|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LovelyLie
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 01 Lip 2010
Posty: 1245
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:37, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Fire! Czemu twoje ff muszą zawsze tak wciągać?
Ten pamiętnik jest świetny. Nie wiem, co napisać.. Rozwaliłaś mnie tym. Mój ff się może schować..
Chcę więcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
LovelyLie
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 01 Lip 2010
Posty: 1245
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:54, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Kocham ten ff.
Trzymasz w napięciu, budujesz akcję.. No idealnie po prostu. Aż dostaję kompleksów, bo też chcę tak pisać.
Chcemy więcej!
EDIT: Bardzo przepraszam za double posta, ale mój komputer nie pokazywał tego pierwszego, więc byłam pewna, że się nie dodało.. :<
Kurcze,strasznie mi się forum zacina..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez LovelyLie dnia Nie 21:14, 23 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loki
Super Moderator
Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:12, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Nie mogę pisać zbyt wiele, bo drżą mi ręce. Czemu zawsze musi być jakiś zdrajca! No cóż... boję się tego co będzie dalej - o ile można coś jeszcze dopisać...
Mam głupie pytanie - jak Gini udało się spisać te notatki, skoro była więziona i w ogóle?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fire-mup
Biczoręki
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:48, 25 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Elka napisał: | Mam głupie pytanie - jak Gini udało się spisać te notatki, skoro była więziona i w ogóle? |
Byłam ciekawa, kiedy ktoś o to zapyta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nefeid
Kurczak
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:30, 25 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Kiedy kolejna część? *Patrzy się na nią błagalnie ze łzami w oczach*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loki
Super Moderator
Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:34, 13 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Nefeid napisał: | Kiedy kolejna część? *Patrzy się na nią błagalnie ze łzami w oczach* |
*dołącza do błagalnych oczek*
Wiem, ze jestem upierdliwa Karaluszku, no ale to część składowa mojej wielkiej miłości do Ciebie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fire-mup
Biczoręki
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:45, 17 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Już! Już sie sprężam! Ufff....
Ostrzegam, że jest to napisane pod wpływem chwili i nie do końca sprawdzone.
Roz.6 ‘Dym’
To był właśnie ten moment, w którym koszmar Gini stał się także jej koszmarem. Choć uczestniczyła praktycznie we wszystkim, co siostra wcześniej napisała, kolejne dni połączyły je bardziej, niż wszystkie lata spędzone razem.
24.09.2009r.
Przez całą drogę na tyły Coates, otaczał nas błękitny mur. Dzieciaki były przerażone i skołowane, nie wiedziały co je czeka. Ja wiedziałam. Widziałam to w myślach tamtego chłopaka. Czułam się, jakby wszystkie moje wnętrzności zawiązały się w jeden wielki supeł. Ale nie okazywałam strachu. Musiałam być silna – dla Taylor. Szła obok, kurczowo trzymając mnie za rękę. Chciałam ją jakoś pocieszyć. Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, lecz byłoby to kłamstwo. W końcu doszliśmy do miejsca, gdzie były przygotowane dziury z betonem, mieszanym przez przygnębioną młodzież.
-Po kolei! – krzyknął rozentuzjazmowany Drake, wypychając pierwszego lepszego dzieciaka poza pole. Cała reszta momentalnie cofnęła się do tyłu. Psychopacie to nie przeszkadzało. Więcej zabawy było przecież przy wywlekaniu siłą płaczących, rzucających się więźniów. Nam udało się przedrzeć przez tłum i schować się na szarym końcu. Co oczywiście było bezcelowe, gdyż bariera, wraz z ubywaniem dzieciaków, kurczyła się coraz bardziej. Przy niewielkiej wyrwie w błękitnej ścianie stało kilku strażników z bronią (skąd oni ją ku**a wytrzasnęli?!) , więc ucieczka nie wchodziła w grę. Jedna z dziewcząt z mocą przeobrażania się w wybrany obiekt, zmieniła się w wilka i próbowała się bronić. Prawie zagryzła jednego z drabów, kiedy Drake złapał ja za futro na karku i wsadził jej głowę do dziury z betonem. Już w ludzkiej postaci w szaleńczej panice rzucała się w jego uścisku, lecz chłopak nie ustępował. W końcu przestała się poruszać. Jakiś dzieciak w sferze zwymiotował. Kilkoro innych zaczęło płakać, gdy dwóch dryblasów wyciągnęło ciało i odrzuciło je na bok. Nikt nie mógł oderwać wzroku od bladych, zakrwawionych zwłok, z zasychającym już betonem we włosach, ustach i oczodołach. Jako następny poszedł Nick. Przed samym dołem odwrócił się i spojrzał mi w oczy w sposób, którego wtedy nie zrozumiałam. W jednej chwili uniósł się i uderzył łokciem najbliżej stojącego chłopaka. Ten, zupełnie zaskoczony, nie powstrzymał go przed ucieczką.
-Wrócę po was! – krzyczał.
Zaczął biec przez główny parking by dotrzeć do najbliższego samochodu. Wsiadł do srebrnego porsche dyrektorki, lecz auto nie chciało zapalić. Gdy w końcu się udało, było już za późno. Drake wymierzył starannie i strzelił. Zesztywniałam. Z miejsca w którym stałam, nie widziałam, czy trafił, lecz obawiałam się najgorszego. Gdy draby zaczęły się śmiać i gratulować sobie nawzajem, zrobiło mi się słabo. Oparłam się o błękitną barierę z pustką w głowie. Nie było mi przykro, gdyż w ogóle nie przyjmowałam jego śmierci wiadomości. To nie możliwe, nie możliwe, nie możliwe... – powtarzałam w myślach. W odrętwieniu pozwoliłam podprowadzić się pod wgłębienie w ziemi. Obok mnie stała zapłakana Taylor.
-Gini! Błagam, zrób coś! Obudź się! Gini! – wrzeszczała przez łzy, lecz zdawałam się jej nie słyszeć. Nie czułam też gęstej masy spływającej mi po dłoniach.
-Gini!
-Zamknij się! – krzyknął Drake i z całej siły kopnął moją siostrę w brzuch. Westchnęła tylko cicho i zgarbiła się znacznie. Jej ciało przeszedł dreszcz. To przywróciło mnie do rzeczywistości. Z przerażeniem odkryłam, że beton powoli zastyga. Wszystkie zmysły kazały mi krzyczeć i zerwać się do ucieczki, lecz zdrowy rozsądek podpowiadał, że skończyłoby się to dla mnie jeszcze gorzej. Z trudem pohamowałam napad paniki. Wtem, wpadł mi do głowy pewien pomysł. Rozejrzałam się uważnie. Żaden ze strażników nie zaszczycił uwagą sparaliżowanej ze strachu dziewczyny, która i tak stała spokojnie. Zaczęłam nerwowo kręcić rękami w mazi, która miała obecnie konsystencję plasteliny. W końcu powstały otwory na tyle duże, bym mogła swobodnie wyciągnąć ręce, lecz jednocześnie zbyt małe, by ktoś je zauważył. Chciałam przekazać jakoś Taylor aby zrobiła tak samo, lecz stała kilka metrów ode mnie, a nie mogłam dopuścić, by któryś z sługusów Caine’a usłyszał co miałam zamiar zrobić. Wtem, ze strachem uświadomiłam sobie pewną rzecz. Muszę mieć punkt oparcia, dzięki któremu będę mogła unosić beton. Panicznie zaczęłam wbijać palce w twardą już masę. Czułam ciepłą ciecz napełniającą powstałe już, niewielkie otworki, gdy łamały mi się paznokcie. Zaciskałam zęby, drążąc dalej. W moich oczach zaczęły pojawić się łzy, lecz w porę zdążyłam wygnieść odpowiednie wgłębienia.
-Chyba już czas. – powiedział jakiś chłopak, sprawdzając patykiem stopień twardości betonu.- Wstawaj.
Zrobiłam jedyną rzecz, dzięki której byłam w stanie ocalić choć resztki swojej godności. Uniosłam dumnie głowę, zarzuciłam włosy na plecy i z wielkim trudem wyprostowałam plecy. Blok okazał się z milion razy cięższy niż podejrzewałam, więc się zachwiałam. Odeszłam na bok. Nagle usłyszałam śmiech. Kilku bandytów odbijało między sobą płaczącą, nie mogącą unieść ciężaru betonu Taylor. Świetnie się przy tym bawili. Znałam ten rozrywający mięśnie ból, spowodowany dźwiganiem ok. 20 kilogramów masy, więc nawet nie próbowałam sobie wyobrazić jak się potęguje, podczas takiego bezwładnego ruchu. Ciągnąc po ziemi swój ciężar, podczołgałam się do brutali, zrobiłam mocny zamach blokiem, próbując ogłuszyć najbliżej stojącego. Uchylił się i powalił mnie na ziemię.
-No proszę, kogo my tu mamy. – zaśmiał się. – Ta ślicznotka jest chyba lepsza od tej ryczącej smarkuli, co nie chłopaki?
Przytakując, podeszli bliżej.
-Jack! Tom! – dało się słyszeć władczy głos Drake’a. Draby ze strachem uniosły głowy. Psychopata uśmiechnął się rekinim uśmiechem.
-Dobrej zabawy. – dokończył wesoło i zniknął za drzwiami budynku szkoły. Uśmiechnięte łobuzy wróciły do niedokończonego zajęcia. Przynajmniej zapomnieli o Tay – pomyślałam.
-Przestańcie! – krzyknął ktoś. Gdy podchodziła, zobaczyłam jej jasne loki i oczy, koloru morza.
-Nie będziesz mi rozkazywać. – mruknął jeden z nich.
-Ona jest ze mną.
-A co mnie to k**wa obchodzi?!
-Zanim ją skrzywdzisz, będziesz musiał skrzywdzić mnie, a uwierz, że Caine nie będzie zadowolony, jeśli zabijesz jego Tarczę Obronną. – powiedziała stanowczym tonem.
Chłopaki niechętnie odeszli.
-Gini... – zaczęła, lecz ja nie chciałam jej słuchać. – Proszę, nie patrz tak na mnie. Ja tylko chciałam żyć.
-Więc powinnaś się cieszyć, że żyjesz, zamiast użalać się nad nędznym więźniem. – syknęłam. Z początku wyglądała na zranioną, lecz po chwili jej rysy stężały.
-Jestem jedną z nich. Mogę załatwić ci jedzenie, które pewnie z czasem się skończy i zapewnić ci nietykalność. Masz ostatnia szansę. – powiedziała. Kierował mną gniew, nie zastanawiałam się nad tym, co robię. Po raz pierwszy duma stała się dla mnie ważniejsza, niż dobro własne i Taylor. Splunęłam jej na koszulkę.
-Jeszcze tego pożałujesz. – stwierdziła i odeszła.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loki
Super Moderator
Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:54, 17 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Zobaczmy...
Gini - dobra jest! Kurczę, jak ja lubię jej nieustępliwy charakterek...
Nick - Nieeeeeee!
Jess - Heh, łapią ją wyrzuty sumienia... Wredna jędza, że inaczej nie napiszę, bo mi punkciki wstawią.
Drake - Wredny, zdrowo walnięty na bani, oraz niebezpieczny jak zawsze. Aż miło Uwielbiam dosłownie Drake'a w Twoim wykonaniu.
Podsumowując - warto być upierdliwym, byle dostać takie cudeńko. Kocham, kocham!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nefeid
Kurczak
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:17, 18 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Wspa-nia-łe. Jestem ciekawa, co musiała czuć Taylor, kiedy czytała te notatki
Poza tym kocham Gini za jej charakter
Aha - jak znowu trzeba będzie tyle czekać na następną część... Dzisiaj, jak zobaczyłam, że jest jakaś nowa wiadomość w tym temacie, to omal nie wyskoczyłam za okno z radości. Życzę ci mnóóóóóstwo weny. Wykorzystanej rzecz jasna *grozi palcem*.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
I'm not hardcore
Gyrokinetyk
Dołączył: 01 Lut 2011
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: znasz GONE? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:20, 18 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne.
Na prawdę super.
Czekam na więcej
Grrrr!
Di.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fire-mup
Biczoręki
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:38, 18 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Przepraszam za tak długa przerwę, ale ostatnimi czasy nic nie robiłam, tylko kułam do testów. Do tego tam nam sprawdzianów nawalili, że.... No nie ważne. Teraz mam trochę czasu i postaram się ruszyć z miejsca.
Rozdział jest denny, wiem. Do tego pewnie masa błędów, ale dzisiaj pisane i nie do końca sprawdzone..
Roz.7 ‘Pożoga’
Nie miała Gini za złe tego, co powiedziała. Mimo, iż mogło to uratować je obie. Po za tym, nie była w stanie się na nią złościć. Żyła tylko dzięki niej.
24.09.2009r
Zabawne, że przez cały dzień nie czułam nic. Byłam jakby skamieniała. Dopiero w nocy wszystko zaczęło do mnie docierać. On nie żyje. Po policzkach zaczęły ściekać mi łzy. Ten psychopata – zabił go. Zabił...
Podniosłam się i z krzykiem rzuciłam moim betonowym blokiem o ścianę, wybijając sporą dziurę.
Nie ma go!
Z głośnym płaczem, podniosłam nad siebie jedno z krzeseł i cisnęłam nim w drugi kąt pokoju, w którym spałyśmy. Rozwaliło się z trzaskiem.
Nie ma!
Zaczęłam okładać pięściami ścianę, aż poraniłam sobie dłonie.
Już nigdy go nie zobaczysz!
-Gini – powiedziała cicho przestraszona Taylor.
-Przepraszam Tay. Nie chciałam cię obudzić
-Ja też za nim tęsknie. Wiem co czujesz i...
-A co ty możesz o tym wiedzieć?! – krzyknęłam nagle. – Za czym mogłaś tęsknić?! Miałaś wszystko! Przyjaciół i kochających rodziców, którzy spełniali wszystkie twoje zachcianki. Wystarczyło, że zrobiłaś tą swoją nieśmiałą minkę i wszyscy stawali za tobą murem! Nikt nigdy nie musiał cierpieć z twojego powodu! – glos mi się załamał. – Ale uważaj. Kiedyś znajdzie się coś, czego będziesz pragnąć, a czego nie będziesz mogła zdobyć.
Patrzyła na mnie z uchylonymi ustami, oniemiała.
-Tay, przepraszam. Ja nie chciałam. – szepnęłam, zaskoczona własnym wybuchem.
-Nic się nie stało. – powiedziała głucho.
-Na prawdę nie miałam tego na myśli. Ja tylko... przepraszam.
Podniosłam swój blok betonu i włożyłam do niego ręce.
-Wydostanę nas stąd, wiesz? – obiecałam, kiedy z powrotem leżałyśmy w łóżku. I nie mówiłam tego tylko po to, by ją pocieszyć. Złożyłam wtedy przed sobą uroczystą przysięgę, że jakoś ją z tego wyciągnę. Choćby za cenę własnego życia.
-Wiem. – szepnęła przytulając się do mnie.
Jako nieliczne podjęłyśmy wspinaczkę do własnych pokoi na piętrze – reszta, nie chcąc dźwigać za sobą 20 kilogramów po schodach, znajdywała miejsce do spania na zatłoczonym parterze.
-Wiem...
15.10.2009r.
Obudziłam się obolała. Nawet po otwarciu oczu, wokół mnie panowała ciemność. Odczekałam kilka minut aż uformuje się w czarne, tańczące plamki i zniknie. Czułam suchość w ustach, a mój żołądek domagał się pożywienia. Straciłam rachubę czasu. Ile dni minęło? Jak długo trwamy w tym piekle? Dwa tygodnie? Trzy? Miesiąc? Zajęłam głowę czymś innym, by nie myśleć o narastającym głodzie. Jakiś czas temu, w Coates zaczęło kończyć się jedzenie. Wtedy właśnie rozpoczęła się bitwa o resztki żywności. Najsilniejsi chodzili z pełnymi brzuchami, a reszta... Wczoraj widziałam, jak wynosili gdzieś ciało chłopca o świecących dłoniach. Nie wiedziałam jak dokładnie zginął. Lepiej dla niego, jeśli został skatowany przez jednego z pilnujących nas zbirów. To się często zdarzało. Niektórzy wręcz umyślnie wchodzili łobuzom w drogę, by zakończyć swoje cierpienia w miarę szybki, lecz niekoniecznie bezbolesny sposób. Czasem udawało mi się zdobić puszkę, lecz zazwyczaj większość oddawałam siostrze. Z początku nie chciała przyjmować moich porcji, lecz po jakimś czasie głód zaczął brać górę.
Kolejny dzień nie różnił się od poprzedniego: Poszukiwanie jedzenia, sen, unikanie pilnujących. Naszą jedyną rozrywką było słuchanie krzyków tych, którzy nie poddali się melancholii. Jako że mogłam używać rąk, pomagałam Taylor we wszystkim. Oporządzałam ją i karmiłam. Opracowywałam plan ucieczki. Na próżno. Nie widziałam żadnego wyjścia z sytuacji, w której się znalazłyśmy. Moja moc była do niczego. Wciąż myślałam o przysiędze, którą złożyłam. I której prawdopodobnie nie będzie mi dane spełnić.
27.10.2009r.
Szłam dzisiaj korytarzem zupełnie nieświadoma tego, co mnie otacza. Podpierałam się ścian, żeby nie upaść. Miałam zawroty głowy i mroczki przed oczami. Prawdopodobnie zwymiotowałabym gdyby nie fakt, że nie miałam czym. Wtem, usłyszałam kroki. Zacisnęłam zęby i poobcierane już do granic możliwości palce na swoim bloku betonu, by nie wzbudzać podejrzeń. Śmiech. Tu w Coates, mógł być jedynie zwiastunem cierpienia.
Andrew i Frederico. Przycisnęłam plecy do chropowatej farby i udawałam, że mnie nie ma. To było najlepsze rozwiązanie. Niestety, nie podziałało.
-Hej, Gini! – zawołał jeden. Nie wiedziałam który. Wszystko wirowało, nie potrafiłam rozpoznać głosu.
-Chcesz trochę? – zapytał, podsuwając mi pod nos puszkę z sosem pomidorowym. Pochyliłam się, żeby wziąć chociaż trochę na język, lecz natychmiast ją odsunął. Przewróciłam się, uderzając głową o beton. Byłam zbyt otępiała, by poczuć ból.
-No skoro nie... – zawoła, poczym zanurzył palec w gęstej cieczy i naniósł mi jej trochę na czoło. Poruszyłam bezradnie niezdolnymi do użytku dłońmi. Zaśmiał się okrutnie i poszedł dalej, mijając mnie. Odczekałam chwilę, poczym uwolniłam ręce i łapczywie pochłonęłam pojedyncze kropelki. Serce waliło mi ze wściekłości. Gdybym to nie była ja, gdyby zrobił to komuś innemu, kto nie mógłby dosięgnąć... A pewnie już zrobił, skazując owe dziecko na piekło. Udałam się w stronę swojego pokoju, lesz po drodze zatoczyłam się i upadłam... prosto pod nogi Benitta.
-Ku**a mać! – wrzasnął i podniósł mnie za włosy do swojego poziomu. Mówił coś dalej, strasznie przeklinając, lecz nie rozróżniałam słów. Byłam także nieczuła na jego ciosy. Ocknęłam się dużo później, w stołówce, gdzie leżało pełno innych półprzytomnych dzieciaków, które nie miały już siły by ruszyć się gdziekolwiek dalej. Wokół panował okropny smród niemytych ciał i moczu. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce, lecz kończyny odmawiały mi posłuszeństwa. W końcu dałam za wygraną. Po twarzy zaczęły spływać mi łzy. Wtedy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że zginę. Zostałam pokonana. To bolało. Bardzo.
Podniosłam zmęczony wzrok na okno. Chciałam po raz ostatni zwrócić twarz do słońca. Na trawniku spostrzegłam dzika stokrotkę. Także łapczywie wychwytywała życiodajne promienie.
To zabawne, że wszystkie żywe istoty tak go pragną.
Zawsze do właśnie do niego kierują wzrok, by uwolnić się od ciemności...
Zawsze kierują wzrok do światła...
Moje powieki zaczęły opadać, traciłam kontakt z rzeczywistością.
Zawsze kierują wzrok do światła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loki
Super Moderator
Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:48, 18 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Nie mogę się powstrzymać od złośliwego "Nie ma siły myśleć, ale pisać jeszcze daje radę."
Problem w tym, że masz tak plastyczny styl pisania, że ja tego nie czytam - bardziej pochłaniam.
Nie będę pisać głupot, bo i po co, sama wiesz dobrze, że Twą twórczość kocham, wielbię, do stóp padam ( )etc. Czy będzie grande finale?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bisqit
Pirokinetyk
Dołączył: 19 Lip 2010
Posty: 746
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Perido Beach Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:11, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Och, nareszcie! Fire, a już myślałem, że dałaś sobie spokój z pisaniem...
Na szczęście się myliłem!
Jak zwykle...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fire-mup
Biczoręki
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:37, 08 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
No, moi państwo, o to ostatni rozdział „Demona Ognia”. (wow, to mój pierwszy skończony ff ) Bardzo Wam dziękuje za motywacje do napisania tego czegoś. Mam nadzieję, że się podobało. :3
http://www.youtube.com/watch?v=O9fMnF5B6Z8&feature=related <- słuchałam pisząc.
Roz.8 ‘Popioły’
28.10.2009r.
Byłam cała brudna i przemoczona. Determinacja dodawała mi sił, by stawiać kolejne kroki. Mimo, iż byłam na skraju wyczerpania. Miałam plan, i być może ostatnią okazję, by go zrealizować. Potrząsnęłam głową, by zrzucić z oczu włosy, które już kilka tygodni temu skleiły się potem w brudne dredy. Oczywiście tutaj, było to coś zupełnie zwyczajnego.
Dzieciaki bezwładnie leżące wzdłuż korytarza, z trudem podnosiły na mnie wzrok, kiedy koło nich przechodziłam. Nie mogłam ich uratować. Mogłam za to ocalić inne, droższe mi życie.
Mozolnie zabrałam się do zbierania wszystkich potrzebnych mi rzeczy.
Szłam powoli wzdłuż ogrodzenia, kiedy nagle doszedł mnie okropny smród. Podeszłam do siatki. Kilka metrów za nią znajdowała się kupka zmiętych ubrań.
Nie, nie ubrań.
Na samym szczycie zobaczyłam zwłoki chłopca o jasnych dłoniach. Nie wiedziałam nawet, jak miał na imię. Lecz czy to się tu dla kogoś liczyło? Ciał poniżej nie dało się już nawet odróżnić, gdyż dawno straciły swój pierwotny kształt. Zmusiłam się do odwrócenia wzroku, gdyż wiedziałam czego, a raczej kogo będzie wyglądać.
Nie zdolna zapanować nad swoimi uczuciami, spojrzałam jeszcze raz. Wydawało mi się, że gdzieś na samym dole, dostrzegłam kępkę ciemnych włosów. Jeszcze kilka tygodni temu widząc to, uciekłabym z dzikim krzykiem. Leć teraz tylko przylgnęłam ciaśniej do płotu. Druty, z którego był zrobiony, boleśnie wpijały mi się w brzuch, lecz nie obchodziło mnie to. Jedynym co czułam, były krople słonej wilgoci, ściekające mi po policzkach.
-Czekaj tam na mnie. – szepnęłam i zataczając się poszłam dalej.
Z trudem wspięłam się na pierwsze piętro do kanciapki woźnego, uwolniłam obolałe dłonie z betonu i drżącą ręką sięgnęłam po leżącą na półce zapalniczkę. Bardziej stoczyłam się niż zeszłam z powrotem na dół. Powoli skierowałam się w stronę placu przed szkołą.
Tam, gdzie bazowali nasi strażnicy za dnia.
Taylor przewróciła pamiętnik na kolejną stronę.
Była pusta.
Tu kończyły się wszelkie zapiski. Jednak dziewczyna obiecała sobie, że pozostawi historii bez zakończenia. Była jedynym ocalałym światkiem tamtych wydarzeń i nie chciała, by świat o nich zapomniał. Nie chciała, by świat zapomniał o niej.
Na ostatniej stronie znalazła krótki kawałek tekstu. Zaledwie dziewięć linijek... Opisujących to, co działo się dalej. Taylor wplotła go w słowa, które same zaczęły rozbrzmiewać w jej głowie. Teraz jej kolej, by wyjawić światu sekrety, które nie miały prawa wyjść poza żelazną bramę Coates.
28.10.2009r. – pisała Taylor Sayuri.
Nazywam się Gini Raksha.
Zobaczyłam ją, jak podążała w stronę bramy.
-Hej ty! Gdzie twój beton! – usłyszałam za sobą głos. Ona szła jednak dalej.
Jestem demonem ognia.
Powoli podniosła na nich wzrok. Kilka osób podbiegło bliżej, lecz w następnej chwili się zatrzymało. Zupełnie, jakby się jej bali.
Moim przeznaczeniem jest spłonąć.
Podeszła do pewnego, zapewne wcześniej wyznaczonego sobie miejsca.
Ogień może zabijać.
Jeden z drabów się pośliznął. Reszta popatrzyła po sobie z przerażeniem, dopiero teraz uświadamiając sobie, że podłoże na którym stoją, pokrywa nieznana, silnie pachnąca ciesz.
Lecz daje też światło.
Zacisnęła powieki. Słyszałam przerażone krzyki, nawoływanie do ucieczki. Lecz było już za późno.
Trudno jest świecić za dnia, nawet będąc najjaśniejszym płomieniem.
Energicznie nacisnęła przycisk na zapalniczce, uwalniając maleńki języczek ognia.
Sztuką jest płonąc nocą, rozpraszając ją.
Na jej twarzy malował się spokój i pewność siebie. A jej wzrok...
Wyrażał wszystko, co czuła. Złość, gorycz, nienawiść, tęsknotę, determinację.
Wtedy wszystkie oczy skupiają się wokół blasku.
Nie bała się wypuszczając ją z ręki.
Stając się ślepymi na to, co kryje się w cieniu.
-Gini! – krzyknęłam rozpaczliwie, zasłaniając twarz przed nagłym wybuchem gorąca. Kilka iskier upadło na mnie, parząc skórę. Zakrztusiłam się dymem. Nie uchylając nawet powiek, zaczęłam na oślep szukać drogi jak najdalej od piekła, które powstało na placu. Wtem poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę.
Była wilgotna.
Pociągnęła mnie za budynek szkoły, do dziury w płocie, którą uciekłyśmy za pierwszym razem.
-Nie odwracaj się. – usłyszałam za sobą ciepły, lecz zdecydowany głos. Spojrzałam na swoje ramię, za które wcześniej mnie prowadziła i krzyknęłam. Było cała we krwi. Lecz nie mojej.
-Hej wy! – dało się słyszeć znajomy, lodowaty głos, dochodzący od strony bramy. Odwróciłam się, a moje serce zamarło.
Drake Merwin.
Co on tu robił? Przecież razem z Caine’em wyjechał do Perdido! Dlaczego wrócił?!
Uwaga wszystkich innych skupiona była wokół pożaru, lecz on nie dał się omotać.
-Biegnij! Już! – krzyknęła Gini i popchnęła mnie w stronę dziury.
-A ty?
-Będę za tobą. No leć!
Więc pobiegłam.
Zatrzymałam się kilkanaście metrów dalej i obróciłam. Zobaczyłam stworzenie, które z pewnością nie było moją siostrą. Całą jej twarz pokrywały ogromne pęcherze, włosy i ubranie było praktycznie spalone. Z wielu miejsc ciekła krew.
Spojrzała na mnie, próbując ukryć swój ból.
A Drake był coraz bliżej.
-Gini! Gini uciekaj! – wrzeszczałam, lecz ona zdawała się mnie nie słyszeć. W chwili, gdy chłopak już miał ją odepchnąć i pobiec za mną, rzuciła się w stronę wnęki i zatarasowała ją własnym ciałem.
To była najtrudniejsza chwila w moim życiu.
Trwać przy niej do końca, czy ratować siebie?
Zacisnęłam zęby, odwróciłam się i pobiegłam w stronę lasu. Po chwili łzy przesłoniły mi widok. Kilkaset metrów dalej przewróciłam się. Starałam się stłumić płacz i nasłuchiwać.
Nie krzyczała.
Robiła to dla mnie.
Nie wiedziałam czy jeszcze żyła, ale jednego byłam pewna.
Wtedy, widziałam ja po raz ostatni.
Wiedziałam, że mnie, nas, uwięzionych czeka jeszcze długa walka o wolność. Każdy odegra w niej swoją rolę, lecz czy ktokolwiek będzie pamiętał o dziewczynie, która zginęła stając się demonem ognia, by uratować jedno życie?
To Sam i reszta byli prawdziwymi bohaterami.
To oni błyszczeli jasnym światłem w oczach ocalałych.
Mutantka z Coates zawsze będzie jedynie ich cieniem.
A oczy olśnione blaskiem, zawsze stają się ślepe na to, co kryje się w cieniu.
***
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loki
Super Moderator
Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:10, 09 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Dobra, niby wiedziałam, że Gini zginie, ale...
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!
Nie będę się głowić nad czymś bardziej konstruktywnym, bo tego Fan-Ficku nie trzeba komentować - jest esencją, nie trzeba nic dodawać, niczym uzupełniać. Może tylko podziękuję.
Dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Pon 14:10, 09 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rose
Wykrywacz Kłamstw
Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Wyspa Crabclaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:09, 09 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ja też .
Dziękuję.
Za każdą łzę i każdy płomień, które niemal czułam na skórze.
Za ból, który nie był moim, a mimo to nim się stał.
Za wszystko.
Dziękuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nefeid
Kurczak
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:29, 11 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Siedzę nad tym komentarzem już 10 minut, i nic nie wymyśliłam. Nie wiem co napisać. Ale podziękuję:
Dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|