Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział XII
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Puma
Naczelny Grafficiarz


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paradise City
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 3:24, 08 Sie 2011    Temat postu:

[Crabclaw]

Śnieg przestał padać. Nerissa chodziła w tę i z powrotem po korytarzu. Jej myśli wciąż krążyły wokół całujących się Marvela i Rose. 
Boże, co ten chłopak robi... Ma depresję przed porodową, nie panuje nad emocjami... A Rose? Na pewno rozbiła się teraz na milion malutkich kawałeczków.
Swann co parę minut unosiła dłoń nad klamką do pokoju, w którym zostawiła parę, ale po chwili zatrzymywała ją w powietrzu i zawracała.
To się źle skończy...
I znowu chodziła po korytarzu. Z tej pasjonującej czynności wyrwało ją nagłe łomotanie do drzwi. Dziewczyna aż podskoczyła, po czym zbiegła ze schodów na dół. 
Gdy weszła już do hallu głównego, zatrzymała się i ruszyła do wejścia powolnym, ostrożnym krokiem. Wyciągnęła ręce, przykładając je delikatnie do drzwi, a następnie oparła się o nie, próbując zajrzeć w wizjer.
ŁUP! ŁUP! ŁUP! 
Nerissa odskoczyła i runęła na ziemię oszołomiona ponownym uderzeniem. Ktoś najwyraźniej bardzo chciał się dostać do środka.
- Albo ma problem ze słuchem. - powiedziała do siebie, próbując się marnie pocieszać, że jednak jeszcze FBI jej nie odnalazło. 
Ponownie wyjrzała na zewnątrz. Seth?!
Cóż, raczej nie miał zamiaru jej zabijać, zwłaszcza, że na ramieniu niósł nieprzytomną El. 
Chociaż to było dziwne, Swann otworzyła. Chłopak bez słowa minął ją i wszedł do domu, rzucając Elizabeth na kanapę. 


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:13, 08 Sie 2011    Temat postu:

[Gdzies między ETAP-em a niebem]Brak weny, przepraszam...

- Słyszałam, że chcesz coś naprawić. - powiedziała Maggie, swobodnie trzymając na ramieniu karabin.
- Szkoda, że mój sługa tak szybko został pokonany. - odrzekł złotowłosy chłopak, patrząc na Maggie swoimi różnokolorowymi tęczówkami. - Wybrałem najsłabszego, żeby nie marnować tych lepszych dusz...
- I po co ci to wszystko było? - przerwałam mu Maggie.
- Powiedzmy, że miałem taki kaprys. - Nathan podszedł do blondynki. Był od niej wyzszy, więc dziewczyna musiała specjalnie podnieść głowę, by zachowac kontakt wzrokowy. - Teraz widze, że ci ludzie do niczego się nie nadają. Są żałośni. Kto by pomyślał, że kiedyś byłem takim samym, idiotycznym stworzeniem.
Maggie poczuła złość. jego słowa odebrała jako obrazę i nie mogła tak tego zostawić.
- Skoro ja, jako jeden z tych ludzi, jestem taka żałosna, to dlaczego jestem ci potrzebna? - zapytała z wyrzutem, zaciskając dłoń na broni.
Nathan uśmiechnął się chytrze, po czym wziął twarz Maggie w obi rece i lekko ją pocałował. Dziewczyna stała oszołomiona.
- Ty zawsze byłaś inna.Dałem ci moc hipnozy, jednak ty potrafiłaś sobie poradzić bez niej. A teraz pomożesz mi załatwic pewne osoby, które własnie próbuja wszystko zepsuć. - po tych słowach wokół nich zaczęły latać duchy, które zmieniły się w ptaki i oboje zniknęli z prózni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:54, 08 Sie 2011    Temat postu:

*wcześniej*

[NJGGJCZ]

Śnieżek sypał, przykrywając wszystko równomiernie białą kołderką. Jezioro szykowało się do zamarzania. Całkiem jak na Boże Narodzenie.
Gdyby ktoś teraz zaczaił się w krzakach, zobaczyłby drzewa rosnące ciasno przy sobie i tworzące idealny okrąg, zieleniące się mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych.
Gdyby podszedł bliżej, ujrzałby parasol ogrodowy (duży, taki jak w ogródkach piwnych) rozłożony między tymi drzewami.
Gdyby ktoś wszedł do tej zielonej komnaty, jego oczom ukazałoby się pięć* postaci poowijanych w śpiwory, płachty namiotów, koce i części garderoby, grzejących się przy ognisku. I psa. I mięcho, stopiowo znikające z prowizorycznego grilla.
Gdyby uniósł oczęta ku górze, dostrzegłby dziurę wyciętą w parasolu, przez którą uciekał dym, starając się nie wpuszczać do środka choćby jednego płatka śniegu.
Gdyby tym kimś był Seth, prawdopodobnie zostałby zamordowany samymi spojrzeniami. Tylko on mógł wyciąć taki numer.
Ale nikt nie przyszedł. Jedynie Endorayal systematycznie bombardował umysł Anu nowymi, całkowicie zbędnymi informacjami.

*Anunununu, Susan, Flossy, Kate, Melissa

*teraz*

[NJGGJCZ]

Usłyszała wezwanie. Znowu. I odpowiedziała na nie. Znowu. I pożałowała.
Zmyła się stamtąd zaraz po tym, jak zrozumiała, że tak naprawdę nie ma tam czego szukać. I że Charliemu najzwyczajniej w świecie nie chciało się ruszyć tyłka i samemu iść/ pojechać/ polecieć na latającej krowie po Toma.

Śnieżek przestał sypać. Wyszło słoneczko i roztapiało śnieżek, który teraz zmienił się w nieprzyjemną breję, spływał do jeziora i podnosił poziom wody. Powódź na razie im nie groziła, więc nic, tylko się cieszyć, wystawiać przemarznięte kości do ciepełka i wyżerać resztę żelek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:10, 08 Sie 2011    Temat postu:

[Crabclaw]

Elizabeth obudziła się w wielką luką w pamięci. Dopiero widok Nerrisy, pośpiesznie piszącej coś na kartce papieru, przywrócił jej wspomnienia. Spojrzała na swoje dłonie. Nikt nie kłopotał się, żeby je opatrzyć. Zresztą, wyglądały już nieźle - ani kropelki krwi, cienkie złote niteczki. Wstała chwiejnie, ale gwałtowny podmuch wiatru osadził ją z powrotem na kanapie.
Jęknęła. Seth wpatrywał się w nią z miną mordercy. Aż się wzdrygnęła. Ner podała kartkę Sethowi. Przeczytał to, co było na niej napisane, westchnął i poczłapał w stronę kuchni.
-Kazałam mu coś zjeść. Mało oryginalne, ale przynajmniej nie zje Ciebie, tu, na miejscu - usiadła obok niej - Najpierw jesteś suką, a potem cierpisz, bo Marvel nie chce cię znać. Myślałam, że jesteś mądrzejsza...
Elizabeth wymierzyła jej policzek tak szybko, że ruch ręki był wręcz niedostrzegalny.
-Nie wtrącaj się! Sama nie jesteś lepsza! - wstała gwałtownie - Dalej! Przekonajmy się jak jest naprawdę! - to mówiąc, ruszyła zamaszystym krokiem, przez pokój, po schodach.
Po drodze minęła Setha. Chciał ją powstrzymać, ale Nerrisa go powstrzymała. Ruszyli w ślad za El.
Kierowana przeczuciem, no i Gaiaphage, Elizabeth wparowała przez losowo wybrane drzwi. Zastała tam, jakże uroczo splecionych razem, całujących się - widać, że nie pierwszy i nie drugi raz - Rosemary de la Soleil i Marvela Omberda.
-Dzień dobry! - wykrzyknęła od progu, wręcz rzuciła się przez pomieszczenie i przylgnęła ustami do Marvela, w najbardziej namiętnym pocałunku, na jaki było ją stać.
-Kochajmy się! - krzyknęła - Kochajmy się wszyscy! - co powiedziawszy złapała Rose, która mimo mocy zdawała się być zaskoczona, po czym pocałowała ją równie namiętnie. Szybkim ruchem pozbawiła ją bluzki.
-Na co czekacie? - teraz mówiła do Nerrisy i Setha, który zdębieli w progu - Przyłączcie się! - przyłożyła Marvelowi z całej siły.Rozłożyła na nim i zaczęła całować po szyi. A potem złapała za szyję, przytuliła mocno i zaczęła płakać.
-Nie opuszczaj nas - jęknęła przez łzy - Nie zdradzaj z tą siksą. Potrzebuję cię - nie dała mu się oswobodzić. Płakała coraz głośniej. Dopiero we czwórkę dali radę oderwać ją od biednego Marvela. Wtedy płakała już, że tak się wyrażę, pełną gębą. Omberd nerwowo wpatrywał się w sufit. Rose zakładała koszulkę, czerwona jak burak.
-Łazienka - szepnęła do Nerrisy. Ta, z miną pełną współczucia i troski, zaprowadziła ją do odpowiednich drzwi. Elizabeth poprosiła ją o chwilę samotności. Poczekała aż odejdzie.
W jednej chwili jej łzy przestały lecieć. Chlusnęła na twarz wodą i ręcznikiem zmyła resztki płaczu. Wyjrzała przez okno. Charlie stał dokładnie pod nim. Jedną ręką, przyciskał Destiny do piersi.
-Fajnie mieć złączone Ciemnością umysły - nie mogła się powstrzymać od komentarza. Uchyliła ramę i zeskoczyła. Zero gładko złapał ją jedną ręką.
-Gdzie Drake?
-Nie żyje - burknął cicho. Uniosła brew ze zdziwieniem. Aż tak go to zabolało.
-Dobra, dobra - popchnęła go przed sobą - Nie mamy czasu. Twoja dziewczyna mnie nie lubi - podejrzliwie zlustrowała okna. Charlie się otrząsnął. Złapał ją za rękę i pociągnął gdzieś w krzaki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:37, 08 Sie 2011    Temat postu:

[Stefano Rey]
- Campbell!!!! -wrzasnął Zero podnosząc się z ziemi. Adrenalina. Znieczulenie. Regeneracja. Wyostrzenie węchu. Budowanie tkanki mięśniowej. Wzmocnienie stawów i ścięgien. Gęstnienie kości. Po serii poleceń stanął pewnie na nogach. Podniósł czekan i spojrzał smętnie na Drake. Martwego.
- Wybacz przyjacielu.
W tym samym momencie Badwolf zaciągnął się powietrzem jakby się dusił.
- Yyuuu!
Angel poczuł na ramieniu żelazny uścisk tamtego. Drake zamrugał a jego rany i oparzenia zniknęły.
- Potrzebuje ich.
Obok nich pojawiły się trzy kuguary. Charlie uśmiechnął się wrednie.
- Wiecie gdzie chcę iść.
Drake złapał się drugiej pumy. Zapadli się pod ziemie.

[Crabclaw]
Zdobycie Destiny było dziecinnie proste. Nawet jeśli ktoś by mu stanął na drodze. Zatrzymał się przy oknie i czekał. Wtedy El wyjrzał przez okno
- Fajnie mieć złączone Ciemnością umysły - nie mogła się powstrzymać od komentarza. Uchyliła ramę i zeskoczyła. Zero gładko złapał ją jedną ręką.
- Gdzie Drake?
- Nie żyje - burknął cicho. Nie miał ochoty jej mówić o jego nieśmiertelnym przyjacielu.
- Dobra, dobra - popchnęła go przed sobą - Nie mamy czasu. Twoja dziewczyna mnie nie lubi - podejrzliwie zlustrowała okna. Charlie się otrząsnął. Złapał ją za rękę i pociągnął gdzieś w krzaki. Tam czekał kuguar.
- Dość szybko się zaaklimatyzowałeś Zero.
- Co dalej?
Wzruszyła ramionami. Złapali się sierści zwierzaka i zapadli pod ziemię.

[Santa Elisa]
- Co tu robimy? - zapytała El. Charlie zrobił zaskoczoną minę.
- Jeszcze nie przejrzałaś mojego umysłu?
Widocznie rozzłoszczona uwagą przymknęła na chwilę oczy. Na jej twarzy zagościł okrutny uśmiech.
- Skąd to masz?
Charlie tym czasem zaczął odkopywać właz. Wślizgnął się i pomógł wejść do środka Elizabeth trzymającej małą. Znaleźli się w bunkrze zapełnionym ekwipunkiem wojskowym. Kostiumy maskujące, karabiny i granatniki, ładunki pirotechniczne. Charlie omijał to wszystko idąc ku stojącej w kącie trumnie.
- Wiesz że to będzie obrzydliwe?
- Wiem. Zrób to.
Podniósł z ziemi toporek zaczął rozwalać trumnę. W niej znajdowało się zgniłe ciało żołnierza. Charlie uderzył tępą częścią siekiery w pierś tamtego. Kruche kości pękły ukazując rozkładające się organy.
- Kręgosłup.
- Taa, jakbym nie wiedział. - usiadł przy zwłokach i zaczął w nich grzebać. Następnie wyjął dolną część kręgosłupa. Która świeciła zielonym blaskiem.
- Mamy to.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vringi dnia Pon 13:38, 08 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaia
Elektrokinetyk
Elektrokinetyk


Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:20, 08 Sie 2011    Temat postu:

[Gdzieś w lesie okalającym CA]

Xanti przesunęła palcem po nagiej piersi Adama, rysując jakieś abstrakcyjne wzory.
-Masz strasznie zimne dłonie- szepnął. -Ale podoba mi się to.
Xantiago podniosła się na łokciu i spojrzała na niego. Miał zamknięte oczy.
Włosy rozsypały się mu wokół twarzy, która wyglądała teraz na rozmarzoną. Taki niewinny.
Mogę cię zabić w każdej chwili, pomyślała. Ale nie teraz. Jeszcze nie.
- Opowiadaj dalej. Znam już twoją moc. A Elizabeth, ta postrzelona? Co potrafi?
Był taki nieczujny. Głupi.
- Piszczy.
Na widok jej zdziwionej miny poprawił się.
- Wytwarza dźwięki o bardzo wysokiej częstotliwości- wyjaśnij.- Bębenki pękają.
Nie ma szans, pomyślała Xanti.
- A...Nieposkromiony?
-Jaki znowuż Nieposkromiony?
- Seth- szepnęła z przestrachem.
Adam nachmurzył się.
- A, Campbell. Kontroluje pogodę. Ten śnieg to jego sprawka.- mruknął pod nosem coś, czego dziewczyna nie usłyszała. - Jak go nazwałaś?- nie zdążył jednak wypowiedzieć tego zdania do końca, bo wplotła palce w jego gęste włosy i przerwała mu kolejnym namiętnym pocałunkiem.

Kiedy w końcu się od siebie oderwali, Adam oprzytomniał.
- Musimy wracać. Padam z głodu.
- Chodźmy- zgodziła się, otrzepując z liści.
Połowę drogi pokonali w milczeniu. Nie trzymali się za ręce. Xantiago szła nieco z przodu.
- Xanti...?
-Tak?
- A ty...masz jakąś moc?
Stanęła jak wryta i przywołała na twarz sztuczny uśmiech.
- Niestety- westchnęła przeciągle.- Ale chciałabym- ruszyła przed siebie, a spod przyjaznego uśmiechu wyłoniły się zęby.

Już niedługo, Black. Niedługo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaia dnia Pon 21:21, 08 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ihuarraquax
Różowy
Różowy


Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:19, 08 Sie 2011    Temat postu:

Jaskier szedł samotnie przez ośnieżały las. Jestem tu od kilku dni, a zdążyłem przeżyć 3 spotkania z potworem morskim, rozsadzić elektrownię, pożar i wybranie do rady tego bałaganu. Miął chłopaka i dziewczynę kopulujących na kocu, i skierował sie w stronę miasta. A raczej jego ruin, niewiele po nim zostało. Dojście zajęło mu kilka minut. Miasto było demolowane przez potworka. Myślałem, że Seth go zabił. miasto było puste, wszyscy byli w Coates. Chłopak nie mając co ze sobą zrobić, znów ruszył przed siebie. Słyszał głosy dwóch osób. Charlie. Ciekawe co on tutsj robi . Zza zakrętu wybiegł Charlie niosący dziwbe "coś" i dziewczyba z dzieckiem w rękach.
- Cze...
Znalazł się w powietrzu. Poczuł uderzenie o drzewo, i niezbyt miękkie lądowanie w zadspie. Ciemność


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:35, 09 Sie 2011    Temat postu:

[PB]
- Po co tu przybyliśmy? - zapytał Charlie. El spojrzała na niego z politowaniem.
- Przecież wiesz. Nie udawaj.
Angel kiwnął głową. Uniósł kręgosłup do góry. Macki się zatrzymały.
Nie masz tu czego szukać. Pilnuj Jesionu.
Macki zaczęły się powoli cofać.
- Widzisz? Działa.
Kiwnął głową uśmiechając się do El. Ta odwzajemniła uśmiech.
Wtedy na zakręcie spotkali Nevila.
- Cze... - zanim dokończył chłopaka odrzucił silny podmuch wiatru.
- Campbeeell -wysyczał z nienawiści Zero. Seth podniósł rękę i odrzuciło ich do tyłu. Charlie mozolnie podniósł się słysząc krzyk furii Frey.
- Destiny! Ty draniu!
Pora skorzystać z asa.
Charlie sięgnął do umysłu Nevermore'a który siedział na Jabłoni. Więź z Drzewem nawiązana.
Campbell w tym samym momencie zaczął się krztusić i upadł na kolana trzymając się kurczowo za brzuch.
- Co ty mi...
Charlie wyjął swoją strzykawkę i wbił ją w żyłę szyjną tamtego.
- Naprawi ci to trochę bębenek. - próbował mówić głośno i wyraźnie - W brzuchu masz nasiona z Jabłoni. Jedna moja myśl a wyrośnie wewnątrz ciebie drzewko. Które przy okazji rozerwie cię na strzępy. Więc jak?!? Dalej chcesz walczyć?!?
Wykrzykując to przystawił mu czekan do krtani. Następnie pchnął go na gruz i pomógł El ocucić małą.
- Już dobrze, kochana - szeptała dziecku do ucha. Spojrzała zaniepokojona na Setha. Tamten wyglądał jakby cała jego determinacja z niego uleciała. Leżał bezruchu na ziemi oddychając ciężko.
Charlie podszedł do Nevila. Biedak Wstrzyknął mu resztę krwi i wrócił do El. Następnie przywołał kuguara i zniknęli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puma
Naczelny Grafficiarz


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paradise City
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:11, 09 Sie 2011    Temat postu:

na szybko! Seth mnie poganiał.

[Crabclaw]

Łazienka. 
Elizabeth uciekła. Z Charliem. Nerissa widziała ich przez okno. Widziała, że chłopak trzyma w ramionach małą Destiny uśmiechając się dziko. 
Patrząc na tą scenę coś przewróciło jej się w brzuchu. Poczuła też nagły, silny ból głowy. Złapała się za skronie. A potem zaczęła ciągnąć się za włosy, zanosząc się szlochem. Przykucnęła pod ścianą. Miała dość. Dlaczego wszyscy traktują ją jak powietrze? Zapominają, że ma dziecko. Że to jej dziecko. Zapominają, że Swann też ma uczucia. Że nie jest robotem. Że jej dom nie jest magazynem drogich rzeczy i pożywienia.
Do łazienki zajrzała Rose. Oczy miała zapuchnięte. Sama też dźwigała niemałe brzemię. Ale nie była egoistką. Zerknęła na płaczącą Nerissę, która podciągnęła kolana pod brodę i ukryła twarz, płacząc szaleńczo, wydając z siebie niekontrolowane wdechy i jęki. Następnie wzrok prorokini padł na otwarte okno. Wszystko rozumiała.
- Ner... - podeszła do niej ostrożnie, próbując załagodzić sytuację. Naiwna.
Odpowiedziała jej kolejna fala dzikich spazmów przyjaciółki. Powoli się do niej przysunęła i sama bardzo bliska płaczu położyła jej rękę na ramieniu. 
Wtym momencie Swann zaczęła krzyczeć, odtrącając zaskoczoną Rose.
- Nic mnie to już nie obchodzi, rozumiesz?! NIC! Mam to gdzieś! Niech ją zabierają! Niech Elizabeth ją zabiera! Niech ten skończony psychopata też ją zabiera i się wynosi!
Dziewczyna z trudem łapała powietrze. W końcu ukryła twarz w dłoniach. Rose z trudem powstrzymywała łzy.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Nie do łazienki. W te drzwi na dole, frontowe.
ŁUP! ŁUP! ŁUP!
Prorokini zerwała się z miejsca i ruszyła w tamtą stronę, jednak Nerissa była szybsza. Gwałtownie się podniosła, odepchnęła przyjaciółkę i puściła się biegiem po schodach. Jej szloch powoli przemieniał się w furię. 
Dopadła drzwi i z impetem je otworzyła. Bardzo mocnym uderzeniem swojej osłabiającej fali powaliła na ziemię nowoprzybyłego. Wściekłości ustąpiło zaskoczenie. 
- Seth? - wychrypiała. 
Zdała sobie sprawę z tego co zrobiła. Czym prędzej zawołała Rose i razem wciągnęły nieprzytomnego chłopaka do salonu. Tamten z ogromnym trudem mrugnął powiekami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Puma dnia Wto 2:30, 09 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Wto 8:04, 09 Sie 2011    Temat postu:

[Baza]

Mając ciągle przed oczami błyszczące ślepia kuguarów, Tom spakował plecak i wyruszył w stronę jeziora Tramonto. Szedł z piechtaka, gdyż uważał, że każdy niepotrzebny odgłos mógłby tylko pogorszyć jego sytuację.
Zapakował finkę, konserwę i parę innych drobiazgów. Namiot zwinął i umocował na plecaku, po czym wyszedł z osady, władzę znowu pozostawiając w rękach Regentów.
Kierował się na północ, wzdłuż Bariery, czasami rzucając w nią kamieniem albo patykiem, i gwiżdżąc pod nosem.

[Tramonto]

W końcu Ferry dotarł do jednego z brzegów zbiornika wodnego.
Ściągnął plecak i zostawił na jakimś drzewie. Nie biorąc nic, oprócz finki i ubrań, wskoczył do wody.
Nurkował, czując w uszach coraz wyższe i wyższe ciśnienie wody. Siedem metrów. Na więcej nie dał rady.
Puenmortenie?
Tak?
Mów. Tu nas nie usłyszą.
I istota zaczęła mówić. O Wielkim Wybuchu. Centrum. Gaiaphage. Endorayalu. Sobie. ETAP-ie. Nathanie.
Puenmorten wytłumaczył mu to wszystko w ciągu trzech sekund, zaszczepiając informacje od razu w jego głowie.
Tom wynurzył się, łapczywie łapiąc tlen. Przebrał się. Mokre ubrania powiesił na paru splecionych gałęziach, które wbił kilka metrów od brzegu.
Skierował się w stronę CA, tym razem na zatrzymanym czasie.

[CA]

Ruiny budynku groźnie wyglądały wśród sosen, jodeł i cisów. Parę wierzb szumiało za uczelnią. Ferry ostrożnie wszedł do środka. Wszystko mogło zawalić się w jednej chwili.
Skierował się do gabinetu psychologa. Otworzył ostrożnie drzwi. Z sufitu posypało się trochę tynku.
Na biurku stała mała szkatułka. Etui po okularach.
Do pudełeczka przyklejona była plakietka: Nathan. Była tam także zawieszka, jak przy prezentach gwiazdkowych: Ciało opętane.
Tom otworzył szafę. Stały tam setki podobnych etui po okularach. Wszystkie z podobnymi zawieszkami. Jednak na każdej przywieszce napis brzmiał: Ciało odesłane do niebytu.
Obok Ferry'ego spadł kawałek muru. Chronokinetyk zatrzymał czas, zabrał pudełeczko z Nathanem z biurka, zamknął szafę i zatrzasnął kłódkę. Klucz wziął ze sobą.
Tom wyszedł ze szkoły i puścił czas. Po chwili usłyszał huk. Z jednego z otworów, który kiedyś był oknem, wyprysnęła chmura kurzu.
Chronokinetyk powolnym krokiem skierował się z powrotem do Bazy.

[Gdzie indziej]

Niedźwiedź powolnym krokiem chodził dookoła Bazy, wsysając kamienie Gaiaphage ze wszystkich Przywódców Stad. Odszedł stamtąd niewiele większy, inwestując tą moc w szybkość. Rozwijając prędkość geparda, ruszył tam, gdzie się narodził. W jego oczach powoli zaczynał błyskać czerwony płomień.

[Perdido Beach, ruiny ratusza, piwnica]

Jedna z szafek, gdzie schowano głowę Wojtka, chybotała się na wszystkie strony. Drzwiczki otworzyły się. Ścierwo całkowicie zarosło kamieniami, teraz już nie zielonymi, ale krwistoczerwonymi.
Powrót do góry
Rose
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wyspa Crabclaw
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:13, 09 Sie 2011    Temat postu:

[Crablcaw]

- Biedna Ner.-pomyślała zasmucona Rose.- To chyba dowodzi, że nie jest łatwo być matką najpotężniejszego dziecka na świecie. Oczywiście, najpotężniejszego na razie... Bóg, albo raczej diabeł, raczy wiedzieć, jakie będzie to drugie.... Tak, dobiajaj się jeszcze bardziej Rose.... Myśl o tym, a z pewnością prędzej, czy później oszalejesz...
Skupiła się na półprzytomnym Sethcie. Nerissa walnęła go tak mocno, że chyba jakiś cud uratował go przed kompletnym zaćmieniem. Terazmiał drgawki i wydawał sie na kompletnym odlocie. Na takie coś , Rose znała dwa sposoby.
- Ner, dawaj tu kubek zimnej wody. - mruknęła. Oblała chłopaka i trzasnęła go w policzek, ale tak, żeby nie walnąl głową w podłogę. Powoli usiadł i wytarł oczy z wody. Rose kucnęła na podłodze obok niego i sprawdziła mu puls.
- Wstań i idź, twoja wiara cię uzdrowiła[/b.- mruknęła pod nosem.- [b]A teraz, co cię tu sprowadza? I ostrzegam, żadna z nas nie ma dziś zbyt dobrego humoru.- stwierdziła, zerkając na Nerissę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seth
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stargard Szczeciński
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:50, 09 Sie 2011    Temat postu:

[Crabclaw]

Seth spojrzał na Rose rzucającą ukradkowe spojrzenia Nerissie.
-Zdajesz sobie sprawę, że byłem tutaj i widziałem co się stało? Nie musisz mnie ostrzegać.
Odwrócił się do Nerissy.
-Wychodzi na to, że nie mieszka tutaj Elizabeth. Kraść jedzenia nie wypada. Więc przyszedłem poprosić.
Spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem i wyszła z pokoju. Po chwili wróciła ze słoikiem dżemu.
-Proszę- usiadła na podłodze wpatrując się w przestrzeń.
O. Znowu słyszę.
-Dziękuję- szybko wstał i wyszedł z rezydencji.

[Crabclaw- NJGGJCZ]

Drzewo w brzuchu. Zawsze marzyłem o byciu żywą doniczką.
I wtedy wpadł na pomysł.

[NJGGJCZ]

Przecisnął się między drzewami i wszedł pod parasol. Wszyscy obecni zmrozili go spojrzeniem.
To chyba przez ten śnieg
Szybko podszedł do Flo i pociągnął za rękę po za teren obozu. Kiedy znaleźli się wystarczająco daleko, Seth zdjął koszulkę. Chwycił dłoń Flo i położył na swoim brzuchu. Zauważył jej przestraszone spojrzenie.
-Jeśli jest we mnie jakaś roślinka... Zabij j- Flo uspokoiła się.
Seth przymknął oczy czekając na ukłucie bólu. Ale nic się nie zdarzyło. Otworzył jedno oko.
-To już?
-Tak. Chyba coś zabiłam. O nie! Zabiłam roślinkę- zaszkliły jej się oczy.
Seth zaprowadził Flossy pod parasol. Pożegnał się z towarzystwem i ruszył w las.

*kilkanaście minut*

Znalazł się na wzgórzu, z którego roztaczał się widok na większą część ETAPu. Wzniósł ręce jak kapłan dający wiernym błogosławieństwo. Na niebie pojawiły się chmury. Tylko w obozie nad jeziorem, w miejscu w którym stał Seth, PB i Bazie- chociaż Seth miał mgliste pojęcie gdzie ona się znajduje- było bezchmurnie. W pozostałych miejscach zaczął sypać grad. Kule lodu wielkości melonów.
A bólu nie było.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seth dnia Wto 10:57, 09 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bewareofme
Gość





PostWysłany: Wto 11:13, 09 Sie 2011    Temat postu:

[NJGGJCZ]

Adam i Xantiago wrócili do reszty towarzystwa ze splecionymi dłońmi.
Skóra dziewczyny była chłodna, jak u posągu z marmuru. To nie miało znaczenia. Chłód Xanti, jej dotyk, rozpalał skórę Black'a.
Oboje przywitali się z resztą i odeszli parę kroków dalej, odprowadzani przez zdziwione spojrzenia dziewczyn.
Wrócił Seth. Wziął Flo ze sobą po czym pociągnął ją sobą, poza teren obozu.
Black i Xantiago, siedzieli na konarze drzewa, okrytym kocem.
Poziom wody w jeziorze podnosił się. Adama to niepokoiło.
-Żelkę?!- krzyknęła znienacka Anu.
Xanti nie zareagowała. Chłopak obdarował Anu jednym ze swoich uśmieszków.
-Nie, dzięki. Może pójdę poszukać Campbella.
Pocałował Xanti w czubek głowy i poszedł w kierunku Setha.
Po paru minutach zauważył wzgórze, a na nim chłopaka. Był wystarczająco blisko, żeby mógł usłyszeć Black'a.
-Co Ty wyprawiasz do cholery?! Grad?! Czyś Ty oszalał?
Krzyknął najgłośniej jak mógł.


Ostatnio zmieniony przez bewareofme dnia Wto 11:15, 09 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:10, 09 Sie 2011    Temat postu:

[Sztolnia]
Siedzieli przed sztolnią czekając. Charlie siedział na kamieniu bawiąc się kręgosłupem. El siedziała na drugim przytulając do piersi Destiny. Pełen luz.
- Kto tam jest? - zapytała El, celując w stronę krzaków dłońmi. Wtedy zza nich wygrzebał się Drake trzymający skórzany worek. - Ty żyjesz?
- Zrobiłeś to? - zapytał Angel. Badwolf wysypał zawartość worka. Były w nim dwie głowy. Ludzka i Pojemnika.
Charlie podniósł głowę Wojtka i rzucił nią przed siebie. Drugą pokazał El.
- To...
- Tak, Sirius Bond znany nam lepiej jako Uzdrowiciel. - teraz Zero przyjrzał się dokładnie Drake'owi. Był mokry, poparzony i posiniaczony.
Przyłożył jeden koniec kręgosłupa do brzucha Elizabeth. Drugi wepchnął w gardło odrąbanej głowy.
- Czyli teraz urodzę nowego uzdrowiciela, ta? - zapytała retorycznie.
- Tak chcę Ciemność.
Wtedy nad głową Pojemnika stanął Niedźwiedź. Cały z zielonego kryształy z krwistoczerwonymi oczami. Otworzył paszczę i połknął głowę.
Coś zaczęło się dziać. Jego łapy zamieniły się w szponiaste dłonie. Nogi stały się bardziej ludzkie. Plecy zapełniły się długimi kolcami. Głowa stała się bardziej humanoidalna zachowując przy okazji wielkie szczęki.
- Idź. Masz Kręgosłup.
Zero podszedł do Bestii i wepchnął szmaragdowy kręgosłup w plecy tamtego. W tym samym momencie stwór podniósł się na równe nogi. Mierzył gdzieś z 3 metry. Wysoki i chudy. Była to jedna z jego form.
- Gaiaphage
Zero.
Bestia wbiła swój pazur w plecy Charliego. Upadł na ziemie jak długi.
To kara za zdradę. Dalej jesteś mi potrzebny. Dlatego zrobię tylko to.
Potem Charlie tylko wrzeszczał z bólu. Wszystko nabrało barw czerwieni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Wto 12:51, 09 Sie 2011    Temat postu:

[Okolice PB]

Zaczął padać gruby grad. Naprawdę gruby. Tom cudem uniknął śmierci, wpadając do jakiegoś opuszczonego domu, z kawałkiem dachu i dwoma ścianami. W ETAP-ie to i tak był luksus.
Po Perdido nadal grasowały macki, ale powoli się wycofywały.
Endorayalu? Królu złoty!
Nie, nie pijemy u mnie. Po co nurkowałeś w Tramonto? Puen mógł cię wywalić.
Ale nie wywalił. Mam prośbę.
Rozmawiałeś z nim?!
Mam prośbę.
Rozmawiałeś z nim?!
Tak. Teraz twoja kolej. Zabierz mnie do Eteru. Godzinka.
Tam czas płynie szybciej.
A więc millenium.
Wszystko rozmyło się.

[Eter]

Kula żółci unosiła się. Dookoła płynęły obrazy. Ferry szybko zamknął oczy, ale mimo to rozbolały go oczy.
- Uporządkuj to.
Po stu latach Tom otworzył oczy. Przed nim stała na cienkiej, chwiejącej się podstawce, misa, pełna przezroczystej wody.
Nie utrzymam jej długo. Możesz obejrzeć najwyżej pół godziny z jakiegokolwiek momentu w historii wszechświata.
- Upadek Dangumdraja w Coates. W gabinecie psycholog.
Przed jego oczami ukazał się dziwny obraz.

[Coates Academy, kilkanaście miesięcy wcześniej]
- Nathan. Opowiedz mi o swoim dzieciństwie.
Chłopak już otwierał usta, kiedy do okna zapukał jakiś ptak. Pani psycholog zaciągnęła firany.
Chłopak zaczął opowiadać, zaczynając od dnia sekcji kanarka.
Wtedy nagle na podołku wylądował mu ptak, który wcześniej pukał do okna.
Pani psycholog już miała otwierać usta, kiedy Nathan ukręcił ptakowi łepek i wyrzucił do kosza na śmieci. Potem uśmiechnął się do niej, ale nagle owładnięte szkarłatem oczy nie wyrażały niczego.
Psycholog wskazała mu drzwi. Ten wyszedł, trzaskając drzwiami.

[Okolice PB]

Ferry wrócił.
Grad już przestał padać, jednak kule nadal zalegały za oknem.
Wys... ehh... hhh... wysta... rczy?
Jasne. Wielkie dzięki.
Teraz pozostało tylko odnaleźć Nathana. Gdziekolwiek on był.
Ferry pogładził etui, spoczywające bezpiecznie w jego kieszeni.
Powrót do góry
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:11, 09 Sie 2011    Temat postu:

[Podświadomość Maggie] Cały post składa sie z przemyślen nieprzytomnej Maggie, pisane naturalnie w pierwszej osobie. Jak chcecie, możecie przeczytac, ale ten post nic nie wprowadza nowego.

Ciemność.
Swiatło.
Ciemność i światło.
To obrazy, które ostatni raz widziałam...
Gdzie jestem? Co się stało?
Gdzie ten pieprzony Nathan?
Zniknął wraz z błyskiem, a ja nie oge otworzyć oczu. Nienawidze, kiedy nic nie wiem.
Zawsze powinnam wiedzieć co mniej więcej się dzieje.
Ten świat mnie przerasta.
Czuję się, jak jakiś kanarek uwięziony w klatce, któremu pan każe ciągle ćwierkać. I on to robi.
Ale ptak nie zna ani zła ani dobra. Nie wie co dla niego jest lepsze.
Może i ja taka jestem?
Dobro i zło od zawsze ze sobą walczyły. Jednak kiedyś były razem i tworzyły potęgę, która żadna moc nie zdoła zniszczyć.
Raj.
Dobro i zło sie nawzajem uzupełniają. Jing i Jang. Jednak zło zawsze ma rację. Gdyby się wtedy nie odłączyło od dobra świat byłby nudny.
A może to jest lek, by pokonac wszystkie przeszkody?
Może powinnam w końcu sama działać?
Nathan mnie zostawił, zniknął gdzieś w ciemności. Na co ja liczyłam?
Muszę się obudzić. Czas skończyć z ETAP-em.
Albo z samą sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:09, 09 Sie 2011    Temat postu:

[Trotters]
Charlie usiadł zdyszany na śniegu. Bestia i El odeszli w stronę gór. Drake gdzieś przepadł. Znowu został sam na sam ze swoim chorym umysłem.
Nic w tym dobrego. Nie wiem co robić.
Siedział na śniegu marznąc coraz bardziej. Całą broń pozostawił pod sztolnią. Po co mu niby była potrzebna.
Wtedy za sobą usłyszał czyjś głos. Maggie. Niewiele myśląc ruszył w tamtym kierunku.
Potem usłyszał kogoś jeszcze. Pisk wiewiórki mówił mu że zbliża się Tom.
Ale dlaczego nie na "stopie"?
Znowu opadł na śnieg. Położył się na nim i leżał.
Pustka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaia
Elektrokinetyk
Elektrokinetyk


Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:36, 10 Sie 2011    Temat postu:

[NJGGJCZ]

Kiedy pierwsza lodowa kulka rozbiła się na głowie Xantiago, dziewczyna zeskoczyła z drzewa. Kolejną pochwyciła w dwa palce i zamknęła w dłoni.
Padał grad.
Lód. Moja prawdziwa miłość.
Po chwili jednak przestraszyła się. Czy Nieposkromiony wie? Czy w ten sposób jej grozi? Nie, na pewno nie wie. Seth jest inteligentny, ale nie na tyle, by ją przejrzeć. Była ostrożna. To tylko zbieg okoliczności.

Wspinając się na wzgórze, obliczała w myślach swoje możliwości. Całkowicie zamrozić mogła tylko przy bezpośrednim dotyku. Z daleka, w zależności od odległości, potrafiła tylko unieruchomić wroga na krótki czas. Pokryć jego zewnętrzne organy cieniutką warstwą lodu. Na parę minut, maksymalnie godzinę. Sprawdziła to wszystko na tych głupich wiewiórkach.
Muszę go dotknąć, zdecydowała.

Zobaczyła ich kilkanaście minut później. Black wydzierał się jak opętany i szaleńczo gestykulował. Seth stał spokojnie w chmurze gradu, obojętny. Wyglądał na osłabionego.
A może..., pomyślała, ale natychmiast odegnała od siebie tę niedorzeczną myśl. To bez sensu. Nie pokonasz go.
Otworzyła dłoń. Biała kulka odcinała się wyrźnie na tle jej brązowej skóry. Nie stopiła się.
Xantiago cisnęła ją za siebie i podeszła do chłopców.
Seth zauważył ją, ale w żaden sposób tego nie okazał. Położyła dłoń na plecach Adama, a ten się wzdrygnął.
- Chodź- szepnęła. - Nie ma sensu się z nim kłócić.- posłała Campbellowi przlotne spojrzenie pełne niepokoju.- On jest...inny.

Wciąż narzekał, gdy ciągnęła go w doł zbocza.
-Nie przejmuj się. Rozweselę cię.
Przytuliła go mocno i delikatnie pocałowała. Opierał się, ale Xanti nie ustąpiła. W końcu rozluźnił się i oddał jej pocałunek.
Wsunęła dłoń pod jego kolorową koszulkę i rozpostarła palce.
To koniec, Adam.
Oderwała się od jego ust, by obserwować proces zamrażania.
Chłopak znieruchomiał i posłał jej ostatnie zdziwione spojrzenie. Jego skórę powoli pokrywała warstwa lodu, zabarwiając go na błękitny kolor. Xantiago nie odrywała ręki od jego brzucha.
Wnętrzności, pomyślała. Odczekała jeszcze trzydzieści sekund dla pewności i odsunęła się od Adama. Zastygł w dziwnej pozie: na jego twarzy malowało się zdziwienie, a ramiona miał wyciągnięte do uścisku, którego już nikt nigdy nie odwzajemni.
Powinna go teraz roztrzaskać. Inaczej nie może mieć pewności, że nikt go nie odmrozi.
Już miała to zrobić, gdy coś ją powstrzymało. Mrowienie. Przeczucie. Podniosła wzrok i dostrzegła fioletowe oczy. A więc wiedział, wiedział od samego początku.
Nie zamierzał jej atakować.
Xanti zbliżyła się do Adama i musnęła jego lodowate usta.
- Żegnaj, Black- szepnęła i uciekła w las, w obawie przed Nieposkromionym, który wiedział.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaia dnia Śro 21:39, 10 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anaid
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:46, 10 Sie 2011    Temat postu:

[Las za Santa Katrina]

Ismira z determinacją przeciskała się przez krzaki.
Pamiętała dobrze drogę, jednak niespodziewane opady śniegu nieco ją zkołowały.
Krążyła jakieś pół godziny szukając drogi, czym jeszcze bardziej się zgubiła.
W końcu, zdyszana, znalazła znajomą kępę krzaków, która rosnęła niedaleko grobowca Isabelle.

Teraz kolczaste gałęzie drapały jej twarz.
Wcześniej była tu dróżka, ale dziewczyna dawno nie odwiedzała grobu matki, a ciotki nie obchodziło czy jest zadbany, czy nie.
Nietypowe miejsce, bo środek lasu, wybrała jej matka w swoim ostatnim liście.
Isabelle Fallen popełniła samobójstwo, przez powieszenie się na sznurze w swoim gabinecie.
Prawdopodobnie nigdy się nie dowiem dlaczego.
Wyczołgała się z krzaków. Wejście pod ziemię do grobowca było dookoła obsadzone krzakami. Samo wejście również powoli zarastało. Wyglądało jak wejście do starej piwnicy.
Oderwała rękami bluszcz z drzwi i otworzyła je z trudem.
W nozdrza uderzył Ismirę zapach stęchlizny.
- Trzeba ci trochę przewietrzyć, mamo. - mruknęła.
Zeszła po marmurowych schodkach, wodząc oczami po kamiennej ścianie.
Schody były śliskie, z sufitu kapała woda.
Pokonując ostatni stopień, potknęła się i wyłożyła jak długa na marmurowej posadce. Zaklęła szpetnie.
Podniosła się, mrugając w ciemności oczami.
Wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni latarkę. Dawno się rozładowała, więc musiała naciskać specjalny przycisk, który wprawiał latarkę w ruch.
W niewielkiej poświacie, dostrzegła zarys grobowca.
Podeszła do niego, ślizgając się.
Na płycie był napis:

Ś.P
Isabelle Fallen

Dziewczyna przesunęła dłonią po zimnym, czarnym marmurze.
Obok imienia matki była wyrzeźbiona róża z pięcioma płatkami.
Wbiła spojrzenie w jej imię, a po policzkach popłynęły jej łzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anaid dnia Śro 16:49, 10 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:55, 11 Sie 2011    Temat postu:

[Trotters]
Płatki śniegu obficie padały na ziemię. Maggie nie przejmowała się tym zjawiskiem, w końcu nie odczuwała chłodu.
Wiedziała, że Charlie gdzieś tu jest. Musiała z nim coś omówić.
Ciekawe czy mi uwierzy.
W końcu znalazła chłopaka leżącego na śniegu. Na pierwszy rzut oka mogłoby sie wydawać, że śpi.
Maggie odchrząknęła znacząco.
- To chyba nie najlepszy moment na robienie aniołków na śniegu.
Charlie otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę.
- Coś mówiłaś...
Maggie spojrzała na horyzont ponad nim.
- Tom? - zapytała patrząc na Charliego. Tamten przytaknął. - To dobrze. W zasadzie on też jest mi potrzebny.Czas z tym wszystkim skończyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin