Rozdział X

Ihuarraquax

-Cześć! Dziękuję za rozrywkę. Po prostu uwielbiam pilnować łodzi, wpadać do wody i wiosłować. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy!
W oddali widział Stworka z Jeziorka atakującego miasto. No cóż, pomóc trzeba -To narazie! Wyskoczył z łodzi i pobiegł w stronę miasta. Dogonił potwora, zaraz przed miastem.
-Jaskier? Co tu się dzieje?
Cal. Stał tuż zanim, niosąc drewno na opał.
-Cal idź do miasta i niech wszyscy uciekają. Zero pytań.
Odwrócił się w stronę stwora, który usłyszał ich rozmowę. Słyszał kroki Cal'a, biegnącego w stronę miasta.
-Dlaczego to robisz?
Ale robię co?
- Atakujesz miasto, durny stworze
Musiał go czymś zająć.Musiał dać czas, aby dzieciaki uciekły z miasta.
Głupcze? Żyję w tych wodach dłużej, niż wy, nędzne istoty, zdążyliście się tu osiedlić
- A atakujesz dopiero teraz?
Teraz, odkąd dostałem dar poruszania się, od mojego władcy
- Sądząc po twoim wyglądzie, to musi mieć niezłe poczucie chumoru tworząc takie coś Usłyszał dziwny, oślizgły odgłos dobywający się za jego pleców. Kątem oka dostrzegł setki małych, zielonych Stworków z Jeziora. W rowie leżało dawno nieużywane auto. Zresztą, jak reszta aut w ETAP'ie. Widział jak potwór unosi macke, widział jak małe potworki z jeziora, plują zieloną mazią. Skupił się na aucie, którego po chwili już nie było. Utworzył wokół siebie, metalową kulę. Poczuł uderzenie. Po chwili leżał na ziemi cały ubrudzony.
Jesteś żałosny! Zginiesz jak reszta twojego marnego ludu!
Dalej Cal pośpiesz się! Wstał i uśmiechnął się.
- Uciekłem Ci 2 razy. Do 3 razy sztuka

Marvel

[PB]

Marvel i Rose pędzili do jakiegoś bezpiecznego miejsca. Powodem tego pośpiechu były goniące ich morskie stwory. Przypominały ośmiornice, ale mimo to poruszały się bardzo zwinnie na lądzie. W dodatku pluły zieloną mazią, która prawdopodobnie była kwasem.
Rose prowadziła, ponieważ wiedziała gdzie przebywa Nerissa. W pewnym momencie dobiegli do bunkru. Oddychali ciężko z przemęczenia i walili w drzwi.
- Ner! Otwórz! To ja, Rose! I Marvel!
Nerissa otworzyła ciężkie wrota, w ostatniej chwili ratując ich przed oberwaniem zieloną substancją. Potwory zaczęły dobijać się do drzwi, jednak nie mogły dostać się do środka.
Dziewczyny wymieniały pośpiesznie zdania, a Marvel zastanawiał się co się stało z Charlie'm. Po chwili, jakby w odpowiedzi, Rose dostała wizję. Po obrazie, jaki ukazała im dziewczyna, Marvel już wiedział, co musi zrobić. Jak zwykle zaczął obmyślać plan. Najpierw musi znaleźć Sheltona, a potem z nim i Rose udać się na wyspę Crabclaw. Jeśli moc Strażnika nie zadziała, marne będą szanse na uratowanie Charlie'ego.
Na końcu jeszcze raz przypomniał sobie przepowiednię:

~ ~ ~ ~ ~

Czwarte nieszczęście zostało zbudzone,
lecz trzecie jeszcze nie pokonane.
Piąte już się rodzi,
jak owoc na drzewie-chłopcu.
Ptak, w nim zaś dusza, ginie w locie,
a razem z nim serce za korą.
Adam i Ewa płyną na wyspę ciemności.
Będą musieli dokonać wyboru,
podczas gdy reszta walczyć ze śmiercią.
Pandora to lalka, w rękach twórcy puszki,
a on sam do wszystkiego jest zdolny.
Bo w końcu, kto pokona boga?

Koniec rozdziału dziesiątego.