Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział II
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
leszczowata
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Krk <3
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:30, 12 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Am weszła do Clifftop'a. Wydał jej się jakoś tak dziwnie pusty.
Zawsze chciałam mieszkać w pokoju hotelowym.
Udała się na pierwsze piętro. Podchodziła do kolejnych drzwi, ale wszystkie okazywały się być zamknięte. W końcu nie wytrzymała i z całej siły kopnęła w wejście od pierwszego lepszego pokoju. Nawet nie drgnęły. Spróbowała uderzyć w nie mocniej, ale to też nie poskutkowało. Wzięła rozbieg i walnęła w drzwi bokiem. Nic nie pomogło. Była wściekła. Z cała wściekłością rąbnęła pięścią o przeszkodę. Wtedy stało się coś dziwnego. Jej dłoń błysnęła światłem, czymś podobnym do błyskawicy. Poczuła jak coś odrzuciło ją do tyłu. Uderzyła głową o ścianę i straciła przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 21:50, 12 Lis 2010    Temat postu:

[CA]

Ocknął się po paru minutach. Ból był nie do wytrzymania , krew lała się strumieniami. A on był uwięziony w samochodzie. Nie mógł nawet się ruszyć. Pojazd był przewrócony na bok, Wojtek leżał nieruchomo . Próbował walić w szyby , ale bez szans. Próbował się uwolnić , bez szans. Stracił nadzieję , wiedział,że za chwile umrze. Potrzebował pomocy i to jak najszybciej. Dopiero teraz uświadomił sobie , że ta próba samobójstwa była beznadziejna.

Minęła godzina. Czuł jak traci siły, czuł jak śmierć jest coraz bliżej. Gdyby tylko ktoś go odnalazł.
Powrót do góry
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:53, 12 Lis 2010    Temat postu:

-Uzdrowiciel jest na razie trochę nie w formie. Proponuję zaczekać i ustalić z nim to osobiście. – powiedziała niepewnie. – Choć nie sądzę, aby miał coś przeciwko. Co do dzieci – ja odpadam. Nie mam żadnego doświadczenia.
Pomyślała chwilę, nad pomocą medyczną. W zasadzie nawet dobrze jej szło. Ale nie, jeszcze nie teraz. Chociaż...
-Dobra. Mogę zająć się rannymi, póki Sirius nie wyzdrowieje. Potem się zobaczy.
Obrady trwały dalej, a w jej głowie narastał cichy, ośli głosik: Daleko jeszcze? Daleko jeszcze? No ale daleko, czy nie?*
Była zmęczona. Cały dzień latała w tą i z powrotem. Myślała, że zaraz się przewróci. Tyle, że jej nie miał by kto zebrać z podłogi.
-Ok. Więc jedna posada załatwiona. Przynajmniej na jakiś czas. – stwierdziła Emmily.
-Teraz jeszcze sprawa rządzącego. Został tylko jeden kandydat. – uśmiechnęła się do chłopaka – Marvel?


* Scena ze "Shreka 2" Jezyk


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fire-mup dnia Pią 21:56, 12 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
leszczowata
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Krk <3
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:07, 12 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Gdy się ocknęła, zobaczyła krew. Mnóstwo krwi. Na jej ubraniu, na włosach, na ścianie, na podłodze... Powoli przypominała sobie co się stało. Popatrzyła przed siebie, ale nie było tam już drzwi, w ścianie został tylko pusty otwór o nieregularnym kształcie. Na ziemi leżał popiół i gruz. Am zbierało się na wymioty. Weszła do pokoju, następnie do łazienki. Zobaczywszy swoje odbicie mocno się wystraszyła, bo zamiast dziewczęcej twarzy było tam zakrwawione, pobladłe oblicze potwora z horrorów. Podeszła do kibla i miała wrażenie, że wyżygała żołądek wraz z zawartością. Spuściła wodę. Ostatkiem sił podeszła do łóżka i znowu zemdlała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luka
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:42, 12 Lis 2010    Temat postu:

-Teraz jeszcze sprawa rządzącego. Został tylko jeden kandydat. – uśmiechnęła się do chłopaka – Marvel?
- A mi własnie przyszedł świetny pomysł do głowy moze po prostu nie bedziemy mieć przewodniczacego? Będziemy wszystko ustalac w głosowaniach i po problemie, bo z tego co zauwazyłam nie ma żadnego kandydata na to stanowisko.
Pojrzała na Marvera był kompletnie wyłączony, jakby go tu nie było. Wszyscy na niego patrzyli, a on siedział i sie nie odzywał. Nagle jakby otrzeźwiał, wstał.
- Nie- tylko to powiedział i wyszedł, tak po prostu. Emilly odczekała chwile i poszła za nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cpt. Hetero
Gość





PostWysłany: Sob 1:08, 13 Lis 2010    Temat postu:

Arthur obudził się po długim śnie. Na początku nie wiedział gdzie jest, ale kiedy zrobił gwałtowny ruch barkiem, wszystko mu się przypomniało. Poczuł ból i zaniechał dalszych prób zmieniania pozycji. Rozejrzał się dookoła. Sirius spał, nic się nie zmieniło. Misfortune zobaczył zostawioną przez dziewczynę wodę, przeznaczoną dla niego. Lekko wychylił się z kanapy i z grymasem na twarzy sięgnął po szklankę. Wypił dwa łyki, po czym odłożył ją na miejsce. Oparł głowę na poduszce, a następnie zaczął rozmyślać. O życiu. O mocach. O domu. Podczas tej zadumy, przypomniało mu się coś bardzo ważnego. Rhino czeka na niego w domu! Nie wychodził na świeże powietrze od dobrych kilku godzin. Arthur postanowił jeszcze raz zmienić pozycję i wstać, lecz zaraz po pierwszym ruchu opadł z powrotem na kanapę. I co teraz? Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju, ale nie ujrzał niczego godnego uwagi. Dziewczyna, która pomagała mu przez cały czas wyszła jakiś czas temu. Nie widział w tym domu nikogo więcej poza nią i leżącym kilka metrów od niego chłopakiem. Może ktoś przyszedł podczas ich snu? Nieważne. Arthur musiał wymyślić sposób na przyprowadzenie tutaj Rhina. Zastanawiał się jeszcze przez chwilę, po czym zaczął szukać czegoś do pisania i kawałka papieru. Niestety dookoła niego nie znajdowała się żadna temu podobna rzecz. Musiał zostawić wiadomość, gdyby ktoś wszedł do pokoju, a on by spał. Chciał, aby dana osoba poszła do jego domu i przyprowadziła psa. Ryzykował sporo, ale musiał się z nim zobaczyć. Lecz jak zostawić wiadomość? W zasięgu jego rąk było jedynie kilka pozornie nieprzydatnych rzeczy: szklanka z odrobiną wody, mały, podręczny nożyk, okulary przeciwsłoneczne oraz kawałek jakiegoś materiału. Nic pomocnego. Chociaż… Arthur wziął do ręki nożyk i zaczął go oglądać. Bez namysłu wykonał gwałtowny ruch rękoma, nacinając kawałek skóry na wewnętrznej stronie dłoni. Zaczęła kapać krew. Arthur zacisnął zęby i wziął do ręki szklankę. Rozciął jeszcze kilka centymetrów skóry, z której czerwona ciecz zaczęła kapać do podłożonego pod dłoń naczynia. Miał odrobinę wody, z pomieszaną odrobiną krwi. Zaryzykował i wycisnął jeszcze kilka kropel. Może starczy. Wziął następnie okulary i zamoczył je w cieczy. Rozwodniona krew kapała z końcówki oprawek. Zamierzał użyć ich, jako prowizorycznego mazaka. Podwinął jedną ręką koszulkę i zaczął pisać krwią na brzuchu i klatce piersiowej. Pisał przez kilka minut, gdyż wymagało to od niego sporego wysiłku. Podczas całej operacji, jeszcze raz nacinał rękę, gdyż nie starczyło mu „tuszu”. W końcu napis był gotowy. Głosił: „Pies w moim domu. Przyprowadź go, błagam.” Misfortune odczekał jeszcze około trzy minuty, aby napis nie mógł łatwo się zetrzeć. Odłożył nóż, szklankę oraz okulary, a wziął kawałek materiału. Owinął go wokół dłoni, aby służył jako bandaż. Zawiązał niedbale węzeł i poprawił koszulkę tak, aby napis był widoczny zaraz po wejściu do pokoju. Powinno się udać. Oby tylko przeczytała tę wiadomość w miarę rozsądna osoba, która spełni jego prośbę. Arthur ułożył się jak na swoje możliwości w miarę wygodnie i zamknął oczy. Nie był zmęczony. Wszystko bolało go nadal, ale nie był wcale zmęczony. Dziwne. Ale nieważne.
-Ok, teraz trzeba czekać, aż ktoś tu przyjdzie. – powiedział na głos. Czekał tak jeszcze przez kilkanaście minut, po czym jeszcze raz zasnął. A raczej zmusił się do zaśnięcia, zamykając cały czas oczy i nie skupiając się na niczym konkretnym.


Ostatnio zmieniony przez Cpt. Hetero dnia Sob 1:12, 13 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
kakunia
Lewitator
Lewitator


Dołączył: 24 Lut 2010
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:33, 13 Lis 2010    Temat postu:

Meg obserwowała całą scenę w ratuszu. Z chęcią wyszłaby jak ten chłopak, chybqa Marvel, ale wiedziała, że ktoś znowu zacznie ja gonić. I ją dotknie. A na to nie mogła pozwolić.
Było jej miło, że Sonia pomoże jej z pochówkiem. Widziała, że nikt nie chce zająć się dzieciakami. Stwierdziła, że mogłaby to zrobić. Nie wiedziała tylko, czy nie zacznie się znowu bać. Przypomniała sobie jednak tą małą dziewczynkę i powzięła decyzję.
-Jak skończymy z pochówkiem mogłabym opiekować się dziećmi. Ich się nie boję- powiedziała.
-A dlaczego miałabyś się ich bać?- zapytał ktoś. Morgana wiedziała, że ten moment nadejdzie. Czas wszystko wyjaśnić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kakunia dnia Sob 8:34, 13 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:37, 13 Lis 2010    Temat postu:

[CA]

Maggie wypytywała dzieciaki o morderstwo. Wszyscy mówili to samo: Zrobiła to Elenora.
A skąd mają tą pewność? Pytanie przemknęło przez myśli dziewczyny. Przecież nie widzieli jak to robiła… Chwila, chwila… Ja zaczynam ją bronić! Cholera, przestań!
Czy Maggie znała Elenorę? Można powiedzieć, że tylko z widzenia, ale kiedyś zamieniły ze sobą parę słów. Było to podczas jakiegoś śmiesznego święta w szkole. Dziewczyna nie pamiętała o czym rozmawiała z rudowłosą Lene, ale wiedziała, że uznała ją za głupią. Dlaczego? Po prostu tak.
Maggie spojrzała mimowolnie na sufit. Nagle jej wzrok zarejestrował coś, co przykuło jej uwagę.
Kamera.
Na początu nie wywarło to na dziewczynie żadnego wrażenia, ale po paru sekundach…
Dorośli znikli już miesiąc temu, ale elektryka nadal działa, czyli kamery filmują nadal…
Wszystko jest w gabinecie dyrektora… Czyli…
Do Maggie powoli zaczynało docierać, co to znaczyło.
- Jasna cholera! – szepnęła i ruszyła pędem w stronę gabinetu dyrektora.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:00, 13 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Dzieci? Opieka? Nie... Nie ma mowy.- myślała An.
Wychodzi na to, że nikt ode mnie nic nie chce. Może to i lepiej.
- A mi właśnie przyszedł świetny pomysł do głowy może po prostu nie bedziemy mieć przewodniczacego? Będziemy wszystko ustalać w głosowaniach i po problemie, bo z tego co zauwazyłam nie ma żadnego kandydata na to stanowisko.
Emilly spojrzała na Marvela.
-Nie- powiedział tamten i wyszedł, a Emilly za nim.

-Jak skończymy z pochówkiem mogłabym opiekować się dziećmi. Ich się nie boję- odezwała się Morgan.
-A dlaczego miałabyś się ich bać?- spytała Anuna- Nieważne. Ja na pewno na niańkę się nie nadaję. Przeze mnie moja siostra omal nie zginęła. Skoro nie jestem wam potrzebna, pójdę sobie. -skończyła, po czym zniknęła. Ratusz to nie miejsce dla niej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 10:31, 13 Lis 2010    Temat postu:

[CA]

Poczuł jak może ruszać rękoma. Coś puściło , i jego ręce zostały uwolnione. Teraz miał o wiele łatwiej. Gdyba tak tylko mógł uwolnić całe ciało. Wyciągnął ręce tak by otworzyć boczne drzwi samochodu , które teraz znajdowały się w górze. Ból nie dawał za wygraną. Z trudem pociągnął za klamkę , drzwi otworzyły się , ale musiał je popchnąć co wywołało kolejny bul. Zimne nocne, powietrze napłynęło do samochodu. Wojtek poczuł jak chłód dobiera się do jego ciała. Robił się zimny , przemarznięty. Starał się obmyślić jakiś plan . Musiał powoli podnieś cały ciężar ciała do góry. Potem wyjść z samochodu. Uniósł się wolniutko w górę , zrobił trochę mocniejszy ruch tak by jego nogi też się uwolniły. Po 15 minutach próby udało się. Upadł na ziemie , krzyknął. Poczuł taki bul w nogach jak gdyby ktoś mu je ucinał piłą mechaniczną. Już nie przypominał młodego , przystojnego chłopaka, ale stary zniszczony wrak. Jego twarz była blada. Ręce miał zalane krwią , włosy brudne posklejane. Ubranie było całe z krwi pomieszanej z brudem. Ale teraz nie dbał o to teraz chciał jak najszybciej spotkać kogoś kto mu pomoże , ale w pobliżu nie było nikogo. Powoli stanął na nogi. Był zmęczony , obolały,brudny, głodny. Właśnie głodny- dopiero teraz ten głód dawał się mu we znaki. Nie jadł od prawie trzech dni. Chciało mu się pić, był odwodniony. Wojtek przypomniał sobie , że nie ma dorosłych. Teraz najbardziej potrzebował lekarza. Dotarł na ulicę. Tam poczuł jak traci siły. Musiał odpocząć.

Czas mijał. Wojtek przypominał sobie wszystko. Śmierć Maksa, próbę samobójstwa, brak bliskich , samotność. Znowu poczuł przygnębiające uczucie. Wstał i szedł , szedł powoli do swojego pokoju. Udało się. Dotarł na miejsce uśmiechnął się i wszedł do środka. W pokoju było ciemno zapalił światło. I to co ujrzał przyprawiło go o dreszcze. Na łóżku była kartka a na niej. Nie martw się Eleonora odpowie za śmierć Maksa . Wojtek wiedział , że to ona jest podejrzana. Musiał teraz tylko odpocząć , zjeść resztki jedzenia , wziąć prysznic. I ogłosić całemu CA , że to nie Ona zabiła jego przyjaciela. Miał nawet plan jak.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 13:31, 13 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Fix
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:04, 13 Lis 2010    Temat postu:

Sirius śnił. Śnił, a jednocześnie słyszał, co się dzieje wokół niego. Nagle otworzył oczy. Leżący obok niego chłopak spojrzał na Bonda. Leżący powiedział coś, ale Sirius niedosłyszał. Zrozumiał jednak, że chodzi o uleczenie go. Przyłożył ręce do korpusu (?) człowieka i wysłał wgłąb wiązkę mocy. Po wszystkim, uzdrowiony chłopak coś mówił. Sirius widział poruszające się wargi, ale nie słyszał słów. Zakręciło mu się w głowie i znowu zemdlał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:29, 13 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

An pojawiła się na placu. Zobaczyła Marvela, a za nim goniącą go Emilly.
Dziewczyna poszła w stronę domu. Przeszła parę metrów, po czym zatrzymała się i pomyślała. Zobaczę, co z Siriusem. Gdy ostatnio u niego była, nie wiedziała, czy spał, czy był nieprzytomny. Właściwie nic nie wiedziała. Podziękowała za uratowanie siostry, ale nie była pewna, czy ją słyszał.
Postanowiła pójść na piechotę. Bardzo daleko nie miała.
Sirius dalej leżał na łóżku. An popatrzyła na drugiego chłopaka, który też chyba spał, ale...
Anuna myślała, że zamdleje. Na jego brzuchu widniał czerwony napis:
"Pies w moim domu. Przyprowadź go, błagam."
Pierwsza myśl: Czy to krew? Druga myśl: Gdzie on mieszka?
Dziewczyna nie chcąc dalej oglądać tego, co niestety już zobaczyła, wyszła z domu i poszła w kierunki miejsca, gdzie parę godzin temu widziała dziewczynę z kijem bejsbolowym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cpt. Hetero
Gość





PostWysłany: Sob 13:59, 13 Lis 2010    Temat postu:

[PB]
(Przed pojawieniem się Anuny)
Gdy Arthur leżał i próbował przypomnieć sobie, ile to już dni od zniknięcia dorosłych, Sirius obudził się. Misfortune spojrzał na chłopaka i zaczął mówić:
-Słuchaj, jestem ranny, a Ty podobno masz jakieś zdolności, prawda? Jeśli mógłbyś coś zrobić, to…
Sirius bez chwili namysłu sięgnął do niego i położył ręce jego na ciele. Arthur poczuł, jak jego nogi, ręce, żebra i wszystkie obolałe części ciała „naprawiają się”. Czuł jakby zrastające się kości. Odczuwał lekki ból, podczas całego procesu, ale po chwili było po wszystkim. Arthur poruszył się. Na początku niepewnie, a potem gwałtownie. Uśmiechnął się.
-Człowieku, jesteś niesamowity, jak tyś to zrobił? – spytał
Nie usłyszał jednak odpowiedzi, gdyż Uzdrowiciel jeszcze raz zasnął, jak mu się zdawało. Misfortune już przymierzał się do wstania, jednak poczuł się senny. Cała operacja w dziwny sposób „zmęczyła jego umysł”. Muszę chyba jeszcze się położyć na chwilę. Opadł na kanapę i ponownie zasnął. Ale tym razem nic już go nie bolało. Zasnął zadowolony.


Ostatnio zmieniony przez Cpt. Hetero dnia Sob 14:00, 13 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Bisqit
Pirokinetyk


Dołączył: 19 Lip 2010
Posty: 746
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perido Beach
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:37, 13 Lis 2010    Temat postu:

[PB]


A mi właśnie przyszedł świetny pomysł do głowy może po prostu nie będziemy mieć przewodniczącego? Będziemy wszystko ustalać w głosowaniach i po problemie, bo z tego co zauważyłam nie ma żadnego kandydata na to stanowisko.-powiedziała Emily i spojrzała na Marvela. Wszyscy na niego patrzyli, a on siedział w milczeniu. Nagle jakby otrzeźwiał, wstał.
- Nie- tylko to powiedział i wyszedł, a za nim Emilly.
-Jak skończymy z pochówkiem mogłabym opiekować się dziećmi. Ich się nie boję- wtrąciła nagle Morgana.
-A dlaczego miałabyś się ich bać?- zapytała Anuna. - Nieważne. Ja na pewno na niańkę się nie nadaję. Przeze mnie moja siostra omal nie zginęła. Skoro nie jestem wam potrzebna, pójdę sobie. -skończyła, po czym zniknęła. Brian odezwał się.
-Mi pomysł o tym, żeby nie było przewodniczącego pasuje. Chyba, że jest jakiś chętny?-cisza.
-Ok, to podsumujmy nasze spotkanie: ja jestem policjantem i organizuję dzieciaki do ochrony, Morgana zajmuje się pochówkiem i dziećmi, Sonia pomaga jej w pochówku i razem z Dianą i Anuną zbiera żywność, Emilly jest jest strażą pożarną i zbiera narkotyki, a Elise pomaga Siriusowi w leczeniu. Myślę, że powinniśmy spotykać się raz w tygodniu i przedstawiać ważne wydarzenia. Wszyscy się zgadzają? Może ktoś ma jakieś uwagi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marvel
Różowy
Różowy


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:49, 13 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Marvel cały czas rozglądał się dyskretnie w poszukiwaniu swojego cennego zeszytu, jednak nigdzie go nie wiedział. Kto wie... może już go nie odzyska. Nie wiadomo ci się z nim stało. Nie mógł sobie pozwolić na więcej niż zerkanie po pomieszczeniu, gdyż po chwili zebranie rady oficjalnie się rozpoczęło. Kolejno każdy odzywał się proponując coś lub ustalając. Marvel siedział cicho na sofie i przysłuchiwał się uważnie. Modlił się w duchu, aby nikt nie wymówił jego imienia.
- Nie chcę zbierać narkotyków. Myślę, że mógłbym być kimś w rodzaju... policjanta? - odezwał się Brian, chłopak z mocą telekinezy.
Wszyscy się zgodzili, choć tylko Marvel i Emilly wiedzieli, że komisariat policji już ktoś zajmuje... I ta osoba nie lubi zbytnio gości. Ale skoro dziewczyna nic nie mówiła i on postanowił się nie odzywać. Jeżeli chodzi o tamtą osobę to chce załatwić to później. Sam. Kiedy usłyszał słowo ,,głosowanie", miał ochotę wbić się w fotel lub skurczyć do rozmiarów robaka. Wiedział, że ktoś może o nim wspomnieć, za uratowanie Diany. W pewnym momencie do ratuszu weszła dziewczyna, jak się później dowiedział - Morgana.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałabym się zapytać, czy mogłabym zająć się pochowaniem zmarłych na placu - przemówiła z wielkim wysiłkiem.
Marvel spojrzał na nią dwoma czarnymi kryształami, które ludzie nazywają oczami. Morgana miała rację, a nikt nawet wcześniej nie pomyślał o ciałach ofiar tych licznych zdarzeń z Perdido Beach. Po chwili z powrotem wrócili do głosowania.
- Zgłaszam Marvela - odezwała się Elise.
Usłyszawszy to o mało nie udławił się swoją śliną, a potem stać go było jedynie na wytrzeszczeniu oczu. Co? Nie, nie, nie... Elise wszystko zepsuła. Marvel nie chciał być nawet w najmniejszym stopniu ważną osobą w ETAP-ie. Nie może się zgodzić. Nie dałby rady. Nie mógłby przewodzić ludźmi, od których całe życie uciekał. Zdziwił się przemową Emilly. Dziewczyna pominęła specjalnie jego. Chciała mu pomóc, wiedziała, że nie chciałby zostać przewodniczącym rady.
W pewnym momencie nie mógł już wytrzymać. Głosy jego rówieśników stały się koszmarem. Marvel zastanawiał się czasami co jest z nim nie tak. Najpierw czuł, że powinien iść do ludzi, w końcu uciec od samotności, ale później... to przestawało działać. Przychodziły chwile, że nie mógł już wytrzymać i musiał uciekać. Taka chwila właśnie nadeszła.
- Nie - wycharczał i pośpiesznie wyszedł z ratusza. Nie wiedział, że Emilly idzie za nim.
Marvel wyszedł na plac, przeszedł koło fontanny i usiadł na ławce, stojącej na samym brzegu placu. Podsunął kolana pod brodę i dał pochłonąć się myślom w cieniu jednego z drzew. Rada Tymczasowa ETAP-u. Ci z ratusza. Starali się, próbowali logicznie myśleć, coś uporządkować, doprowadzić do choć najmniejszego porządku. I jedynie za to, za chęci, Marvel ich szanował. Choć próbowali, nie zbyt im to wychodziło. Nic nie rozumieli, nie patrzyli w przyszłość. Marvel miał wszystko w głowie. Gdyby tylko... Gdyby tylko potrafił otworzyć się przed nimi i opowiedzieć całą strategię, którą tworzył w myślach od pierwszego dnia ETAP-u...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marvel dnia Nie 18:33, 14 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Candace
Niezniszczalny


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 1686
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:57, 13 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Anuna opuściła gabinet.
-Mamy coś jeszcze do ustalenia. Gdzie będą przetrzymywane dzieciaki? Proponuję salę gimnastyczną szkoły. Jest dużo miejsca i w ogóle. Myślę, że Brian pomoże w przestawianiu cięższych rzeczy - powiedziała patrząc na chłopaka, a ten skinął głową.
-Jeszcze jedno. Jak zauważyliście niektórzy... przejawiają pewne nadnaturalne zdolności. Trzeba odnaleźć dzieciaki z mocami i zająć się ich szkoleniem, żeby nie zrobiły sobie i innym krzywdy. Popieracie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:54, 13 Lis 2010    Temat postu:

Po chwili każdy zaczął wymieniać stanowisko, na którym chciał by się znajdować. Ludzie wbiegali i wybiegali z Ratusza. Ale ona nie słuchała. Zakręciło jej się w głowie, czuła, że zaraz zemdleje. Nie jadła nic od dwóch dni, była na skraju wyczerpania. Powietrze. Tak, tego jej brakowało. Cicho wymknęła się na tyły sali poczym stamtąd do wyjścia. Zaczęła biec. To było takie dziwne uczucie. Wysiłek, pozwalał zapomnieć jej o zmęczeniu. Dotarła do domu i rozejrzała się. Rany Arthura zupełnie się zagoiły, więc miała pewność, że Sirius się obudził. Z obojgiem było wszystko w porządku. Odetchnęła z ulgą, a zmęczenie uderzyło w nią ze zdwojoną siłą. Na koszulce jednego z chłopaków było coś napisane. Nie wiedziała co, ponieważ obraz rozmazywał jej się przed oczami. Opadła na fotel i odzyskała jasność widzenia. Wyjęła z plecaka znaleziony notes i zaczęła przeglądać. Mogła by przysiądź, że widziała tą rzecz u kogoś. Z kimś jej się kojarzyła. Lecz nie miała teraz siły myśleć. Oczy same jej się zamknęły i przyszedł sen. Po raz pierwszy od jakiegoś tygodnia nie śniły jej się pożary, ginący ludzie i tęskniąca siostra. Lecz ołówkowe zwierzęta.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fire-mup dnia Sob 16:54, 13 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:17, 13 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

An bez trudu znalazła psa, który z widocznym zaniepokojeniem biegał po podwórku.
-Cześć, piesku- powiedziała, głaszcząc go po puszystej sierści. - Jesteś głodny?
Weszła do domu. W kuchni znalazła dwie opróżnione miski.
Do jednej nalała wody, po czym zaczęła otwierać wszystkie szafki po kolei, aż znalazła duże opakowanie karmy dla psów. Nasypała trochę do drugiej miski.
-Zjedz trochę, zaraz pójdziemy do twojego pana.
Anuna znalazła smycz wiszącą na wieszaku i z niemałym wysiłkiem podczepiła ją do obroży. Pies szarpał się i wierzgał, a gdy w końcu się udało, nie chciał wyjść z domu.
-No proszę cię, tam czeka na ciebie...- Jak on miał na imię?- Arthur. Arthur na ciebie czeka. Chodź.
Pies najwyraźniej zareagował na imię swojego właściciela i wesoło merdając ogonem, pobiegł za An.

W domu, w którym leżał Sirius i Arthur, teraz była także Elise. Siedziała w fotelu i chyba spała. W rękach trzymała otwarty zeszyt.
-Świetnie.- powiedziała An do siebie. Ze zmęczeniem opadła na drugi fotel. W tym czasie pies podszedł do swojego pana, który również spał, i zaczął go lizać po twarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
leszczowata
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Krk <3
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:36, 13 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Am siedziała sama w ogromnej, pustej piwnicy. Śmierdziało w niej stęchlizną. Nikogo w pobliżu nie było, ale czuła na sobie setki, tysiące par oczu. W pewnej chwili usłyszała jakiś ruch. Tuż przed nią upadł szczur. Gigantyczny, dziki szczur, który patrzył na nią czerwonymi, przerażającymi oczami. Nagle nad dziewczyną zrobił się straszny szum, jakby tysiące nóżek poruszających się w tym samym czasie. Spojrzała w górę na rurach wychodzących z sufitu widać było pełno szczurów, które ledwo się tam mieściły. W jednej chwili wszystkie rzuciły się na Amy. Dziewczyna czuła jak ją zjadają żywcem, ich brudne pyski i pazury wczepiają w jej skórę. Chciała uciekać, ale poczuła, że jej ręce i nogi są związane.
Nieee! Nie chcę umierać!
Wtem wszystko się zmieniło. Am powoli otworzyła oczy i z wielka ulgą, ale i zdziwieniem odkryła, że nie jest już w piwnicy, że nie ma wokól niej szczurów. Dziewczyna była na małej wysepce na środku jeziora.
O co chodzi? To nie było normalne...
Nagle woda zaczęła bulgotać i zaczęła się robić czerwona. Krew. Woda zmieniała się w krew. Na powierzchnię wypłynęły różne części ciał. Urwane ręki, nogi, głowy... Wszystkie te fragmenty zaczęły się ze sobą łączyć i płynąć w kierunku Amy. Zrozpaczona dziewczyna nie wiedziała co robić, a topielce były coraz bliżej. Jeden z nich chwycił ją za nogę. Próbowała się wyrwać, ale umarlak był silniejszy. Ciągnął ją w kierunku wody. Teraz trzymało już ją kilka topielców. Nie miała szans się uwolnić, mimo to szamotała się i próbował wyrwać. Tymczasem byli już wodzie i powoli się zanurzali. Am topiła się. Czuła, że zaraz braknie jej powietrza. Umierała.
Boże, przebacz mi moje grzechy...
Nastała cisza, pustka. Amy nic już nie czuła. Wokół niej nie było wody, tylko ciemność i nicość.
Czy ja umarłam?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:22, 13 Lis 2010    Temat postu:

Tup-tup-tup-tup.
Cóż, skoro już wyszłam z kryjówki, czemu niby nie miałabym z tego skorzystać i się trochę zabawić?
Miasto wyglądało okropnie. A na pewno dużo gorzej, niż było to widać przez kamery. No i nie było czuć tego swądu – mieszanka spalenizny, benzyny w rozbitych samochodów, a przed wszystkim alkoholu i słodkawej woni… chyba wszechobecnych słodyczy, a może czegoś jeszcze…?
Znowu zebrali się z domu burmistrza. Czemu ten stary cap, musiał sobie urządzić salę obrad na piętrze?! Odpada najprostszy pomysł zaglądania przez okno – El nie była specjalnie wysoka, nie oszukujmy się. Ale… w końcu, co po ma wiedzieć, o czym tam rozprawiają?! Czy to coś zmieni?! Ważne, żeby nie osiągnęli porozumienia, żeby niczego nie zorganizowali.
Elizabeth miała do dyspozycji cały arsenał dostępny w komisariacie w tym granaty ogłuszające, czy gazy pieprzowe. Ale skierowała się do miejscowego dentysty. (Ah, ta moja skłonność do kombinowania!) Niewielki budynek mieszkalny, na rogu Sherman Avenue i Grant Street. Mr Jowl przyjmował prywatnie, dlatego jego magazyn był dość ograniczony. Na szczęście, związek Podtlenku Azotu był sprzedawany w dużych pojemnikach, mieszczących do 5 litrów sprężonego gazu rozweselającego. Dotoczenie jednej pod okno domu burmistrza, do strony podwórka , podłączenie gumowego przewodu, wspięcie się na kontener ze śmieciami i wsunięcie rurki w miejsce jakiegoś kabla, idącego przez jedyną dziurę w ścianie, zajęło jej ponad pół godziny. Przy okazji odkryła, że próba podsłuchiwania przez ścianę, na poziomie butów osoby podsłuchiwanej jest skazana na niepowodzenie. W końcu zeskoczyła na chodnik.
Jak mocno odkręcić zawór, żeby stężenie było odpowiednie, a jednocześnie nie wykryli podstępu zbyt wcześnie?
Obojętnie, jeżeli okno będzie otwarte!

Ponownie wdrapała się na śmietnik i ryzykując skręcenie karku i wydanie swojej obecności, cichutko złapała za framugę i pociągnęła do siebie. Nie czekając na reakcję, zeskoczyła z wysokości ponad dwóch metrów, upadając na zgięte kolana. W tej pozycji, szybko odkręciła zawór i pognała przed siebie. Opłacały się te lekcje mistrza Kowalskiego (liczyliście na jakieś wschodnio-brzmiące imię? Nie przesadzajmy…)
Brak reakcji? Frajerzy!

Adres Emilly był niepewny – widziała tylko jak wychodzi z domu, ale kamera była za daleko i nawet przy maksymalnym przybliżeniu i zastosowaniu kilku filtrów nie mogła odczytać numery z tabliczki na budynku. Ale poznała go. Nawet fajna chałupa.
Teraz… Alarm, tak?

Takie urządzenia zwykle mają ustawiony czas opóźnienia na 30 sekund. Elizabeth potrzebowała zaledwie 10. Schowała śrubokręt do kieszeni i zaczęła przeszukiwać dom, starając się odkładać wszystkie rzeczy dokładnie w to samo miejsce. Co pół minuty robiła przerwę i przez chwilę nasłuchiwała kroków po czym, wracała do pracy. Znudziło się jej to po kwadransie i już zupełnie bezstresowo przetrząsała szuflady i pawlacze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin