|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Buu!
Gość
|
Wysłany: Śro 17:51, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Perc napisał: | Napisałem przecież przed "całość by meee " |
No to przeoczyłam
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bisqit
Pirokinetyk
Dołączył: 19 Lip 2010
Posty: 746
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Perido Beach Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:20, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Uuuuuu... Perc, jaki utalentowany...
Swietnie. Cieszę się, że wymyśliliście w końcu moc Virtue...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wyspa Crabclaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:37, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Kocham waaaassss! [ Ściska wszystkich z całej siły]
Za Dianę, za Briannę, za Dekkkę, za Virtue....
No za wszystko! Do szczęścia brakuje mi właściwie tylko Lany i Sanjita, ale nie bedę kaprysić, bo jest świetnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perc
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 17 Gru 2010
Posty: 1436
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z ETAPu
|
Wysłany: Śro 19:38, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Rose, doczekasz się ich :> Nawet Toto będzie :>
Więcej nie zdradzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buka_Muka
Odczytywacz
Dołączył: 12 Kwi 2011
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:20, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Rose napisał: | Do szczęścia brakuje mi właściwie tylko Lany i Sanjita, ale nie bedę kaprysić, bo jest świetnie |
Kurdeee!
A ja właśnie zrzekłam się tego romansidła, ale to może i dobrze. Jeszcze byś mnie znielubiła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buu!
Gość
|
Wysłany: Śro 20:43, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Dodaję.
Pisane w składzie:
-Buka (Drake)
-Buu! (Astrid).
Osobiście uważam, że część Buki jest mistrzowska.
Nie męczę dłużej.
CZYTAJCIE!
P.S. Jednak trochę poprzynudzam. Zdaję sobie sprawę, że w mojej części (Astrid) często powtarza się jej imię. UMYŚLNIE.
P.S.2 Bądźcie wyrozumiali. Konferencja na gg nam padła i ją naprawiałam. Z marnym skutkiem ale działa.
P.S.3 Jak to się ostatnio modnie mówi:
INDŻOJ!
Drake wciąż analizował ostatnie wydarzenia. Przegrał! On! Z wściekłości zgniótł szklankę, którą bawił się swym biczem. Mimo krwi spływającej po nim, nie przestał nacierać na pozostałe szczątki szkła. Nienawiść, jaką pałał do tych gówniarzy gwałtownie się powiększyła. Wszystko poszło nie tak jak planował. A ten cholerny dzieciak mu uciekł.
Jego twarz przybrała odcień wściekłej czerwieni. Drżące ciało wyrażało różne emocję. Wściekłość, frustrację, strach.
Ty żałosna istoto.
Drake pobladł.
Gaiaphage, ja...
Ty żałosna istoto - powtórzył zimny głos. Był przesycony emocjami. Pogardą - Zawiodłeś mnie.
Drake zacisnął zęby. Przez chwilę zdawało mu się, że czuje na nich żelastwo. Brittney.
Krzyknął. Tym dźwiękiem dał upust swoim wszystkim emocjom.
Przyprowadź go do mnie.
On... zniknął. Uciekł - wyszeptał.
Przyprowadź mi go tu. Przyprowadź, albo zgiń usiłując to zrobić. Ciebie mogę zastąpić kimś innym. Jego nie. Przyprowadź mi Nemezis.
Astrid wciąż zwijała się w spazmach bólu.
Przenikał całe jej ciało. Kości. Serce. Mózg. Nie krzyczała, a po jej twarzy nie płynęły łzy.
Po prostu nie.
Świat Astrid znowu zawirował. Zupełnie jak kiedyś na karuzeli. Astrid nie była dobra w pisaniu wierszy, ale wydało jej się, że „Karuzela” to całkiem niezły tytuł poematu kogoś, kto przeżyje ETAP. No właśnie, przeżyje. Astrid nie wydawało się, aby miała spędzić pod kopułą zbyt wiele czasu, Przetrwała, może nie aż tak dużo brakowało do końca, ale w myślach i tak witała się z rodziną. Choć zaprzeczało to jej wizjom o śmierci w ETAPIe. Choć zaprzeczało to wszelkiej logice. Astrid zapragnęła umrzeć.
Cofnij.
Astrid zapragnęła się wydostać.
Ból ustał na chwilę. Na kilka minut przewróciła się na plecy i szeroko rozchyliła ramiona. Nie wiedziała, czy ma się modlić. Chyba nie. Nie, skoro to tylko przejście.
Przejście do normalnego świata.
Normalnego?
Astrid uniosła głowę.
Szum wiatru.
Cisza,
i tylko hałas myśli.
To rzeczywistość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buka_Muka
Odczytywacz
Dołączył: 12 Kwi 2011
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:36, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Pierwsze: by Buu!
Drugie: By Mee
Dedykacja dla Ladriski i Gosieka, za FF i za av i podpis od Buu!
Ubranie Astrid było w strzępach. Nie chciałby, aby ktokolwiek widział ją w takim stanie. Lewą ręką musnęła drzewo. Jego szorstka kora przypomniała jej o bólu.
Bólu, którego nie czuła.
Czy to…
Czy to znaczyło, że…
Była martwa.
Była martwa?
Dziewczyna lekko się uszczypnęła. Czuła jak dawniej. Dlaczego jednak nie czuła TEGO bólu? Czy była już jak Drake? Brittney?
Czy stała się wysłannikiem ciemności? Kilkakrotnie do tej pory wydawało jej, że słyszy jakiś głos. Ale to nie była ciemność… Astrid przecież by wiedziała… Na pewno by wiedziała.
Och, pomyśl logicznie… nie miałaś żadnego związku z ciemnością. Trzymałaś się od niej z daleka.
Jak bardzo martwa była?
Ile jeszcze miała konać?
-O, Ciemności, już ci się nie przydam. Do niczego- wyszeptała dziewczyna. Jednak ból powrócił.- Czy tak to wygląda? To całe umieranie? Boli i nie boli? Boli i już nie?
Zachichotała.
Coś wisiało w powietrzu.
Żołądek podszedł Astrid do gardła. Oparła się na łokciach, by nieco powstrzymać odruch wymiotny. Wciąż przytrzymując się koty drzewa usiadła na piętach. Wtedy zwymiotowała. Fale bólu nachodziły jej skronie. Za każdym razem miała wrażenie, że upadnie prosto na twarz. Ostatkiem sił przesunęła się w stronę drzewa i objęła jego pień ramionami. Zaczęła liczyć sekundy pomiędzy napadami bólu, jak liczy się odległość między błyskiem, a grzmotem. Mimo, że czołem kurczowo przylgnęła do kory kolejny napad przyszedł zbyt szybko. Zbyt szybko. Akurat łapała oddech z głową przechyloną do tyłu. Ból zachwiał jej ciałem, niczym marionetką. Głowa uderzyła o pień z niezwykłą siłą. Ręce obsunęły się z pnia, obficie krwawiąc. Dłonie obtarte do żywego mięsa bolały tak bardzo, tak bardzo. Ale było to nic w porównaniu ze strasznym bólem pleców, głowy i poranionego czoła. Astrid łykała własną krew, spływającą z nosa do przełyku. Krztusiła się, podczas gdy kolejne fale bólu wgniatały jej czaszkę w ziemię. A tak przynajmniej jej się wydawało. Nakryła oczy dłońmi i czekała.
__________________
Dookoła była ciemność.
On był w jej środku. Znajdował się na małej, zawieszonej w powietrzu skale.
Pete stał nieruchomo. Był sam. Wreszcie nikt mu nie przeszkadzał. Nie widział żadnej z tych istot. Hałaśliwych, dziwnych, okrutnych istot. Tych, którzy byli pionkami.
Otworzył oczy. Ciemność dalej tuliła go do siebie swoimi mackami. Błądząc oczami po otoczeniu, uśmiechnął się.
Tak ona jedna go rozumiała. Bawiła się z nim, nigdy go nie opuściła. Była i jest jego jedyną przyjaciółką.
Zamknął oczy. Jego ręce bezwładnie uniosły się do góry. Palcem wskazującym nieśmiało dotknął swego niewidzialnego towarzysza. Musnął go z uczuciem.
Na twarzy poczuł lekki wiatr. Ciepły, taki przyjemny. Przypominał mu siostrę, tą dobrą siostrę. Z delikatnym uśmiechem na twarzy i łagodnym spojrzeniem. Jej ciepły oddech który cucił go, gdy szeptała mu do ucha.
Ciemność znikła. Na jej miejscu pojawił się tunel. Była to niekończąca się ścieżka między dwoma taflami szkła. Za nimi rozpościerały się obrazy. Jedne znał, inne widział po raz pierwszy.
Wielkie zdeformowane twarze po prawe zdawały się wodzić za nim wyłupiastymi oczami. Ich usta były wykrzywione w dziwny kształty. Jęczały i piszczały. Charcząc wołały go do siebie.
Po lewej była ciemna otchłań. Jednak Pete nie dał się omamić. Jego oczy, teraz bystre dostrzegały leniwy ruch. Wrażliwe uszy słyszały cichy szept.
Nemezis.
Uśmiechnął się smutno. Zaprzeczył ruchem głowy. Jeszcze nie teraz. Wkrótce się spotkają, ale jeszcze nie teraz. Korytarz rozszerzył się. Na jego końcu rozbłysła zielona kula, unosząca się w powietrzu. Potężny zbiornik na energię. Czując zbliżającą się falę mocy, rozluźnił mięśnie. Ta na jego niemy rozkaz podpłynęła w jego stronę. Wydłużała się i kurczyła na przemian, aż w końcu uformowała się w jego zieloną kopię. Czas opuścić to miejsce. Dzielił go mały kroczek, by już na zawsze zniknąć.
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez Buka_Muka dnia Czw 14:39, 05 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
I'm not hardcore
Gyrokinetyk
Dołączył: 01 Lut 2011
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znasz GONE? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:58, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Boję się o Astrid. Że umrze.
Boję się o Briannę. Że zrobi coś głupiego.
Boję się o Dekkę. Że zrobi coś jeszcze głupszego.
Boję się o Drake'a. Że przegra.
Boję się o Pete'ego. Że sprowadzi coś złego.
Boję się o siebie. Że mój mózg eksploduje pod nawałem emocji.
Boję się o was. Że przestaniecie pisać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perc
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 17 Gru 2010
Posty: 1436
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z ETAPu
|
Wysłany: Czw 19:10, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Całość by Perc. Znowu
Caine był królem.
Właściwie nie Caine. Caine Soren. Caine Napoleon. Caine Napoleon Soren.
Caine Napoleon Król Soren.
Uśmiechnął się szyderczo.
To on. To nie był Caine Soren, zwykły dzieciak uczęszczający do szkoły dla trudnych dzieci.
Już nie.
Teraz był Cainem Sorenem, chłopakiem z potężną mocą, piękną dziewczyną i szacunkiem.
I był królem.
I tylko to się liczyło.
Siedział w ratuszu. Tam, gdzie kiedyś jako król zasiadywał Sam.
Sam.
Jego brat.
Bohater.
Ale ETAP nie potrzebuje bohatera.
Potrzebuje króla.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Nagle kątem oka z jego prawej strony dostrzegł ruch.
Waza z kwiatami powoli pływała w powietrzu.
Za nią powoli pływał portret starego burmistrza.
Do zawodów pływackich dołączyły także inne przedmioty.
I w końcu wokół tronu Caine'a, pływały wszystkie przedmioty znajdujące się w jego sali tronowej.
Na chwilę pomyślał o Dianie.
Diana.
Jego dziewczyna.
Jego królowa.
Jego zabawka.
Odeszła. I dobrze. Miała ładne ciało, to musiał przyznać.
Mogła być jego królową.
Mogła mieć wszystko.
Ale ona wolała pójść z tymi frajerami nad jezioro.
Po chwili Caine poczuł się trochę głupio.
Przypomniał sobie wszystkie miłe chwile, jakie spędził z nią jeszcze przed objęciem tronu.
Dokuczała mu, dokazywała. Szydziła.
Ale zawsze go wspierała.
Nie.
Diana była zbędna.
Była tylko jedną z wielu przeszkód, które przeskadzały mu w byciu królem.
Teraz się jej pozbył.
I już nic go nie powstrzyma.
***
Niska, czarnowłosa dziewczynka zmierzała w stronę Perdido Beach.
Stąpała bardzo powoli i starała się robić jak najmniejsze kroki, rozkoszując się każdym musnięciem stopą ziemi.
Na chwilę się zatrzymała.
Bardzo głęboko odetchnęła.
Zapach miasta.
Zapach zemsty.
Stanęła na klifie, z którego miała widok na całe miasto.
Weszła w trans.
Trans swojej mocy.
Trans, podczas którego stworzyła ogromne robaki będąc na wyspie.
Stworzyła Plagę niebieskich, srebrnookich robaków wielkości samochodów.
I to z takiej odległości.
Wybuchnęła szaleńcznym śmiechem.
Wtedy, gdy jednak tworzyła ich coraz więcej, odepchnęło ją coś.
Siła.
Bardzo potężna siła.
I mimo, że nic nie widziała wiedziała, że jej potwory zniknęły.
Nie wiedziała jak to się stało.
Ale nie obchodziło jej to.
Wpadła w trans.
I zaczęła tworzyła najokropniejsze rzeczy, jakie tylko była w stanie sobie wyobrazić.
Indżoj :>
Post został pochwalony 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wyspa Crabclaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:39, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Brak mi słów.
Albo mam ich za duzo.
Kocham was! Czy ja już tego czasem nie pisałam? Więcej Diany i Sama! Di i Sam! Di i Sam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buu!
Gość
|
Wysłany: Czw 20:00, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Dedykacja od Buu!:
dla Hardkorka (mogę tak zdrabniać) za niepokój o nas, nie martw się, nie zamierzamy kończyć.
oraz dla Rose, bo jest moją mamusią i komentuje moje i nie tylko 'ficzki'.oraz dla Ladriski, a jakże, odwdzięczam się znów, ale za tamto cudeńko, to się nie wywdzięczę
All by ja.
Czekała, czekała. Była pewna, że śmierć nadchodzi wielkimi krokami.
Błąd.
Była pewna, że śmierć się czai.
W przerwie między bólem, a odpoczynkami próbowała lekko unosić się na łokciach. Tym razem czuła już, że zebrała wystarczająco dużo siły.
Ból.
Oczy. Otwarte.
Łokcie.
Już!
Dziewczyna rozejrzała się po pustkowiu. Trwało to zaledwie sekundę, dwie. Miała mało czasu. Jeszcze jakieś 15 sekund. Rzucała szybkie paniczne spojrzenia. Spokojnie, Astrid. Patrz powoli. Nie męcz się.
Na ile takich podjeść starczy jej jeszcze siły?
Nie panikuj.
Kiedy już dawała za wygraną. Gdzieś. Końcem oka.
Żelastwo.
Takie na niedźwiedzia.
Nic nie może boleć bardziej.
T o powinno wystarczyć.
Ponownie położyła się na twardej ziemi. Starała się wstać jeszcze kilka razy. Zbierała siły. Znów, wsparta na łokciach szukała żelastwa. Było jej łatwiej. Takie rzeczy nie przywidują się człowiekowi na co dzień. Ból nadszedł znienacka. Starała się utrzymać pozycję i nie upaść na łopatki. Udało się. Ból lekko osłabł. Podkuliła nogi pod siebie. Kiedy nadeszła kolejna fala była już gotowa. Na czworakach czekała na ból. Lekko podpełzła. Może jeden krok. Mniej. Dla wyczerpanej Astrid było to jednak wystarczająco dużo. Żelastwo znajdowało się o jakieś dwadzieścia kroków dalej. Dziewczyna wolała nie myśleć na ile bólu się to przekłada. Szybko ruszyła, kiedy miała już dość sił. Przebyła całkiem długi dystans. Znajdowała się może w połowie drogi. Gdyby teraz upadła… Szumiało jej w uszach. Ręce krwawiły. Powietrze łapała przez skrajnie wyschnięte usta, ponieważ nos… czuła się jakby nie miała nosa. A wolała oszczędzać siły, by. Skończyć. Jedynym co z rzadka nawadniało jej usta była jakaś ‘zbłąkana’ stróżka krwi. Pozostawiała cierpki, metaliczno słodki posmak i sprawiała, że zmęczoną, zbłąkaną dziewczynę nachodziły coraz to nowe mdłości. Głowa pulsowała własnym, nieregularnym już rytmem. Ataki bólu zabiłyby normalnego człowieka. Ale Astrid była zdeterminowana. Zdeterminowana umrzeć.
Była blisko.
Dwa Kroki.
Krok.
Nie wiedziała jak najszybciej to zrobić. Po jej podniebieniu spływała krew. Cały czas. I kiedy Astrid była już gotowa, chwyciły ją torsje. Chwiała się niepewnie, jednak wiedziała, że nie może się cofnąć. Było jej tak niedobrze. Po raz trzeci zwymiotowała. Ciemność przed oczami. Chyba upadła.
-Boże, Sam!- usłyszała własny pisk, kiedy olbrzymie, metalowe i zardzewiałe kleszcze zacisnęły się na jej ciele.
Jednak proszę o komentarze.
Dziękuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
zimowykalafior
Super Admin
Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Australijskie Skierniewice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:21, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Taak... Chciałam coś powiedzieć, ale zapomniałam.
A, wiem. Chciałam się usprawiedliwić - nie piszę, bo jeszcze czytam Plagę. A pisanie kontynuacji Plagi bez przeczytania jej... No, wiecie. Chociaż już teraz mam mały (mały? ; o) mętlik w głowie przez to, że czytam i sprawuję patronat nad naszym fickiem.
I jeszcze chciałam pogratulować Wam - Buu, Buko, Percie - jesteście mistrzami i nie wiem, czy dam radę Wam dorównać.
I... Za szybko piszecie xD Publika nie nadąża...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Megumi
Niezniszczalny
Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: L-wo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:56, 07 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Fajnie piszecie. Tak luźno. Czyta się bardzo miło, akcja wartko płynie. Coś czuję, że bedę stałą czytelniczką
Mam nadzieję, że tego nie zepsujecie...
Piszcie dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wyspa Crabclaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:31, 07 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
To...dla mnie?
Chwalę posta. Brak mi słów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
I'm not hardcore
Gyrokinetyk
Dołączył: 01 Lut 2011
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znasz GONE? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:18, 07 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Dla mnie? Mnie? O Boże... Chyba dam za was na mszę...
Jak Rose, stwierdzam, że nie potrzeba mi słów. Gdybyście tylko mnie zobaczyli, to byście zrozumieli. Ale nie widzicie, więc wam powiem - wyglądam, jakby mnie ktoś walnął w tył głowy. Minę też mam stosowną.
Penny,Astrid,Caine są cudowni. Ale jest ktoś cudowniejszy. To wy : Buu!, Perc i Buka_Muka (moja córeczka!).
Wasz geniusz mnie przerasta. Wasza koncepcja mnie przerasta. Wasz nieskończenie wielki talent mnie przerasta. Wasze opowiadanie mnie przerasta. Wasza filozofia mnie przerasta. Wasza inteligencja mnie przerasta. Czuję się taka malutka, ja Hardkorek (Jezu, jak to pięknie brzmi, oczywiście, że można mnie tak zdrabniać).
Chwalę post.
Aż się boję pomyśleć, co będzie dalej (jak jeszcze wkroczy Anuna)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buu!
Gość
|
Wysłany: Sob 22:28, 07 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ach, może trochę dłuższe będzie : D
Ze specjalną dedykacją dla Maggie.
Z dedykacją dla Rose&Hardkorka (to brzmi cudnie).
Caine nadal siedział w zadumie i był sędzią w zawodach pływackich różnych rzeczy.
Nagle przed nim, nie wiadomo skad, pojawiła się Taylor.
Tak, Taylor.
I jej stara sztuczka.
Teleportacja.
- Caine, mamy kłopo...
Nieustraszony Przywódca nie zwrócił nawet na nią uwagi.
Taylor przewróciła oczami.
- Królu Caine, mamy kłopoty. Poważne.
Teraz za to się zainteresował.
Bycie królem miało swoją cenę.
Trzeba było robić te wszystkie nudne rzeczy i wysłuchiwać ludu.
Dla Caine'a bycie królem oznaczało tyranię i zrządzenie się.
I noszenie korony.
Dlatego kazał Albertowi przetopić kilkanaście/set Bertów na koronę dla niego.
I teraz z dumą nosił ją na głowie.
To był Caine. Król Caine.
- O co chodzi, Taylor?
Poprawił koronę na włosach, by dać jasno do zrozumienia, że zrządzi tu on i by Skacząca zastanowiła się, zanim coś powie.
- Po pierwsze, wyspa. Miałeś mnie tam zabrać, bym mogła się tam teleportować.
Obiecałeś.
Ehh, westchnął Caine. Kiedy oni się w końcu nauczą, kto tu rządzi?
Zbliżył się do Taylor i nagle ona dosłownie przykleiła się do ściany.
Spojrzał jej prosto w oczu.
- Taylor, Taylor, Taylor. Skacząca, mała, bezbronna Taylor. - Powiedział ze swoją charekterystyczną charyzmą i pewnością siebie.
- Czytałaś może nowe prawo? - Caine'e zdecydowanie bawiła ta sytuacja - Nie? To ci je przyswoję: CAINE MA RACJĘ.
I: Nie wolno sprzeciwać się Caine'owi - zachichotał - A ty w tej chwili robisz to, choć może nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Opuścił ją i wylądywała, ciężko oddychając. Obawiała się go.
Czuła do niego Strach.
- A teraz proszę podać prawdziwy powód, dlaczego się tu teleportowałaś.
Jeden pistolet. Ten sam, z którego uczył się strzelać jako dziecko. M9, kaliber 9 mm. Broń jego ojca.
Jeden nabój. Jeden cel, jeden pocisk. Więcej nie potrzeba, nie mu.
Drake trzymał pistolet w zdrowej dłoni. Biczem natomiast go głaskał, delikatnie, z uczuciem.
Tak, wreszcie los się do niego uśmiechnął. Mimo obecności Brittney i Gaiaphage w głowie. Mimo kary za porażkę. Mimo przegranej walki. Jego nastrój diametralnie się zmienił, odkąd On dał mu nowe zlecenie. Stał się na powrót starym sobą, zimnym, psychicznym Drake'm.
Drake'm nienawidzącym tej cholernej suki.
Jego euforia była tak samo silna, jak wtedy, gdy po raz pierwszy czuł w swej dłoni ciężar broni. Ciężar życia i śmierci. Procesowi, w którym to on wydawał ostateczny wyrok.
Jego usta wykrzywiły się w przerażającym uśmiechu. Tryumfu. Teraz nie było już przy niej Caine'a, był tylko Sam.
Wybuchnął szaleńczym śmiechem. Nawet sam Sam go teraz nie powstrzyma. Zbyt długo czekał, znosząc jej obecność i docinki.
Językiem powoli przejechał po suchych wargach, smakując ich słodkawego saku.
- Zabiję cię – szepnął podniecony – jak jeszcze nikt nikogo. Do zobaczenia wkrótce, Diano Ladris.
Obudziła się.
Przebudziła się.
Chciała potrzeć załzawione i rozespane oczy, ale mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa. Nie, to nie były mięśnie. Chciała podnieść głowę, by zobaczyć co ją krępuje. Ból przeszył ciało dziewczyny i jej głowa bezwładnie opadła na poduszkę.
-Sam, moja robota skończona- zakomunikowała Lana bezbarwnym głosem.-Wydaje mi się, że się przebudziła. Idę.
-Dzięki- odparł chłopak. Odwrócił się i popatrzył na Uzdrowicielkę.- Poczekaj. Gdybyś zobaczyła gdzieś Dianę, to mogłabyś ją poprosić, żeby przyszła?
-Gdybym- odpowiedziała, co niestety jednoznacznie sugerowało, że jej nie zobaczy. Wyszła. W pokoiku było ciemno. Oszczędzał świeczkę. Znajdowali się po prostu w dużej szopie na różne graty.
-Astrid, dlaczego…- westchnął Sam. Był wykończony.
Astrid znów wybudziła się z czarnej pustki we własnej głowie.
Wszędzie.
Było.
Ciemno.
Ktoś spał. Poznała to po spokojnym oddechu.
-Drake?- zastanowiła się szeptem, jednocześnie próbując wydostać się spod więzów. Nie udało jej się, całe ciało paliło ją żywym ogniem.
Cicho pisnęła.
Sam przebudził się. Chwilę jeszcze leżał na ziemi, tuż koło materaca Astrid.
Jeszcze chwilę potem dotarło do niego co go przebudziło.
-Astrid?- wyszeptał.
-Sam, proszę cię. Wypuść mnie. Daj mi… umrzeć. Daj mi… wolność- błagała płacząc.
-Nie- pozostał głuchy na jej płacz.
-Sam, ja muszę sama…
-Musisz tutaj zostać. Śpij, Astrid. Jest noc.
-Sam, wypuść mnie, do cholery.
-Zamknij się.
-Sam?- wyjąkała jeszcze dziewczyna, jednak nie dała rady dłużej walczyć z bólem i sennością.
Proszę Was bardzo.
Ostatnio zmieniony przez Buu! dnia Sob 22:30, 07 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Perc
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 17 Gru 2010
Posty: 1436
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z ETAPu
|
Wysłany: Nie 10:37, 08 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ta część jest autorstwa mojego (Caine) i Buu (Sam&Astrid) i Buki (Drake)
Buu chyba zapomniała wspomnieć
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Perc dnia Nie 10:38, 08 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adrianna
Bez mocy
Dołączył: 28 Lis 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:53, 08 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Hm... Znów wyszło wam ciekawie Perc, jak już wspomniałam Ci wcześniej Caine'a nie cierpię jak dawniej a więc poszło Ci dobrze, co do części o Drake'u to też bardzo dobra oprócz małego błędu ale dobra a część o Astrid i Samie jest dość... Intrygująca i w sumie utrzymana w klimatach Granta, przynajmniej według mnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Megumi
Niezniszczalny
Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: L-wo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:57, 08 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Dedykacja dla mnie? Łał, nie spodziewałam się...
Co do posta - widzę, że niedługo akcja się rozwinie Dodajcie szybko kolejną część!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gusia
Uzdrowiciel
Dołączył: 23 Lis 2010
Posty: 861
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:06, 08 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Fajnie, fajnie Luźny styl pisania, więc przyjemnie się czyta. Jestem z Ciebie dumna wnusiu xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|