Albert

Caine&Diana

Ja do niego nic nie mam.
Ale za bardzo to go nie lubię...

Di.

jamata

Taki za bardzo wieeeeelki.
Nie lubię go tak zbytnio.

Piroxen

To, że wprowadził walutę nie jest złe. Trzeba było przecież jakoś zapanować.

Może jedynie był "pazerny" i ludzie nie przepadali za rozmową z nim, ale był jedną z ważniejszych osób "rządzących", co jest oczywiście pojęciem względnym.

Megumi

Cóż, moim zdaniem zrobił się strasznie wkurzający. Strasznie się rozczarowałam tym, że nie umarł...

Ginevra96

Nie przepadałam za nim, ale szkoda mi go było już prawie umarł. Jednak ETAP nie poradził by sobie bez niego, choć jest zbyt pewny siebie.

FrogPrincess

ETAP bez niego by sobie nie poradził, to trzeba przyznać. Podziwiam go, że tak się... hm, ogarnął. Zawsze czysta butelka świeżej wody pod ręką, zapuszkowane jedzenie w spiżarni i sprzątaczka na zawołanie. Momentami wkurzało mnie to, że on ma wszystko, a reszta nic, ale w końcu należało mu się, prawda? Bez niego dzieciaki by sobie nie poradziły. Nie wiem jak oceniać go jako postać, naprawdę. Głównie widzimy go z tej "biznesowej" strony ostatnio.

Gość

Sam miał rację na końcu "Plagi" - to nie on ani Caine był władcą, tylko Albert. Mimo wszystko jednak go nie lubię. Co z tego, że mu się to wszystko należy...? Wszystkim należy się jedzenie a wprowadzenie bertów mija się z celem. Dobrze, że nie muszą płacić Lanie za leczenie, Dahrze za lekarstwa i tak dalej. Taki np. chłopak się zbuntuje, nie będzie pracował, nie będzie miał kasy, to będzie musiał umrzeć. Ale jedna gęba mniej do wykarmienia? Wg mnie to czysta komercja/

smajluu

Nie lubię Alberta. Uważa się za ważniaka, ma innych za nic. Tchórz, dziwne, że nie był bardziej pewny siebie, gdy został napadnięty.

Drake'owata

Ja napiszę taką ciekawostkę, że miał na nazwisko Hollsborough. Było powiedziane w 1 cześci jak się pojawił w McDonaldzie.

Rzeczywiście pazerność i jeszcze taka chęć czegoś na kształt władzy. Ale najbardziej zirytował mnie na końcu 4 części "...a co robił wtedy Sam? Nic, to Caine nas uratował..." Mniej więcej coś takiego, nie mam tej części, ale na pewno była taka sytuacja.

Evolution

Drake'owata, masz rację , Było coś takiego i też mnie tym wkurzył... Ogólnie go nie lubię... A teraz będziemy sie mogli przekonać, czy na pewno by sobie bez niego nie poradzili w mieście, na przykładzie miasteczka Sammy'ego.. ;> Wydaje mi sie , że i bez jego pomocy sobie poradzą..

Gemma

Nie lubię Alberta,ale przyznaje,że zna się na rzeczy.

Anaid

Albercik od początku mnie wnerwiał.
Chodzi taki nadęty, że aż się dziwię, że jeszcze nie pękł.
Zresztą nie byłoby mi szkoda... Twisted Evil

Albo te złote naboje...głupota.
Nie wiem, czy to Quinn się tak zdziwił, że gdy Alberto zobaczył złoto, nie powiedział: "Mój sssskarb..." jak Gullum.
Ja się tego spodziewałam. Mruga

Empathia

Nigdy nie przepadałam za Albertem, ale trzeba przyznać, że był potrzebny.

sunshine

Ja tam go lubię, bez niego połowa ETAP- u by nie przeżyła. Może jest trochę zbyt władczy, ale czego można się spodziewać po zmęczonym dzieciaku.

miXUE

Jedna z najciekawszych postaci w tej serii. Zwłaszcza zabawny jest dla mnie dowcip autora, w którym już w pierwszej części dać delikatną aluzję do przyszłego "zawodu" Alberta w ETAPie, czyli biznesmena/ekonomisty, gdy ten siedział w bibliotece i studiował termin "praca". Wpierw jego fizyczne znaczenie, a następnie drugie, które prowadziło do Marksa(socjalizmu) i Smitha(kapitalizmu).

Jak widać, Albert wybrał to drugie, dlatego w drugiej części nie podobało mu się, że pracuje mała grupa, która w pocie czoła utrzymuje wszystkich, nawet niepracujących, choć siłą rzeczy z powodu swej liczebności nie są w stanie powstrzymać głodu.

Tak, więc uważam ruch Alberta za genialny. Wolny rynek(choć nie jest to do końca równy rynek, skoro on i tak jest we wszystkim monopolistą), prosta i twarda zasada, że bez pracy nie ma chleba, zmusiła wszystkich do ruchu. Wprowadzenie 'bertów też było dobrym pomysłem - na pewno lepszym niż trwanie przy gospodarce wymienialnej(na papier toaletowy i baterie, choć pewno Albert przewidział, że zwłaszcza to drugie w przyszłości będzie cholernie potrzebne). Ludzie pracowali na siebie, ludzie zarabiali, ludzie konsumowali.

Musiał udawać przy tym pazerniaka, inaczej nie miałby siły przebicia. Ludzie musieli wiedzieć, że w ETAPie nie mogą go prosić o urlopy etc, nie mogą się opierniczać przy robocie, a problemy = strata praca i strata dochodów. Musiał być w tym stanowczy, przez co dostał łatkę bezwzględnego biznesmana.

A, że sam się przy okazji dorabia...no cóż, kto by nie czerpał w takiej sytuacji zysków? Owszem, też uważam, że robi się coraz bardziej zadufany w sobie, ale na pewno nie użyłbym stwierdzenia "władczy". W radzie oczywiście słusznie zasiadał, bo to on tak naprawdę rządził ETAPem - dawał ludziom pracę, przez co Ci mogli zarabiać, utrzymywać się.

Dlatego bardzo czekam na relację Caine'a, który pewno będzie chciał rządzić wszystkimi dziedzinami życia w swoim królestwie, w stosunku do Alberta.

Koniec końców, uważam go za bardzo ciekawego bohatera, bardziej pozytywnego, niż negatywnego, inteligentnego, nieco ważniaka, a scena, gdy Lance i Turk mu strzelali w twarz...najbardziej mnie w sumie poruszyła.

Diana22 · Wysłany: Pon 16:02, 19 Mar 2012 Temat postu:

W Niepokoju go lubiłam, ale zmieniłam zdanie gdzieś w połowie Głodu. Lubiłam jego zaangażowanie.
Ale jak już zdobył władzę to stał się egoistyczny, wręcz chciwy. Wszystkich traktował jak pracowników, bez szacunku, co widać po tym, jak odezwał się do Huntera w Pladze. Dlatego ja go osobiście nie lubię!

carola · Wysłany: Śro 15:54, 21 Mar 2012 Temat postu:

Fajnie, że miał plany jak przeżyć w ETAP-ie i plany na przyszłość... ale strasznie zaczął mi w drugiej części działać na nerwy, po prostu mnie zniechęcił mnie do siebie.

L.

Caine'owata

Lubiłam go na początku, a teraz to go nie znoszę. W sumie to dzięki niemu się miasto trzymało i zapewniał wszystkim jedzenie, ale okazał się tchórzem i uciekł na wyspę.

Taylor20200

Albert jest bardzo pomysłowy - za to go lubię!!!

Emi

Mnie denerwował. Myślę, że był potrzebny, a wprowadzenie waluty było dobrym pomysłem, ale raczej go nie polubiłam.