielony przez Howarda?
- Ekstra – mruknął Howard po czym przyjrzał się Astrid i mrugnął do niej uśmiechając się jak kretyn – A czy ty o Wielka Astrid, która wie wszystko na prawie każdy temat chcesz tego oto Sama Autobusa, który strzela laserami z rąk za męża na wieki?
- Tak – odpowiedziała Astrid pewnie i wyraźnie, a potem rzuciła przez ramię dumne spojrzenie na Taylor i znowu spojrzała na Howarda, który teraz wykłócał się o coś z jednym chłopakiem, który go wachlował. Ten przed chwilą niechcący uderzył go książką – Ekhm… - Astrid kaszlnęła i popatrzyła na Howarda wyczekująco.
- Ach, no tak, ślub – powiedział Howard, który chciał jak najszybciej wynieść się z kościoła – A teraz – powiedział najgłośniej jak tylko potrafił – Buzi, buzi i skrzynka piwa dla Orka – to powiedziawszy zszedł z ołtarza, ale jeszcze odwrócił się na chwilę i zauważył, że Sam i Astrid całują się, a tłum szaleje. Jak na meczach piłki nożnej – pomyślał Howard i wyszedł z kościoła. Nowożeńcy wyszli z kościoła. Sam odetchnął z ulgą. Koniec tego przedstawienia. Astrid jest jego żoną. Brzmiało to trochę dziwnie, ale się przyzwyczai. Kiedyś.
Astrid pomachała radośnie do Orca, który ściskał piwo z uśmiechem. Odmachał jej, równocześnie puszczając oko do Sama. Jej mąż się uśmiechnął.
Tajemniczy kod samców - pomyślała Genialna. - Tak, kiedyś o tym czytałam. Faceci porozumiewają się bez słów.
Taylor płakała, gdy Sam całował Astrid. Przegrała. Game Over. Arrivederci*, wielka miłości. The winner takes it all**, i tak dalej. To koniec.
Astrid patrzyła na nią z wyższością. Pokazała, że to ona tutaj jest zwycięzcą. I ona zabrała wszystko.
Taylor, jak przystało na rasowe emo, postanowiła poużalać się nad sobą. Skoczyła do swojego pokoju i zaczęła płakać.

Przypisy:
* po włosku - do widzenia. Wesoly

**ang. "Zwycięzca bierze wszystko". Tytuł piosenki Abby.

Mam nadzieję, że się podoba

LovelyLie

Ja tylko chciałabym dodać, że pomysł wesela wyszedł od Perca, za co bardzo dziękujemy. Wesoly

Caine&Diana

Tak, tak. Wielkie dzięki Perc Mruga

ELiana · Gość

Genialne. ja chcę więcej!!!!!

Kate

Hehe.. Fajne. Najlepszy Howard.

Daisy

LovelyLie

Będzie więcej. Wesoly

Na pewno, bo mamy masę pomysłów.

Caine&Diana

Skoro się podoba to jasne Mruga

amnaese

Już się boję. Jak widać, po was można się wszystkiego spodziewać Wesoly

.

Rose

Kurczę...... nie mogę złapać tchu....... Rodzinka myśli, że mi już totalnie odbiło, bo wybuchnęłam śmiechem, a mój brat śpi w drugim pokoju. A teraz płaczę.....ze śmiechu oczywiście.... i z żalu, bo się skończyło! Padam do stóp i błagam napiszcie coś jeszcze! Ech, no i czy ktoś zauważył.... teraz
Astrid może się przespać z Samem.... przewala oczami

Wznieśmy toast za młodą parę! Piwo

Caine&Diana

Hip! Hip! Hurra! Mruga

LovelyLie

Właśnie tworzymy kolejną część. Wesoly

Będzie niespodziewanka, czytelnicy! Wesoly

Daisy

Uuu, szykuje się pewnie coś wspaniałego : D ale to będzie kolejny ślub, czy co?

LovelyLie

Nie, nie ślub. Nic nie powiem! *zamyka się w sobie* Wesoly

Gusia

Ciekawe, ciekawe..

Fajne.

mandarynka · Gość

Ja chcę tego więcej! Padłam ze śmiechu. Wesoly

LovelyLie

Chcieliście więcej, to macie! Wesoly

Takie słówko wstępu: Dla potrzeb fabuły Diana i Caine są w Coates. Nie wiem jak się tam znaleźli, przeteleportowali się, czy przylecieli na latającej krowie - nie powiedzieli nam tego.

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! - krzyk Dainy niósł się murami Coates Academy.
To się nie dzieje naprawdę.. - myślała.
Caine wbiegł do pokoju. Diana stała przed lustrem w samej bieliźnie. Nie zawstydził się. Spojrzał na nią pytająco.
- Co się stało?
- Będziemy mieli dziecko.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! - tym razem to krzyk Caine'a niósł się po Coates. Zrobiło mu się gorąco. Poczuł, że zaraz zemdleje.
- Caine, zabiję cię, ty tępy idioto! Jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś?!
- ...
- Odezwij się! Co się z tobą dzieje?!
Caine zrobił wielkie oczy. Wpatrywał się w nią intensywnie, ale wciąż nic nie mówił.
Dana rzuciła mu spojrzenie pełne frustracji.
Caine zaczął płakać..
- Będę miał dziecko?!?!?!
- Tak debilu! I co na to powiesz?! - warknęła Diana.
- Tak się cieszę..
- Że co?
- Tak, zawsze o tym marzyłem.
- No, nie nie wyjeżdżaj mi z czymś takim! Zrujnowałeś moje życie!
- Nie jeśli spojrzy się na to z innej strony… - zaczął Caine, ale przerwał mu krzyk Diany.
- Nie mogę teraz urodzić dziecka! Nie mogę!
Wrzaski Diany usłyszała Penny, która zapukała do drzwi łazienki. Nie czekając na odpowiedz wkroczyła do pomieszczenia. To, co zobaczyła, pomieszało jej w głowie. Caine cały zapłakany przytulał się do Diany, która stała w bieliźnie przed lustrem i gładził ją po brzuchu.
- Co się tu dzieje?! – zapytała Penny
- Zostaniemy rodzicami – powiedział Caine odwracając się do niej i uśmiechając – Czyż to nie cudowne?
Penny miała odmienne zdanie, ale wolała tego nie komentować… To znaczy, że Caine i Diana… nie, to obrzydliwe.
Nagle pojawił się Robal. Właściwie był tam już długo, ale ukrywał się swoją mocą kameleona.
- WIEDZIAŁEM! - wykrzyknął, stając się widzialny. - Wiedziałem, że wpadniecie! Czułem to! - Uśmiechnął się. - Mogę zostać ojcem chrzestnym? Mogę? Mogę? Proooszę!
- Jak to WIEDZIAŁEŚ?! - powiedział Caine, sfrustrowany.
Robal zrozumiał, że się wygadał. Skulił się, stając się z powrotem niewidzialny.
Caine wbił w niego wzrok.
- Wiem, że tu jesteś, ROBAL!
Ale Robala już tam nie było.
- Eh… ten podglądacz – Caine był cały czerwony na twarzy, a Penny przerzucała wściekły wzrok z Caine’a na Dianę i z powrotem.
- Jak mogliście to zrobić?!
- Normalnie – odpowiedziała Diana uśmiechając się do Penny z wyższością – Mam ci wszystko wytłumaczyć? Bo wydaje mi się, że jesteś nieuświadomiona.
- Zamknij się – warknęła Penny, ale Caine już się śmiał.
Upokorzona przed Caine’m Penny przyrzekła sobie, że się zemści. Nagle wszystkie osoby obecne w łazience podskoczyły, bo usłyszeli wrzask i śmiech. Tego śmiechu nie dało się z niczym pomylić.
- Drake – wyszeptała Diana.
- Drake – potwierdził Caine i razem zeszli na dół. A tam zobaczyli Biczorękiego uśmiechającego się i trzymającego misia w dłoni.
- Drake, coś ty zrobił? Kto tak krzyczał?
- Ja – powiedział Robal – krzyknąłem, bo Drake mnie przytulił. Nigdy bym się czegoś takiego po nim nie spodziewał.
- Przyniosłem prezent dla mojej chrześnicy lub chrześniaka. - rzekł Drake z powagą w głosie .
Diana i Caine zamarli. Przed nimi stał Drake z misiem, a oni nie wiedzieli co powiedzieć.

Proszę. Wesoly

Ciąg dalszy nastąpi.. Kiedyś. Wypowiadać się!

Gusia

Hah xD
Nie spodziewałam się

Fire-mup

Ja pier**** !
Leżę i kwiczę! Wesoly

TO - JEST - BOSKIE!!!!! Very Happy

Diana w ciąży? Sam się żeni?
Ja chcę więcej! Wesoly

Caine&Diana

Dzięki

Ale więcej to już jutro albo i później