|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rexus Maximus
Gość
|
Wysłany: Czw 16:25, 11 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Gdzie indziej]
Niedźwiedź pomrukiwał coś w swoim bestyjnym języku pod nosem. Obok szła niego szła Elizabeth, oglądając paznokcie.
Bestią wstrząsnął nagły dreszcz.
Chociaż Mhoczna tego nie zauważyła, to podeszwy łap bestii zaczęły się mienić odważnym szkarłatem.
[Tam, gdzie szumią Charlie i Maggie]
Tom powoli zbliżył się do duetu. Złego Charliego, przynajmniej jak na razie, i złej Maggie. Z finką w ręku. Tylko.
Ten chłopak ma taką huśtawkę nastrojów, normalnie mega.
Pomachał im wolną dłonią, stojąc trzy metry od nich.
Ricky, stojący na jego głowie i odgrywający rolę czapki, pokazał im ordynarny gest.
Uszami.
Maggie powiedziała coś o zniszczeniu Nathana.
- Mam coś lepszego. Przywrócimy chłopaka. - odpowiedział Ferry, wyciągając etui z kieszeni.
- Otworzymy je koło niego, i puff! Dangumdraj uleci, a Nathan powróci.
I powiedział im część tego, czego dowiedział się od Puenmortena.
Nastała chwila ciszy. Po czym Charlie zaczął dukać:
- Eee... jak myślicie... czy zielony Gaiaphage może mieć czerwone oczy?
Maggie i Tom spojrzeli na niego jak na szaleńca.
- Dobra, gdzie jest Carter? Trzeba go poszukać.
Ale nie musieli urządzać długich poszukiwań. Dangumdraj w ciele chłopaka teleportował się dziesięć łokci od nich.
Nie marnował mocy na wiele rzeczy... jak... uhh... ja i Gaiaphage.
Czyli?
Ma dużo mocy, ale czasowe wygnanie z ciała i opętanie Bestii, może jednak trochę mu jej zabr... zabrać.
- No to... start...
Siedzi baba na cmentarzu...
Maggie kucnęła na chwilę. Charlie podniósł się, podnosząc broń. Tom wyjął miecz Fanuela.
Moczy nogi w kałamarzu...
Temperatura wzrosła. Śnieg i grad przestały sypać. Maggie... o nie... Maggie przemokły buty.
Przyszedł duch...
Nathan uniósł dłonie.
Babę w brzuch...
Pierwszą serię minibomb wystrzelił w dziewczynę. Charlie zrobił koziołka, oddalając się od niej, wpadając na Cartera i atakując go czekanikiem.
Baba fik...
Maggie przekoziołkowała parę razy w powietrzu.
A duch...
Tom podbiegł do Charliego i Nathana. Otworzył etui.
...znikł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gaia
Elektrokinetyk
Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:33, 11 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[NJGGJCZ]
Xanti biegła przez las, nie zapuszczała się jednak zbyt głęboko, bo wiedziała, że musi jeszcze wrócić do obozowiska.
Nie miała czasu na zastanawianie się nad tym, co zrobiła. Nie chodziło o wyrzuty sumienia- raczej o straszne konsekwencje tego, że nie zabiła Adama. Jeśli kiedykolwiek ktoś go odmrozi, jego zemsta będzie straszna. Black nie należał do tych, którzy łatwo wybaczają.
Ale teraz w jej głowie krążyły tylko dwie myśli: zdobyć pożywienie i uciec.
Ciekawe, kto będzie w obozie, pomyślała. Nie martwiła się zbytnio- znała moce wszystkich i nie było tam teraz żadnej osoby, która mogła ją powstrzymać.
Zatrzymała się w krzakach niedaleko namiotów, niemalże w tym samym miejscu, co wtedy, gdy pierwszy raz tu przyszła. Obserwowała palenisko przez krótką chwilę. Nie działo się nic godnego uwagi.
W obozie było parę osób, ale wszystkie zbyt daleko, by ją dogonić. Już miała wyjść, gdy z jednego z namiotów wyłoniła się jakaś dziewczyna. Pogwizdywała wesoło.
Zaklęła w myślach, jednak po chwili ją rozpoznała. To była Kate, potrafiła modyfikować pamięć.
Xantiago zaśmiała się szyderczo. Ta biedna dziewczyna był skazana na śmierć, bo Xanti nie zamierzała czekać. Nie miała czasu. Seth mógł pojawić się w każdej chwili.
Wypadła z krzaków i zgarnęła duży plecak, który leżał na ziemi. Zaczęła do niego pakować całą żywność w zasięgu jej wzroku.
Kate otworzyła usta, próbując zaprotestować, ale Xanti nie dała jej na to szans. Uniosła ręce i posłała swoją falę mocy w stronę dziewczyny. Nie zamroziła jej, bo dystans był zbyt duży, ponad dwa metry. Ale unieruchomiła. Kate zastygła i zaczęła dygotać z zimna.
Nie było czasu na subtelności. Xantiago chwyciła najbliższy nóż i przebiła nim lodowatą skórę na gardle Kate.
Krew trysnęła na jej elegancką, kobiecą marynarkę. Odepchnęła od siebie Kate, która z głuchym trzaskiem uderzyła w ziemię.
Nie żyła, jej lodowate oczy były tego najlepszym dowodem.
Xantiago spakowała resztę rzeczy, w tym spory zapas żelek, i zagłębiła się w gęstwinie, gdy usłyszała pierwsze krzyki.
Teraz liczyło się tylko jedno. Czy Nieposkromiony ruszy za nią.
Powinna to ująć inaczej: liczyło się to, czy zabiję ją natychmiast, czy też może da jej trochę czasu.
Nie wiedziała. Ale on wiedział.
Wzdrygnęła się i przyśpieszyła kroku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seth
Kameleon
Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stargard Szczeciński Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:02, 11 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[NJGGJCZ]
Lekko puknął w twardą skórę Adama. Grad przestał padać. Seth był za bardzo rozproszony i zmęczony. Może to i dobrze. Wielkie kule lodu szybko roztrzaskałyby ciało Black'a.
Nie. Zdecydowanie źle
Mógłby lekko popchnąć jego ciało. Jeden problem z głowy.
Obejrzał się w stronę, w którą pobiegła pseudo-koleżanka Adama.
Najpierw to. Adam nie ucieknie.
Powoli ruszył do lasu. Potykał się o wystające korzenie i kilka razy wpadł w zaspy śniegu. Które sam wywołał.
Chyba powinienem myśleć nad tym co robię...
Po niezliczonej ilości potknięć, obijania się o drzewa i gubienia tropu nareszcie dotarł do obozu.
Wszyscy pochylali się nad ciałem. Seth z daleka nie widział kto to. Domyślił się jedynie, że ktoś z obozu.
Byle nie Flo. Tylko nie Flo. Nie.
Potrząsnął głową, odganiając te- jawnie niedorzeczne- myśli. Wytyczył sobie cel, nie mógł się zatrzymać.
Zastanawiał się czy byłby w stanie roztopić ten śnieg. Podwyższyć temperaturę powietrza. Wszechobecne zaspy utrudniały przedzieranie się, przez wyboisty las. Tyle że teraz nie był w stanie wywołać nawet lekkiego wiaterku.
Ale musiał odnaleźć dziewczynę. Przyśpieszył kroku.
Po kilku minutach herkulesowego wysiłku (czyt. biegu) Seth znalazł się na skraju małej polany.
Zobaczył sylwetkę dziewczyny po drugiej stronie płaskiej połaci ziemi. Szybko wbiegła między drzewa.
Seth ciężko westchnął i ruszył za dziewczyną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Megumi
Niezniszczalny
Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: L-wo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:35, 12 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Gdzieś z Charliem i Tomem] Nie mam zbyt dobrej orientacji geograficznej, tym bardziej tutaj...
- Cholera. - jęknęła Maggie masując się po plecach. To bolało. Przez chwilę czuła, jakby ciągle była w swoim poprzednim ciele. Blondynka jednak postanowiła nie zważać na ból i podeszła do Charliego, Toma. Przed nimi uniósł ogromny słup dumu, sięgający aż do nieba. Wyglądało to jak trąba powietrzna i nawet tak się zachowywało. Ogromy wiatr zerwał się wokoło i jakiś dziwne, oślepiające światło rozbłysło się z dymu. Maggie zasłoniła oczy. Blask szybko znikł, więc powoli odsłoniła oczy. Nie było już żadnej trąby ani wiatru. Był Nathan. Aobok niego na ziemi leżało etui.
Pier***ony idiota.
Niewiele myśląc podeszła szybko do Nathana i walnęła go w twarz z całej siły swoją pięścią. Chłopak, ledwo przebudzony, nie zdążył uniknąć tego zamachu i runą na ziemię. Maggie juz miała wyciągnąc nóż, kiedy Charlie złapał ją mocno za rekę. Spojrzała na niego dziko.
- On cyba nie jest tym, kim był, nie? - powiedział. Maggie przytaknęła i postarała powstrzymac swoje negatywne emocje. Spojrzała na Toma.
- Okej, Dangumdraja nie ma. Co teraz? - Maggie spojrzała z wyrzutem na Charliego. - Dlaczego niby mam go nie zabijać? Chyba się nam nie przyda... Ten zabójca kanarka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rexus Maximus
Gość
|
Wysłany: Pią 19:30, 12 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
- Hahaha, Dangumdraj ciągle jest. Tak, jest. Opętał Bestię. Od dawna przejmował jej ciało. Gaiaphage niedługo nacieszy się tą powłoką. Ale przynajmniej, nie może nas już opętać i stracił na tyle dużo mocy, że musi wchłonąć trochę swojej starej mocy: swojego wysłannika, znanego jako Coś. Czyli... Cosia mamy z głowy.
Tom padł na ziemię, kompletnie wycieńczony.
Ciekawe, co w Bazie.
Spokój.
To dobrze.
[Gdzie indziej]
Bestia nagle rozbłysła szkarłatem. Elizabeth zasłoniła oczy, odrobinę zdziwiona.
Zielona maź wypłynęła z niedźwiedzia, i nagle zniknęła.
Dangumdraj w nowym ciele przywołał i wchłonął natychmiastowo Cosia i pobiegł na zachód.
Zaś zielona maź powoli wspinała się po nodze skamieniałej Elizabeth.
Dziewczyna była już zbyt dojrzała, by ją opętać, przy słabości Gaiaphage.
Ale dziecko...
Po chwili Elizabeth wyszła z transu. Maź zniknęła, a dziecko kopnęło ją.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vringi
Game Master
Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:53, 13 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Gdzieś cheń w górach]
- Okej, Dangumdraja nie ma. Co teraz? - Maggie spojrzała z wyrzutem na Charliego. - Dlaczego niby mam go nie zabijać? Chyba się nam nie przyda... Ten zabójca kanarka.
Charlie spojrzał na nią i zmiękł.
- Noo dobra, nie potrafię odmówić dziewczynie.
Puścił dziewczynę a ta poderżnęła gardło Nathanowi.
Spojrzał na śpiącego Toma. Następnie podniósł z ziemi etui i wsadził je do kieszeni.
- Po co ci to?
Dokładnie. Po co ci to?
Ty się jeszcze do mnie odzywasz?
No wiesz...
Chciałem cię nawrócić na jasną stronę mocy?
Mniej więcej
Raczej ci nie pomogę. Poza tym wiem że to przez ciebie Dangumdraj uciekł z więzienia.
Skąd się tego dowiedziałeś?
Czyli jednak
- Widzisz Meg, na etui pozostały resztki energii duchowej Dangumdraja. Użyje jej w pewnym celu. Chcesz ze mną iść?
- Nie.
Kiwnął jedynie głową i ruszył w stronę autostrady.
Do Jabłoni nie jest tak daleko. A potem muszę JĄ znaleźć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Vringi dnia Sob 13:55, 13 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marvel
Różowy
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:51, 13 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Wyspa Crabclaw]
Kiedy Marvel doszedł do siebie, postanowił poszukać Nerrisę. Wyszedł z pokoju i po krótkiej chwili odnalazł ją w salonie. Posłał Rose przelotne spojrzenie, przez co znów się zarumienił, i usiadł koło Nerrisy.
- Wiem, że wydaje ci się, iż czasami wariujesz. Też tak mam - znów spojrzał na Rose, która jedyna odwiedzała go, gdy przeżywał Wybuchy, siedząc w więzieniu - Ale prawda jest taka, że to nie my, tylko El i Charlie są szaleni - dziewczyna w końcu na niego spojrzała. - Charlie dostaje swojego szału, a El... El to po prostu El. Chodzi mi o to... że on kocha ciebie, ona kocha mnie. Ciebie łączy z Elizabeth Destiny, a ja i Charlie jesteśmy jak bracia.
- Co masz na myśli? - zapytała, prawdopodobnie domyślając się, iż Marvel wpadł na kolejny błyskotliwy plan.
- Właściwie to nie mam żadnego planu - powiedział prosto z mostu. - Nie wiem co będą zamierzali zrobić, ale pewnie to będzie coś złego... mają Destiny i w ogóle... ale jeżeli jest ktoś kto może powstrzymać tą dwójkę, to tylko nasza dwójka. Miłość. I nadzieja.
Nastąpiła długa chwila ciszy. Nie tylko Narrisa i Rose, ale i sam Marvel trawił słowa z przed momentu.
- Chodźmy do nich - usłyszał w końcu.
Znów wyjeżdżam, dlatego na czas mojej nieobecności Reksio będzie dysponował moim kontem (jeszcze o tym nie wie), aby mógł dodawać/usuwać graczy do/z RPG. Także teraz wszystkie sprawy proszę kierować do niego. Rozwiąże je na swoim lub moim koncie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marvel dnia Sob 23:26, 13 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vringi
Game Master
Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:35, 13 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Tam gdzie szumią jabłonie]
To miejsce było jego sacrum. Jabłoń. Drzewo którym był. Zawsze mógł do niego wrócić.
Był Zerem. Został dotknięty przez wszystkie cztery istoty. Każda zostawiła w nim jakiś ślad.
Gaiaphage. Opętała go, wykasowała pamięć, uczyniła jedną z jej części i zakodowała w jego genomie m.in. moc Destiny.
Endorayal. Powierzył mu moc niszczenia Ciemności i dał możliwość płynięcia w Eterze.
Puenmorten. Odnowił jego ciało i podarował mu ostrze,
Dangumdraj. Zmienił go w Drzewo i "podarował" Samaela.
Stał pomiędzy tymi czterema mocami rozdarty przez nie. Biedny Zero błądzący w ciemności. Z darami które utracił.
Nie miał już ostrza, Samaela, części G i mocy Enda.
Spojrzał na swoje ramie i wydarł z niego wyrastającą gałązkę. Co jakiś czas musiał je wyrywać z tych samych miejsc. Ramion i pleców.
Zerknął na swoją prawą dłoń. Mimo że zagoiła się błyskawicznie dalej czuł jakieś swędzenie.
Wkroczył na polanę i dotknął Jabłoni. Uwielbiał to uczucie zanurzania się w niej. Wyjął z kieszeni etui i wsadził je do środka.
Resztka mocy Damgumdraja.
Energia przeszła przez korzenie prosto do Jesionu. Zero przesłał do Jądra Ciemności polecenie przywrócenia Pustego. Następnie Charlie posłał Nevermore'a na poszukiwanie pewnej osoby.
Gdy opuścił polanę śmierci stanął tuż przed Nerrisą, Rose i Marvelem
- Nie zamierzam z tobą walczyć, bracie.
- To dobrze, bo ja też nie.
Spojrzeli na niego zaskoczeni. Wyjął z kieszeni ostatni kręg martwego żołnierza i pokazał go Rose.
- Wiesz co się stanie jeśli tego użyje, co?
Tamta pokiwała nerwowo głową.
- Charlie, gdzie jest mała? - zapytała Nerrisa.
- Nie wiesz? Z El. Zresztą co wam będę gadał. Nie przekonam was, ani wy mnie. Mam swoje sprawy. Kocham cię, ale więcej w tym bólu niż szczęścia. Więc nie potrzebuje tego uczucia.
Nerrisa trzasnęła go w twarz.
- Nie mów tak! To twoja wina! Ty wszystko utrudniasz!
- Skończyłaś? - zapytał spoglądając na nią z pogardą. Odwrócił się od nich i ruszył w stronę PBNP. W pewnej odległości od nich krzyknął przez ramię. - Marvel, zawsze możesz wrócić. Chętnie się za tobą wstawię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wyspa Crabclaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:55, 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Tam, gdzie szumią jabłonie]
Charlie był szalony. Jeśli zrobi z tym kręgiem to, co zamierza zrobić.... A zresztą i tak nikt go nie zatrzyma. Zrobi to , co zechce. I Marvel też. Obydwoje byli wierni tylko sobie i może sobie nawzajem. Za wiele tych potęg w ich umysłach. A w Charliem to w ogóle mało zostało z człowieka. Ale jeśli ktos mógł w jakiś sposób wyciągnąć Charliego z tego bagna, to tylko Marvel. I jego plan, któego nie ma, ale pewnie zaraz coś wymyśli. Znajac go. Nie ważne jak bardzo Rose chciała go zatrzymać przy sobie, to wiedziała, że on nie należy i nigdy nie należał do niej. I nie będzie. Nie ważne jak bardzo by tego chciała. A tak... co on mówił? Że jesli jest ktos, kto może powstrzymać El i tego oszołoma to tylko on i Ner.
- Idź.- pchnęła Marvela lekko, patrząc mu w oczy.- Idź, tak ma być. Tylko nie daj się temu wszystkiemu. - stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. A później chwyciła za ramię zdruzgotaną Nerissę i powiedziałą do niej.
- Zostaw go. Chodź, idziemy po Destiny. - A kiedy odeszły wystarczajaco daleko, dała jej się wypłakać na ramieniu, sama łykając lzy. O tak, znajdą Destiny, a później.. Ner niech robi co uważa. Ale to już nie moja walka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Megumi
Niezniszczalny
Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: L-wo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:50, 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Gdzieś na spacerze]
I jak to teraz rozegrać?
Maggie zamyslona szła przez ścieżkę, głęboko ukrytą w lesie. Lubiła samotność. Nie zwracała uwagi na niebezpieczeństwo jakie mogło ją trafić ze strony zmutowanych, dzikich zwierząt. Jak coś, to zabije. Takie rzeczy nie mają duszy.
Nagle usłyszała nad sobą jakiś hałas. Błyskawicznie wyjęła nóż i spojrzała w górę. Zobaczyła czarnego ptaka. Widziała go już wcześniej, więc schowała swoją broń.
-Nevermore - mruknęła Maggie. - Znowu zaprowadzisz mnie do Charliego?
Ptak wydał z siebie piskliwy dźwięk i wzbił się w powietrze. Maggie pobiegła za nim. Chciała zobaczyć, co tym razem to stworzenie chce jej pokazać.
[W środku lasu]
Było ciemno, ale noc nieco rozjaśniał śnieg leżący na ziemi. Przed Maggie było zamarznięte jezioro. Nad nim unosiła się lekka mgła. Nevermore tutaj zaprowadził Maggie. Dziewczyna przystanęła zdziwiona, nic nie rozumiejac.
- No i co? - zapytała wykrzykując w ciemną pustkę. - Tu nic nie ma, co mam tu robić?
- Może bawić się ze mną?
Maggie odwróciła się gwałtownie, przygotowując się na użycie swojej mocy i na wszelki wypadek kładac jedną rekę na kieszeni z nożem. Przed nią stała jakaś dziewczyna. Stewart nie spotkała jej wcześniej i nie przypominała sobie, żeby widziała ją w Coates Academy. Musiała najwidoczniej coś przeoczyć.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Nazywają mnie Lene. - odparła tamta ze spokojem. - Nie wysilaj się. O mnie juz zapomniano.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Megumi dnia Nie 15:51, 14 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ihuarraquax
Różowy
Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:25, 14 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Jaskier obudził się pod drzewem. Był cały mokry przez topniejący śnieg. Wstał opierając się o drzewo i próbując poukładać myśli. Ostatnie co pamiętał to widok Charliego i dziewczyny niosącej dziecko. Zabiję dziada. Nie odpuszczę mu. Chłopak ruszył chwiejnym krokiem przed siebie. Szedł na oślep, starając się dotrzeć do miasta. Poczuł piasek pod stopami, Doszedł na plażę. Stąd już łatwo było trafić do miasta. W oddali widział dziewczynę z dość dużym brzuchem i dzieckiem. Nie zastanawiając się, ruszył za nią. Po chwili doszli do portu. Dziewczyna wszedła do środka. Jaskier ruszył na tyły magazynu, znajdując wygodne miejsce na piasku.
-Elizabeth? Co ty tu robisz?
Chłopak rozpoznał głos Soni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda
Przenikacz
Dołączył: 17 Cze 2011
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:51, 15 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[PB]
Carol leżała gdzieś w lesie. W krzakach. Była nieprzytomna przez długi czas. Nie wiedziała jak, ale przeżyła. Teraz, stała w obdartych ubraniach, i patrzyła się wokoło. Ruszyła przed siebie, wyszła z lasu idąc przez ulice Perdido Beach. Szukała domu. Jakiegoś, nie wiedziała. Szła cały czas, aż zemdlała po środku ulicy. Miała to gdzieś, czy ktoś ją zabije, przejedzie czy coś. Jej życie i tak już było porąbane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gaia
Elektrokinetyk
Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:11, 15 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[las wokół obozu]
Xanti z trudem przedzierała się przez zasypany śniegiem las. W niektórych miejscach zaspy topniały, co jeszcze bardziej utrudniało poruszanie się w nim.
Żywność w plecaku gruchotała na jej ramieniu, co wprawiało ją w niesamowicie nerwowy nastrój.
Szybciej, nakazła sobie. Tak bardzo bała się Nieposkromionego, strach wręcz ją paraliżował. Nie chodziło tylko o jego moc. Mimo tego, że był osłabiony, wyglądał jak najpotężniejszy człowiek w ETAP-ie. Miał w sobie coś takiego, od czego nawet Xanti robiło się zimno.
Rozmyślała nad tym, w jaki sposób spędzi noc- jeśli jej dożyje- gdy usłyszała w krzakach jakiś szelest.
Z sercem na ramieniu odwróciłą się w tamtą stronę i uniosła drżące dłonie.
Krzak został skuty lodem. Żadnego dźwięku- pisku, jęku, czy choćby ponownego szelestu.
To tylko jakieś zwierzę.
Nogi miała jak z waty. Musiała odpocząć.
Oparła dłonie na najbliższym drzewie i przymknęła oczy. Westchnnęła głęboko, ze zmęczenia i ciągłego strachu.
Może nie powinnam zamrażać Blacka, pomyślała z goryczą. Narysował by mi namiot.
Już miała ruszać, gdy na nos spadła jej pojedyncza kropelka wody. Spojrzała w górę, myśląc, że to śnieg skapuje z gałęzi. Potem jednak uderzyła ją kolejna. I kolejna.
Deszcz był wyjątkowo zaciekły. Zaczerpnęła ostatni w swoim mniemaniu oddech i podjęła decyzję: biec.
Pochyliła się, gdy usłyszała zmęczony głos Setha dobiegający zza jej pleców.
- Nie uciekaj. Dogonię cię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vringi
Game Master
Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:33, 16 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[rzeka Achatz]
Charlie leżał nagi w wodzie. Ciuchy, a raczej ich resztki zostawił gdzieś pod zwęglonym konarem.
Nieważne.
Woda była przyjemnie chłodna. Brzmi bez sensu? Całe życie Angela takie jest.
Teraz mogę się zastanowić co robić dalej. Dangumdraj przejął ciało Bestii, a Gaiaphage Destiny. Z każdą chwilą małej ubywa życia.
Mam ostatni kręg kręgosłupa tego żołnierza z trumny. Dzięki niemu wiem o każdym ruchu Ciemności.
Dzięki połączeniu Jabłoni i Jesionu przygotowałem nowe ciało dla Arthura. Niech czeka.
Seth goni tą dziewczynę od lodu. Xantiago czy jak jej tam.
Maggie spotkała Lene. Może być zabawnie.
Marvel zbliża się w moją stronę. Niech przychodzi. Czekam bracie.
Są trzy problemy: Tom, Rose i Grymas.
Ale teraz liczy się tylko rzeka.
Dryfował tak jeszcze na wodzie rozmyślając nad wieloma sprawami.
- Ładnie to tak się obijać gdy świat płonie?
Poprawka: czwarty problem, Jamie Ghost.
- Wiesz że to podchodzi pod nachodzenie? - zapytał upiora. Tamten jedynie uśmiechnął się słabo.
- Co znowu zamierzasz zrobić?
- Poczekać. - Angel spojrzał na tamtego spokojnie. Tamten zrobił to samo.
W pewnym momencie podniósł kamień i i rzucił nim w Jamiego. ten przeleciał przez niego.
- Spadaj! Nie widzisz że nic na sobie nie mam?! Naruszasz moja prywatność! - wybiegł na brzeg i chwycił w dłoń kręg. - Mam cie dość! To podchodzi pod molestowanie! Spadaj! NO JUŻ!!!
Zjawa zniknęła uśmiechając się kpiąco. Charlie dysząc ciężko wrócił do wody.
Plan nr.1: zabić wszystkich w ETAPie.
Plan nr.2: .... ups. Nie ma planu nr.2.
Twoja logika mnie powala.
Zamknij się! Przekaż Tomowi że Dangumdraj właśnie natarł na Bazę.
Właśnie miałem to zrobić.
Spadaj już. Kłamiesz ciągle jak z nut i udajesz świętego. Może chcesz jeszcze koronę z świeczek?
Kiedy niby kłamałem?
Np. wtedy gdy mówiłeś że postawiłeś Barierę aby zamknąć G.
No bo...
Nie wyjeżdżaj mi tu z Nobem.
Charlie zanurzył się w wodzie. Potrzebował dobrej kąpieli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Seth
Kameleon
Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stargard Szczeciński Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:49, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[las wokół obozu]
Seth zmęczony przysiadł na kamieniu. Ta dziewczyna... a właściwie teraz dwie... Potrząsnął głową. Znowu była tylko jedna.
Jestem na straconej pozycji. Ale ona o tym nie wie
-Co tu robisz? Dlaczego uciekasz?
Zamroziła Adama. Może dlatego. W sumie mała strata...
Nie doczekał się odpowiedzi. Dziewczyna powoli cofała się, krok po kroku.
-Stój. Nie mam si... ochoty za tobą ganiać- szybko się poprawił.-Dobra, uznajmy że tamtego pytania nie było. To może... dlaczego ukradłaś jedzenie? Nie? No dobra. Pytaniami do niczego nie dojdziemy.
- wstał i powolnym krokiem okrążył dziewczynę, skupiając się na niepotykaniu.
Prawie się udało. Za plecami Xantiago zaliczył jedno, prawie niezauważalne potknięcie. Trudno.
- A więc ostatnie pytanie. Dlaczego zamroziłaś Adama?- Xanti wzięła głęboki wdech i... ich prywatność naruszył Adam wchodząc na polanę.- Nie było pytania
Seth stanął między Xantiago a nowo przybyłym Adamem.
Będzie się działo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anaid
Przenikacz
Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:24, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Las za Santa Katrina, grobowiec Isabelle]
Ismira z wściekłością uderzyła pięścią w nagrobek.
Poderwała się gwałtownie.
- Dlaczego mi to zrobiłaś?! – wrzasnęła.
Echo jej słów rozniosło się po ścianach.
Dziewczyna ze złością otarła oczy. Przeżegnała się nad grobem, i już miała wyjść, gdy coś przyciągnęło jej uwagę.
Na jednej ze ścian był napisany węglem urywek wiersza.
Zgasły światła – wkoło mrok.
Śmiertelnym – patrz! – piorunem –
Na każdy ludzki spada wzrok
Kurtyna swym całunem.
Zmarszczyła brwi.
Rosa?
Jaka rosa?
Zaraz…mama była z Francji, a rosa po francusku to róża…
Jej wzrok mimowolnie powędrował do wyrytej na grobowcu róży o pięciu płatkach.
Pięć płatków…
Jej mózg coraz szybciej pracował.
„Róża o pięciu listkach jest sprytnie zamaskowanym pentagramem, który, wbrew powszechnej opinii nie jest znakiem szatana, a symbolem kobiecej świętości. Był on także symbolem Wenus – greckiej bogini, uosobienia kobiecości.”
Podobnie było z Izydą… kościół jest zbudowany na fundamentach starej świątyni.
Rozejrzała się po grocie szukając czegoś jeszcze.
Po chwili wybiegła napełniona nową energią wybiegła z grobowca, potykając się i przewracając na schodach.
Na każdy ludzki spada wzrok
Kurtyna swym całunem.
To o śmierci. Chodzi o śmierć mamy, czy może kogoś innego?
W jej głowie szalało istne tornado.
Zamknęła za sobą drzwi i już miała biec do Perdido Beach, kiedy rozsądek wreszcie dotarł w okolice jej serca, ostudzając zapał.
To nie piętnaście minut drogi. Ogarnij się i idź spokojnie.
Wyprostowała ramiona i dziarskim krokiem ruszyła w stronę Perdido Beach.
Po 10 min szybkiego marszu dostała kolki.
- Co jest? – mruknęła szczerze zdziwiona.
Szła dalej, ale ból tak się nasilił, że w końcu nie mogła zrobić ani jednego kroku.
Krzywiąc się, wpełzła na najbliższe drzewo.
- Co się odwlecze, to nie uciecze…
Usiadła na gałęzi i wpatrzyła się w przestrzeń, rozmyślając nad wierszem i pentagramem ukrytym w róży. Luce rozłożyła się na jej udach i po chwili już spała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anaid dnia Śro 16:26, 17 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jagoda
Przenikacz
Dołączył: 17 Cze 2011
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:33, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[PB]
Wstała, jak zwykle. Weszła do jednego z pozostałych domów i znalazła zegarek. Jeszcze działał. Ubrała go i spojrzała na godzinę. Dokładnie za minutę ma urodziny. Odczekała, a potem odśpiewała sama obie sto lat. Miała już 14 lat. Teraz, postanowiła iść na wyspę, a raczej płynąć. Zapomniała nazwy. Ruszyła w kierunku plaży, a tam znalazła kilka motorówek. Odpaliła pierwszą nic. Druga- nic. Trzecia odpaliła, a wraz z odpaleniem, przypomniała jej się nazwa wyspy. Wyspa San Francisco De Sales. Ruszyła i płynęła beztrosko na wodzie.
[Wyspa De Sales]
Wstała z piachu, i ruszyła w kierunku jej domu. Gdy już się tam znalazła, zjadła zupę z puszki i ponownie usłyszała ten głupi głos w jej głowie.
Chodź do mnie...
Ruszyła do swojego pokoju. Zaczęła przeglądać zdjęcia. Które jeszcze pozostały.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bewareofme
Gość
|
Wysłany: Śro 17:55, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Gdzieś wokół obozu]
- Cześć kochanie - rzucił lekko Adam, złośliwie się uśmiechając.
Seth stał przed Xantiago, ale Black i tak dostrzegł ogromne przerażenie dziewczyny. Stała sparaliżowana ledwo oddychając.
- Jak...Ty..ty...
- Ktoś po prostu zapomniał zamrozić mi ręki. Ciekawe kto.
Xanti zrezygnowana usiadła na ziemi po turecku.
- I co teraz zrobicie? Zabijecie?
Seth się uśmiechnął. Adam podszedł bliżej.
- Może. Najpierw odpowiedz na pytanie Setha. Po co mnie zamroziłaś?
Dziewczyna odwróciła wzrok. Black przewrócił oczami.
- To będzie dłuugi dzień - powiedział, przeciągając się i przeczesując palcami mokre włosy.
- Na pewno chcesz zostać, Secie?
- Popatrzę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gaia
Elektrokinetyk
Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:30, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Gdzieś wokół obozu]
-Na pewno chcesz zostać, Secie?- zapytał Adam, a jego głos był przesycony okrucieństwem.
Seth posłał Xantiago pełne niepokoju spojrzenie, którego Black nie zauważył.
-Popatrzę- oznajmił. Wyglądał, jakby ściągnięto mu z bark wielki ciężar. Z głuchym tapnięciem opadł na ziemię i oparł się o pień drzewa. Był wycieńczony.
-W porządku-oznajmił Black, po czym w trzech susach dobiegł do Xanti. Wyciągnęła ręce do przodu, ale był szybszy. I dużo, dużo silniejszy. Chwycił jej nadgarstki i wykręcił do tyłu. Szarpała się jak oszalała, tymczasem on zawiązywał jej dłonie sznurem, po czym nałożył na nie jakiś nieznany jej materiał. Zapewne go narysował.
-Nie próbuj go zamrażać, bo ci się rączki rozpadną- wyjaśnił, gdy wiązał jej nogi grubszym kawałkiem sznura. Oczekiwała czegoś w rodzaju brutalnego pchnięcia na ziemię, ale Black nie był burakiem. Nie aż takim.
Złapał ją pod ramiona i oparł o drzewo sąsiadujące z tym, które posłużyło Sethowi, po czym rozsiadł się na przeciwko na kocu wyciągniętym z małego, podręcznego plecaczka, który przyniósł ze sobą. Tym kocu.
-Nie będę się z tobą cackał. Zapytam raz i tylko i raz, rozumiesz?
Xantiago nie raczyła odpowiedzieć.
Ujął jej podbródek w dwa palce i zmusił do podniesienia wzroku.
-Rozumiesz?-spytał z naciskiem.
-Jasna sprawa, kochanie- szepnęła.
Z całej siły uderzył ją w twarz. Seth, który wbrew obietnicy wcale nie patrzył, uniósł jedną powiekę. Policzek dziewczyny zdobiła czerwona pręga. Zacisnęła zęby, ale nie krzyknęła. Zerknęła na Setha, który zesztywniał, ale w jej oczach nie było błagania. Dojrzał tam wyzwanie.
-Masz czelność tak mówić, po tym co zrobiłaś?- wycedził Adam, zaciskając ręce na jej ramionach. -Myślałem, że...nie, nie kochałaś mnie, nigdy. Ale nigdy też nie pomyślałbym, że będziesz chciała mnie zabić- powiedział z wyrzutem.
-Może dlatego masz takie nazwisko, ciemna maso- wręcz splunęła mu w twarz.
Uniósł dłoń do kolejnego ciosu, ale zatrzymały ją wychudzone palce Setha, który nagle pojawił się tuż za nim.
-Kobiet się nie bije, mama ci nie mówiła?-spytał zmęczonym głosem.
-Pie*rz się, Campbell! Xantiago to...-z jego ust wydobył się stek przekleństw oczerniających dziewczynę, który zakończył rasistowskimi oskarżeniami, dziwnie brzmiących w jego ustach.
Odwrócił się i kopnął jakiś nieokreślony, zaśnieżony obiekt. Gdy spojrzał za siebie, na jego twarzy malowało się zaskoczenie.
Xantiago nie była już przywiązana do drzewa, tylko stała na szeroko rozstawionych nogach, wyciągając przed siebie ręce. A Nieposkromiony wyglądał tak, jakby miał zaraz zemdleć, ale wciąż utrzymywał pion.
Jak osłabiony musiał być, by szybkie rozwiązywanie sznurów tak bardzo go wycieńczyło?
-Dalej, Black-wychrypiał.-Dwójka przeciwko jednemu? Jestem słaby, ale dam ci radę. Nie masz szans z tym swoim notesikiem- było to piękne kłamstwo, ale Seth potrafił kłamać.
-Naprawdę masz ochotę na powtórkę?- spytała lodowatym tonem Xantiago.
Adam znów zaklął, gdy rozczapierzyła palce.
-Jeszcze tu wrócę- obiecał i oddalił się bardzo szybkim krokiem.
-Nie wątpię- szepnęła Xantiago, gdy zniknął wśród drzew. -Ale nie dzisiaj. Nie dzisiaj.
Seth zakołysał się, ale chwyciła go i posadziła na zostawionym przez Adam kocu. Wyciągnęła dłoń w jego stronę.
-Dziękuję ci. Nie wiem, czemu to zrobiłeś, ale dziękuję.
Zawahał się, ale uścisnął delikatnie jej wyciągnięte palce.
A Xantiago zrobiła coś, czego nigdy by się po niej nie spodziewał. Okazała słabość i zaczęła gorzko szlochać. Wtuliła się w jego tors, ale był zbyt słaby, by zaprotestować.
-Zostań ze mną- wyjąkała.-Proszę, zostań ze mną.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gaia dnia Śro 21:32, 17 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vringi
Game Master
Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:28, 17 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
[Jezioro]
Charlie stał niedaleko tunelu. Jeszcze tylko kilometr wzdłuż bariery. Woda była przyjemnie chłodna.
Nawet nie zdjął ubrania wskakując do niej.
Zaczął nurkować. Zanurzał się coraz głębiej. Niedługo znajdzie się tam.
Albo i nie
Widział jednak jakąś jaskinię. To w jej stronę płynął. Jednak w pewnym momencie zmęczenie wzięło górę.
Problemem był tlen. A raczej jego mała ilość. Krótko mówiąc brak.
Próbował poruszać się jednocześnie spokojnie, jak i szybko.
Co było raczej trudne w tym wypadku.
Musze spowolnić zużycie tlenu. Więc adrenalina na przyśpieszenie odpada.
Wtedy wpadł mu do głowy szalony pomysł. Wyciągnął z kieszeni pistolet(nigdy was nie zastanawiało co w kieszeni trzyma Charlie?).
Odwrócił się plecami w stronę jaskini i trzymając najsłabiej jak może broń, odbezpieczył ją i wystrzelił.
Poczuł siłę wystrzału która odepchnęła go w stronę podwodnej jamy. Strzelił jeszcze trzy razy z podobnym skutkiem.
Obejrzał się za siebie. Pokonał połowę drogi. Jeszcze dwa strzały.
Bum! Jeden strzał.
Wymachując ręką łapał się kurczowo skały. Odwrócił się i ujrzał przed sobą wlot do jaskini. Płynął dalej.
Zachłysnął się lekko wodą. Przyśpieszenie krążenia. Napięcie mięśni. Adrenalina. Zaczął w szalonym tempie płynąć w głąb tunelu.
Wydawało mu się że ten nie ma końca. Że utopi się w tym miejscu, całkowicie zapomniany. Nawet przez to nie zauważył że woda wokoło zrobiła się jaśniejsza.
I gdy już całkiem stracił nadzieje wynurzył się ze stawu Puenmortena.
Ale idiotyczny post xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|