Muffy
Pirokinetyk
Dołączył: 24 Lut 2010
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:14, 24 Lut 2011 Temat postu: [Płyta] Slash |
|
|
Na temat solowej, debiutanckiej płyty Slasha, gitarowej legendy zespołu Guns N’ Roses, zdania krytyków są podzielone. Jedni chwalą tego pana za kawał dobrej roboty, inni krzywią się z niesmakiem i smutno kręcą głową mówiąc, że dobre czasy Slasha już minęły. Przyjrzyjmy się więc bliżej nowemu albumowi rockowego gitarzysty…
„Ghost” nagrany w duecie z Ian’em Astbury’m i Izzy’m Stardlinem to utwór, który otwiera krążek. Dobry, pełen rock n’ rollowej energii, który jednak jest dopiero rozgrzewką przed następnymi, barwnymi piosenkami, takimi jak „By The Sword” nagrane z Andrew Stockdale’m. To właśnie jest to jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy utwór na płycie. Lekki, niezbyt skomplikowany. Głos Andrew, nieco jękliwy, ale bardzo melodyjny, świetnie współgra z klimatycznym graniem w stylu lat 80’ Slasha. To wszystko sprawia, że „By The Sword” można nucić całe dnie. Świetnie wypada też kawałek bez wokalu, mianowicie „Watch This” z Duff’em McKagan’em grającym na gitarze basowej i Dave’m Grohl’em za perkusją. Jest mocny, energetyzujący i daje porządnego kopa. Kojarzy się nieco z muzyką starych Guns N’ Roses. Spokojniejsze „Gotten” w duecie z Adamem Levine to również ładny i poruszający utwór z intrygującą, świetną gitarową solówką... Co ciekawe, na albumie znajduje się również piosenka nagrana z Fergie. Tak, właśnie tą Fergie, która śpiewa o swych jędrnych pośladkach i ukochanych imprezach w zespole Black Eyed Peas. Co jeszcze ciekawsze – zaśpiewała nadzwyczaj dobrze i udowodniła, że jednak ma mocny głos o ciekawej barwie i potrafi nim uwodzić słuchacza. Niestety, dosyć blado, nudno i bez pomysłu prezentuje się duet z Księciem Ciemności, Ozzy’m Osbournem, po którym – co jak co - spodziewałam się czegoś więcej.
Mówiąc krótko, płyta Slasha jest bardzo dobra, choć do geniuszu jej brakuje. Relaksująca, nie przytłacza, melodie szybko zapadają w pamięć. Nagrana w charakterystycznym stylu, który gwiazda zdążyła zaprezentować w czasie swojej kariery z Guns N’ Roses czy Velvet Revolver. Więc tak jak Chris Cornell w utworze „Promise” wymusza na kimś pewną miłosną obietnicę, tak niech pan, panie Slash obieca nam, że następny album będzie równie dobry lub jeszcze lepszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
TheEmulgator
Kameleon
Dołączył: 04 Gru 2011
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:09, 04 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Płyta nie powala. Największym atutem jest mnogość znanych gości, którzy podśpiewują w utworach
Mi najbardziej do gustu przypadł utwór z Iggim Poppem, "We all gonna die".
Post został pochwalony 0 razy
|
|